[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Josiah Chelmsford patrzył na to z rosnącym zdziwieniem.Postanowił też,że w przyszłości będzie bardziej doceniał RichardaDavenporta.Trzy godziny pózniej zatrzymali się na wzgórzu,z którego roztaczał się wspaniały widok na wioskęWargrave.Znajdowała się ona ponad milę od zamku.Większość szarych, kamiennych chałup stała nad rzeką, chociaż niektóre znajdowały się też na okolicznychwzgórzach.Oczywiście największym budynkiem byłkościół, ufundowany, jak wyjaśnił Chelmsford, przezDavenportow.Richarda dziwiły przede wszystkim rozmiary posiadłości.Nigdy nie przypuszczał, że jeden majątekmoże stanowić samowystarczalną całość.Jak się okazało, Wargrave Park mogło się poszczycić własnąmleczarnią i przędzalnią, a także zakładem kowalskim, gorzelnią i tym "wszystkim, co potrzebne jestdo sprawnego funkcjonowania małej społeczności.Niestety, część z tych miejsc była zamknięta lubrzadko używana, a samo miasteczko ożywiało się teraz tylko podczas dni targowych.159- Czy wszyscy mieszkańcy miasteczka są uzależnieni od zamku? - spytał Richard.Chelmsford skinął twierdząco głową.- Tak.Są zwykle dzierżawcami rodzinnych włości -wyjaśnił.- Niektórzy mają własne, nadane ziemie.- A co tutejsi mieszkańcy myślą o Davenportach?Prawnik wzruszył ramionami.- Nikt mi się specjalnie nie zwierza - mruknął.-Ale wiem, że stary hrabia wydał własne prawo dotyczące grodzenia gruntów, w wyniku czego zabrałgminne ziemie.Część ludzi nie mogła się tutaj utrzymać i musiała wyjechać.- Gdzie?- Różnie - padła odpowiedz.- Niektórzy do zakładów w Lancashire, a inni do miast albo za ocean.Twój ojciec sprzeciwiał się grodzeniom.Podobno pokłócił się o to z hrabią, a potem pomagał ludziom,którzy chcieli stąd wyjechać.Richard tylko uśmiechnął się pod nosem.Znał dobrze swojego ojca i wiedział, że tego należało się ponim spodziewać.- Mam wrażenie, że czytałem gdzieś o grodze-niach.Czy to znaczy, że sprawa nie jest jeszcze zamknięta? - zwrócił się do swego preceptora z kolejnympytaniem.- Naturalnie.I zapewniam cię, że gdybyś chciałzrobić tutaj coś dobrego, będziesz miał więcej szansjako hrabia Wargrave.Mężczyzni spojrzeli w dół na senną wioskę.- A inaczej? - rzucił Richard.- Cóż, różnie może się zdarzyć.Ludzie tutaj licząpo cichu na to, że wykupi ich lord Radford.-Chelmsford zamilkł na chwilę.- Muszę przyznać, że160to dobry zarządca.Jeśli decyduje się na wysiedlenia,to tylko wtedy, kiedy jest to konieczne.A poza tymnie jest obcy.- Co to znaczy - obcy? - zainteresował się kapitan.- Ktoś, kto nie urodził się w promieniu kilkunastumil od Wargrave - odparł pogodnie Chelmsford.- Wobec tego ja byłbym dla tych Judzi kimś z innej planety!- Być może, ale wielu z nich pamięta twego ojca.-Prawnik pokręcił w zamyśleniu głową.- Na pewnowiększość by cię poparła.Richard już tego nie komentował.Zawrócił koniai ruszył w dół wzgórza.Chelmsford patrzył przezchwilę za nim, myśląc, że jeśli nawet nie docenił jego jezdzieckich zdolności, to i tak wie, iż kapitan byłby doskonałym panem na Wargrave.Następnego ranka Caroline zasłaniała co i ruszusta, starając się powstrzymać ziewanie.Cieszyło jąjednak to, że mogła zjeść śniadanie tylko z Jessiką,która była przyzwyczajona do porannej niedyspozycji siostrzenicy.- Zdaje mi się, że znów cię słyszałam koło północy - zauważyła ciotka.- Czyżbyś coś komponowała?Dziewczyna ziewnęła raz jeszcze i wypiła łyk kawy.- Tak, musiałam napisać coś na harfę celtycką -wyznała.- Te instrumenty z Wargrave Park są naprawdę fascynujące.A także mężczyzni, którzy potrafią na nich grać,dodała w duchu.- O której poszłaś więc spać?Caroline spuściła głowę.- Troszkę po drugiej - szepnęła.Jessica pokręciła z dezaprobatą głową.- Czyli pół do trzeciej - domyśliła się.- Doprawdy, Caro, jesteś prawdziwym nocnym markiem.Popatrz, jest dziewiąta, a tobie się jeszcze kleją oczy.Jajuż byłam na konnej przejażdżce, wzięłam kąpieli napisałam list do Lindy.Wellesley przypieczętowałgo własną łapą.Dziewczyna dopiła swoją kawę i zastanawiała się,czy spróbować zmierzyć się teraz z resztą posiłku.Jakna jej gust było stanowczo zbyt wcześnie na śniadanie.162- Wiesz, ciociu, gdybyśmy mieszkały razem, pewnie rzadko miałybyśmy okazję się widywać - stwierdziła.- Chciałam wczoraj z tobą porozmawiać, jeszcze przed dziewiątą, ale już podobno poszłaś spać.Jessica z apetytem przełknęła kolejną porcję pasztetu.- Ale obudziły mnie hałasy dochodzące z twegopokoju.- Wycelowała w siostrzenicę oskarżycielskipalec.- Możliwe, że wystukiwałam rytm - przyznaładziewczyna.Przez moment zastanawiała się, od czego zacząćśniadanie.Ani pasztet, ani duszone nereczki jakoś jejnie pociągały.W końcu zdecydowała, ze spróbuje zacząć od jajka na miękko.Tymczasem ciotka posmarowała sobie grzankę grubą warstwą konfitury z róży.- Jedz, Caro - zachęciła.- Trzeba przyznać, że baron ma doskonałego kucharza.A jeśli chcesz wstawać trochę wcześniej, mogę ci pożyczyć Wellesleya.Dzisiaj nawet jak dla mnie pospieszył się z rozpoczęciem dnia.Caroline pokręciła głową.- Obawiam się, że mogłabym go udusić, gdyby jakimś cudem udało mi się go złapać o tej porze.Lord Radford wyjechał dwa dni temu i od tego czasu atmosfera w domu stała się znacznie lżejsza.Caroline sama się dziwiła, że zupełnie nie brakuje jej towarzystwa narzeczonego.Czasami nawet czuła 'siętrochę winna z tego powodu, ale normalnie po prostu cieszyła się z całkowitej swobody.- Czy dzisiaj też wybierasz się do Wargrave Park,Caro?To pytanie spowodowało, że panna Hanscombe163nagle obudziła się do życia.Oczy jej pojaśniały, a napoliczkach pojawiły się wypieki.Z większym entuzjazmem zabrała się też do swego jajka na miękko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]