[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale kiedy odkryła,że poczęła jego dziecko, więcej się nie pokazał.Bobby zmarszczył brwi.- Wstyd mi za brata.Cameron nie miał prawa cięporzucać.- Nie było tak zle.Miałem szczęście.Miałem ciebie.-Spojrzał na mężczyznę, dzięki któremu nie został zupełnymsierotą, który przeniósł się do Teksasu, by go wychować.-Najtrudniej mi myśleć o mamie.Tyle lat czekała, żeby do niejwrócił, wierzyła w niego.Miłość nie pozwoliła jej znalezćszczęścia.Bobby zmarszczył czoło jeszcze mocniej, spoglądając zniepokojem. - To nie miłość nie pozwoliła jej zaznać szczęścia.Tosamotność boli.- Usiadł na brzegu biurka Michaela.- Jak byśsię czuł, gdybyś już nigdy nie zobaczył Heather?Zdenerwowany Michael rozerwał kolejnego papierosa.- Nie widziałem jej półtora roku.- Wiem.Ale w głębi serca miałeś nadzieję, że wróci.Niepożegnałeś się z nią ostatecznie.- Teraz się żegnam.- Ale dlaczego? - spytał Bobby.- Heather nie traktuje ciętak, jak Cameron traktował twoją mamę.Michael, ona ciękocha.- To nie takie proste.- Zamknął szufladę.- Są sprawy,których nie rozumiesz.Których nie mogę ci wyjaśnić.Pozatym jeszcze ją zobaczę.Mamy syna.Przez resztę życiabędziemy w kontakcie.A może nie? A jeśli Heather nie będzie szczęśliwa wOregonie, Waszyngtonie czy dokąd tam pojedzie? A jeślizdecyduje się na większą zmianę? Jeśli zadzwoni do FBI ipoprosi, żeby dołączyli ją i dziecko do Programu OchronyZwiadków razem z Reedem?Michael straciłby ją i Justina na zawsze.Jego kobieta ijego dziecko przestaliby istnieć.Ich tożsamość zostałabyzmieniona, jego rodzina rozsypałaby się.W panice zerwał się zza biurka, nagle desperacko pragnączobaczyć Heather.- Wpadnę do domu - oznajmił.Nie czekając na odpowiedz, wyszedł ze stodoły, wsiadł doswojej ciężarówki i pojechał do domu.Heather siedziała przy stole w jadalni i pisała swójżyciorys na laptopie, którym się zawsze dzielili.Obok stałzjedzony w połowie posiłek.Uznał, że Justin pewnie śpi.Spojrzała na niego przez ramię, gdy wszedł, po czymwróciła do swojego zajęcia, unikając jego wzroku. Kiedy byli dziećmi, ciągnął ją za włosy, gdy chciałzwrócić jej uwagę.Ale nie byli już dziećmi.Co on tu właściwie robił? Przyszedł się zadręczać?Czy powinien się przyznać, że ledwo mógł jeść? Spać?Ledwo mógł bez niej żyć? Tak bardzo pragnął znowu jejdotknąć, poczuć jej zapach, gładkość skóry, bicie pulsu.- Martwię się czymś - powiedział, obchodząc stół, by naniego spojrzała.- Tak?- %7łe znikniesz.%7łe wejdziesz do Programu OchronyZwiadków z Reedem i nigdy nie zobaczę ciebie ani Justina.-Uznał, że to wiarygodny scenariusz.Mafia niepodejrzewałaby, że Justin jest synem Reeda, gdyby była z nimHeather.- %7łe odejdziecie na dobre.- Nigdy bym tego nie zrobiła.Tęsknię za moim bratem,ale za tobą tęskniłabym bardziej.Nie mogę sobie wyobrazić,że miałabym cię już nigdy nie zobaczyć czy nie usłyszeć przeztelefon.- Nie zostawiaj mnie, Heather - wykrztusił, a serce waliłomu jak szalone.- Proszę, nie odchodz.Patrzyła na niego, zaskoczona.Usiadł przy niej, usiłującodzyskać panowanie nad sobą, jakoś wybrnąć z tej sytuacji zhonorem.- Dlaczego? - spytała.- Dlaczego miałabym zostać?- Bo ja.- Urwał, niespokojny.Kiedy już wypowie tesłowa, przyzna się głośno do swoich uczuć, nie będzieodwrotu.- Ty co? - przycisnęła.- Kocham cię.- To nie obsesja ani nałóg.To miłość,pomyślał.Jej oczy otworzyły się szeroko.- Od kiedy? - spytała ostrożnie. Pomyślał o ich młodości, o dniu, gdy poprosiła, by się znią ożenił, owinął czirokeski koc wokół ich ramion, by moglizłożyć własną przysięgę.- Odkąd miałaś szesnaście lat, a ja byłem za stary, żebycię mieć.- Powiedziałeś, że dopadłby cię prokurator.- Pragnąłem cię.Bardziej, niż możesz sobie wyobrazić.Przez chwilę nawet się zastanawiałem, czy przyjąć twojąpropozycję.- Propozycję? - Jej głos zadrżał.- Tajnej ceremonii?Skinął głową i sięgnął po jej dłoń.- Jest nadal aktualna?Jej ręka drżała w jego dłoni.- Chcesz się ze mną ożenić?- Tak, ale nie potajemnie.Chcę mieć publiczny ślub, zprzyjaciółmi i rodziną i.Azy napłynęły jej do oczu.- Och, Michael.Jesteś pewien?- Tak.- Teraz zrozumiał własne uczucia, to, jak pomyliłmiłość z samotnością.- Nie chcę żyć bez ciebie.Bałem sięprzyznać, jak bardzo cię potrzebuję.Ale już się nie boję, - Byłpodekscytowany.Oszałamiała go prawda, wyznanie miłości.Wstała z krzesła i podeszła do niego, obejmując go kojącoramionami.Wstał i patrzyli na siebie w promieniach słońca.Nie powtórzył swojego pytania.Widział odpowiedz w jejoczach.Heather sięgnęła do guzików jego koszuli i rozpięła jejeden po drugim.Musiała przycisnąć policzek do jego serca,zapomnieć o przeszłości.Michael Elk ją kochał.Zawsze.- Zrezygnowałam z marzeń.- I z nadziei na przyszłość,dodała w myślach.Przytulił ją mocno. - Ja też.Ale już nigdy więcej tego nie zrobię.- Ja też nie.- Czuła, jak jego pierś unosi się i opada podjej policzkiem.- Jak się o tym dowiedziałeś, Michael? Jakzrozumiałeś, że mnie kochasz?Pocałował czubek jej głowy, by na niego spojrzała.- To było coś, co powiedział mój wujek.Zapytał, jak bymsię czuł, gdybym miał cię już nigdy nie zobaczyć.I wtedywpadłem w panikę, że stracę cię na dobre.- Zostanę - zapewniła go.- Już nigdy cię nie zostawię.- Przepraszam, że cię zraniłem - szepnął.- %7łe niechciałem przyznać, co czuję.- Ja też.- Nie miała przecież zamiaru uciekać, zostawiaćgo w strachu i niepewności.- Dość się już naprzepraszałaś, Heather.Czas iść naprzód.Poczucie winy ogarnęło jej serce.- Nasze dziecko nie przeżyło.Gdybym była w szpitalu,gdybym.- Ciii.- Pogładził ją pocieszająco po włosach.- To niebyła twoja wina.- Powinnam była nadać mu imię - powiedziała zesmutkiem.- Nie - pokręcił głową.- Dobrze zrobiłaś.Tak, jakCzirokezi.- Urwał i wziął głęboki oddech.- Zabierzesz mniena jego grób?- Oczywiście.- Zrozumiała, że musiał pożegnać się zdzieckiem, którego nigdy nie poznał, a które ona nosiła podsercem.Potem zaprowadził ją do sypialni i pocałował, zaczynającdzień na nowo, odświeżając miłość.Przyjęła, co jej oferował - spełnione życzenia i szczęśliwesny.Rozpięła jego pasek i dżinsy.Padli na łóżko, zdejmując zsiebie nawzajem ubranie, poszukując się dłońmi i ustami. Zamknęła oczy i otworzyła je znowu, patrząc, jak pieścijęzykiem jej piersi.To był Michael - chłopak, który jąoczarował swoim uśmiechem, szorstki, twardy mężczyzna,który zawładnął jej życiem.Spojrzeli sobie w oczy, a on pochylił się nad nią, pragnącdać jej więcej, zabrać ją dalej, by dziewczyna, którą kiedyśbyła, i kobieta, którą się stała, pokochała go jeszcze raz odnowa.Michael, Heather i Justin dotarli do Oklahomy w suche,upalne popołudnie.Droga do domku była długa i stroma, wiłasię wśród głazów i krzewów.Nie był to znany teren okolic domu Michaela, ale równiepiękny.Wreszcie pojawił się prymitywny drewniany domek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •