[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ilu ludzi widziałeś?- Dwóch.- W domu przebywają teraz sir Charles, Józef i jeszcze jeden strażnik - wyliczyła.-Pozostałą służbę gdzieś odesłał.Mamy więc co najmniej trzech wrogów, niewykluczone,że jest ich więcej.Jeśli ludzie za oknem chcą nas uratować, musimy im pomóc.- To prawda - zgodził się Piotr.- Zrobimy wszystko, co w naszej mocy.Leonida popatrzyła na wiernego stangreta.Była zdecydowana uciec, ale nie za-mierzała dopuścić do tego, by jej sługa narażał się na niepotrzebne ryzyko.- Co zamierzasz, Piotrze? - zapytała.- Gdyby udało mi się wyskoczyć przez okno i dołączyć do tamtych ludzi, mieli-byśmy równe szanse w starciu z porywaczami.Po chwili wahania Leonida skinęła głową.- Tylko uważaj - poprosiła go.- Nie wiemy, czy wśród drzew nie ukrywają się innistrażnicy.RLT Piotr uśmiechnął się szeroko.- Na pewno nie dam się złapać - zapowiedział.Rzucił płaszcz i sprawnie przecisnął się przez wąskie okno, skoczył i miękko wy-lądował na ziemi.Leonida wstrzymała oddech, patrząc, jak Piotr znika za budynkiemstajni.Wyglądało jednak na to, że porywacze go nie zauważyli.- Co panienka wyprawia? - syknęła Sophy, podążając za hrabianką.- Chcę być przygotowana.- Podeszła do drzwi.Nacisnęła klamkę i skrzywiła się,bo ani drgnęły.Niepotrzebnie liczyła na to, że ktoś zapomniał przekręcić klucz w zamku.- Zamknięte.Musimy zaczekać.- I dobrze - mruknęła wystraszona pokojówka.Leonida przycisnęła ucho do drewnianych drzwi.Przez kilka minut nie słyszała nic i zaczęła się zastanawiać, czy nie doszło do ja-kiejś tragedii, lecz w końcu na parterze rozległy się stłumione krzyki i gwałtowny tupot.- Co się dzieje? - wyszeptała.Wyjęła z rękawa sztylet i zacisnęła go w drżącej dłoni.Stojąca u jej boku Sophypółgłosem zmówiła modlitwę, najwyrazniej przekonana, że jej pani okaże się marnymnożownikiem.Oparta o drzwi Leonida nie była przygotowana na ich nagłe otwarcie, więc straciłarównowagę i zatoczyła się prosto w ręce sir Charlesa, który sprawnie odwrócił ją plecamido siebie, jedną ręką objął w talii, a drugą przycisnął jej do szyi srebrny sztylet.- Jak to miło, że pani na mnie czekała, hrabianko Karkowa - wycedził.Przerażona Leonida w ostatniej chwili ukryła dłoń z nożem w fałdach sukni.- Ty bydlaku - szepnęła.Richards szarpnął ją w kierunku schodów i ciasnej sieni i jednocześnie docisnąłostrze na tyle mocno, że przebiło skórę.- Zdumiewa mnie, że jeszcze nikt nie uciął ci tego złośliwego ozora, moja panno -wycedził.- Wkrótce osobiście naprawię to niedopatrzenie.Leonida desperacko walczyła z oprawcą, nie zwracając uwagi na spływającą jej poszyi krew.Nie mogła dopuścić do tego, żeby wywlókł ją z domu i wywiózł.Znajdowalisię blisko wejścia do kuchni, kiedy na podłodze dostrzegła cień.Jej serce zabiło z na-RLT dzieją, lecz sekundę potem zamarło.W sieni stanął książę Huntley, blokując sir Charle-sowi przejście do frontowych drzwi.Leonida zacisnęła usta.Uczyniła wszystko, co w jej mocy, żeby trzymać go z dalaod tej sprawy.Stephen powinien teraz być w Meadowland i nie nadstawiać za nią karku,a tymczasem właśnie uniósł nabity pistolet i wycelował go w sir Charlesa.- Puść ją - rozkazał zimno.W odpowiedzi Richards osłonił się ciałem Leonidy niczym tarczą i ruszył do po-koju.W pewnej chwili zaklął szpetnie, gdyż za plecami Stephena zauważył sługę lordaSummerville'a, Borysa, a także Piotra.- Zastrzel go, książę - odezwała się Leonida.Doszła do wniosku, że woli zginąć, niż pozostawać na łasce i niełasce szaleńca.- Och, tak szlachetny człowiek z pewnością nie będzie narażał życia bezbronnejniewiasty - zakpił sir Charles.Leonida popatrzyła w oczy Stephena.- On mnie i tak zabije, cokolwiek się stanie! - wykrzyknęła.- Chcę przynajmniejmieć satysfakcję, że wraz ze mną odejdzie z tego świata.Stephen nieoczekiwanie uśmiechnął się zimno.- Co racja, to racja - zgodził się.- Prośba damy jest dla mnie rozkazem.- Niech ci się nie wydaje, że blefuję - syknął sir Charles.Stephen lekko poruszył pistoletem.- Czego chcesz od hrabianki? - zapytał.- Chcę tego, czego pragnie każdy mężczyzna.Pieniędzy.- Zwietnie.Ile?- Książę, nie.- zaczęła Leonida i krzyknęła z bólu, kiedy sztylet wbił się głębiej wjej skórę.- Stul gębę, suko, kiedy dżentelmeni rozmawiają.- Richards upewnił się, że Le-onida jest należycie zastraszona, i ponownie skupił uwagę na księciu Huntleyu.- Sto ty-sięcy rubli.- Niemało.RLT - Matka tej dziewki uważa, że opłaca się tyle dać.- Sir Charles zarechotał.- To jak,płacisz?- Płacę - odparł bez wahania Stephen.- Ile dostanę teraz?- Mam przy sobie tylko kilka funtów.Uwolnij hrabiankę, a kiedy dotrę do SanktPetersburga.-.pojedziesz prosto do Pałacu Letniego.Najwyrazniej masz mnie za idiotę.- SirCharles potrząsnął Leonidą.- Z drogi! - zażądał.- Przesuń się, bo ją zaszlachtuję jakświnię.- Nie wyjdziesz z tego domu!- Tak? To zaraz zobaczysz, jak umiera twoja bladz.Stephen zrozumiał, że Charles tylko czeka na pretekst i nie zawaha się poderżnąćgardła Leonidzie.Niecierpliwie gestem nakazał, żeby Borys i Piotr wyszli z pokoju, asam wycofał się do sieni, przez cały czas trzymając szantażystę na muszce.- Nie pojadę za tobą, jeśli wypuścisz pannę Leonidę - zapowiedział.Tymczasem sir Charles prowadził dziewczynę przez pokój w kierunku wyjścia,powoli przeszedł do sieni, wycofał się i otworzył frontowe drzwi.- Hrabianka pozostanie przy mnie dopóty, dopóki nie otrzymam pieniędzy - oznaj-mił i wywlókł Leonidę na taras.- Masz tu swoją nagrodę!Leonida wysunęła dłoń z fałdów spódnicy, zamachnęła się i zatopiła nóż w bokusir Charlesa, który zaskrzeczał przenikliwie, a cofając się, rozciął sztyletem szyję Leoni-dy.Chwilę pózniej puścił zakładniczkę i zacisnął dłoń na rękojeści noża, który sterczał zjego boku.Leonida doskonale wiedziała, że szansa na odzyskanie wolności ponownie sięnie przytrafi.Próbowała rzucić się do ucieczki, lecz tylko krzyknęła, gdyż nogi odmówi-ły jej posłuszeństwa i osunęła się na kolana.Wielotygodniowy, nieustający stres orazutrata krwi sprawiły, że opadła z sił.- Leonido! - krzyknął Stephen i rzucił się ku drzwiom, lecz nagle zamarł i wbiłwzrok w przestrzeń ponad ramieniem dziewczyny.RLT Niepewnie odwróciła głowę i ujrzała Józefa.Jedną ręką podtrzymywał pracodawcęw pasie, a w drugiej miał pistolet wymierzony w nią.- Zajmij się kobietą - warknął do Stephena i powoli wycofał się w kierunku powo-zu, który zawczasu przyprowadził ze stajni.- Sir Charlesem nie musicie już zaprzątaćsobie głowy i nie obawiajcie się jego pachołków.Odesłałem ich precz.Oszołomiona nieoczekiwanym obrotem sprawy, Leonida ledwie zauważyła, żeStephen ukląkł przy niej i chwycił ją za rękę.Tymczasem Józef cisnął na wpół przytom-nego Charlesa do wnętrza powozu, wskoczył na kozła, po czym przenikliwym gwizdemdał koniom sygnał do odjazdu.Leonida odetchnęła z ulgą i chciała podziękować Ste-phenowi za ratunek, ale gdy tylko odwróciła się ku niemu, zemdlała.RLT Rozdział szesnastyPodczas gdy ranna i wyczerpana Leonida spała, pod okiem Sophy dom zostałgruntownie wysprzątany.Gdy hrabianka się ocknęła, zorientowała się, że zapadła noc [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •