[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Piękny koń - przyznał.Pogładził ją po chrapach i nagle się zamyślił.Amalie poczuła się skrępowana ciszą panującą między nimi.- Szkoda, że chłopców tu nie ma.Bardzo ich polubiłam - rzekła w końcu.- Tak, to dobre dzieciaki.No, ale czas na mnie.- Wracasz do zagrody? - zapytała.Peter potrząsnął głową.- Nie, jeszcze nie.Idę na ryby.- Będziesz łowił w jeziorze?- Tak, ryb tam jest mnóstwo.- W takim razie może mogłabym ci towarzyszyć? Miałam właściwie wracać do domu,ale.- Nagle zrobiło jej się głupio.Czy to aby wypada składać mężczyznie takie propozycje?L RT Jednak Peter szczerze się ucieszył i ochoczo skinął głową.- Będzie mi bardzo miło.Amalie jechała za nim, raz po raz zerkając na jego plecy.Momentami wydawało jej się,że to Mitti przed nią jedzie.Oddaliła od siebie tę myśl i skinęła na Gregera, który dyskretnie trzymał się na uboczu.- Posiedzę trochę z Peterem i popatrzę, jak łowi ryby.Jeśli chcesz, możesz jechać dodomu - zawołała.Parobek potrząsnął głową.- Poczekam tutaj.Ole nie pozwolił mi spuszczać cię z oka.Uśmiechnęła się z wdzięcznością.- Ach, tak.Może i ty chcesz trochę połowić? Peter tymczasem usiadł na kamieniu i za-rzucił wędkę w miejscu, gdzie roztopił się lód.Amalie zsunęła się z grzbietu Czarnej i usiadła obok niego.Po chwili Greger przyłączyłsię do nich.- Zawsze udaje mi się coś tu złapać.Jeśli chcesz ze mną łowić, mam dodatkową żyłkę ihaczyk, ale będziesz musiał znalezć sobie kawałek kija.Parobek skinął głową.- Zaraz wracam.Amalie spojrzała na Petera i westchnęła.Jakie to dziwne, że znów go spotkała.Nagleogarnęła ją chęć odwiedzenia zagrody Kauppich.- Dobrze ci się żyje w zagrodzie? Pewnie często korzystasz z sauny?Peter zmarszczył brwi i spojrzał na nią ze strachem.- Nie, nie mogę przesiadywać tam zbyt długo.Moim zdaniem czają się tam złe siły.Amalie zdziwiła się, słysząc jego słowa.- To przecież nowa sauna.Nawet Tron pomagał w jej odbudowie.- Jest tam jednak coś, co mnie przeraża.Siedziałem tam raz i byłem przekonany, że po-stradam zmysły.Włosy stanęły mi dęba, gdy ogień niespodziewanie wygasł i zrobiło się prze-razliwie zimno.Może więc to duch Mittiego wybrał sobie to miejsce, pomyślała Amalie, ale natychmiastodpędziła tę myśl.Mitti na pewno nie chciałby straszyć swojego brata.Musi chodzić o coś in-nego, tylko o co?L RT Po pewnym czasie wrócił Greger i przysiadł na kamieniu obok, zaś Peter wyciągnął zworka żyłkę i haczyk.- Muszę ci powiedzieć, że miałbym ochotę zburzyć cały dom.- Ależ, Peter! Co ty mówisz? Mieszkasz tam zupełnie sam, sam wiesz, że z lasu dochodzityle różnych odgłosów.Spojrzał na nią zrezygnowany.Przez chwilę jego twarz bardzo przypominała twarz Mit-tiego.Nagle Peter poderwał się z miejsca i energicznie szarpnął wędkę.- Ryba bierze! - zawołał zadowolony.Przypominał teraz małego chłopca, który dostał ukochaną zabawkę.Amalie uśmiechnęłasię z sympatią.Greger siedział w milczeniu, myślami błądził zupełnie gdzie indziej.Pewnie najchętniejwróciłby do gospodarstwa i swoich obowiązków, pomyślała nagle Amalie.Uświadomiła sobie,że nie powinna właściwie siedzieć tu z Peterem, ale to przecież brat Mittiego, poza tym nie ro-bili nic nieprzyzwoitego.Mimo to nadszedł czas, by wracać do domu.- Muszę jechać - powiedziała do Petera, który zdejmował złowioną rybę z haczyka.- W takim razie bezpiecznego powrotu - powiedział, unosząc wzrok.Szybko zdjął rybę zhaczyka i znów zarzucił wędkę.- Dziękuję - Amalie podeszła do parobka.- Ruszamy, Greger.Wszyscy pewnie zachodząw głowę, gdzie się podziewamy - dodała i ostrożnie wsiadła na konia.Po raz ostatni spojrzała na plecy Petera i poczuła ucisk w żołądku.Tęskniła za beztro-skimi chwilami nad brzegiem jeziora.Nieco pózniej, gdy dotarła do Tangen, uśmiechnęła się z rozczuleniem.Jej obecne życietoczyło się bardzo szczęśliwie.A czasu przecież i tak nie da się cofnąć.Rozdział 14Kiedy Amalie wróciła do domu, mała Kajsa siedziała na schodach spiżarni.Zsunęła się zkońskiego grzbietu i podała wodze Gregerowi, który najwyrazniej cieszył się, że wreszcie znówbyli w gospodarstwie.L RT Podeszła do córeczki.Dziewczynka trzymała na kolanach śpiącego kota.Amalie byłazaskoczona.Nigdy nie przypuszczałaby, że Kajsa potrafi siedzieć tak spokojnie.Zwierzątkomruczało cicho, a dziewczynka głaskała delikatnie jego rude futerko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •