[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jegojasna czupryna wystawała ponad tłum, kołysząc się w rytmkroków. Do diabła! wymruczała jej w ucho Pilar, przysuwającsię bliżej.Jej piersi otarły się o ramię Loup. Jesteś pewna, żenie jest zainteresowany?Loup spojrzała na nią. Jezu, Pilar!Zarumieniła się i cofnęła o krok. Co?Loup posłała jej krzywy uśmiech. Nic.Będzie mi cię brakować. Tak? Pilar rzuciła jej zagadkowe spojrzenie. Mnie190ciebie też.Masz szczęście. Zamilkła na chwilę, potem kiwnęłagłową, wskazując Tommy ego. To taki dobry chłopak, twójbrat.Zależy mu na tobie.Nigdy nie miałam nikogo podobnegow mojej rodzinie. Jest wspaniały zgodziła się Loup.Festiwal ku czci świętej Oliwii dobiegł końca.Tommyignorował pochlebstwa i trenował ze wszystkich sił.W klubiesparował z każdym, kto gotów był wejść z nim na ring.Podnosiłciężary do momentu, aż mięśnie płonęły mu ogniem, a potem,ignorując ból, podnosił je dalej.Owijał dłonie taśmą i ćwiczył zworkiem.Przebiegał niekończące się pętle wokół miasteczka,bez koszuli, w palących promieniach słońca, a gorące pustynnepowietrze osuszało jego pot.Zamęczał Kevina McArdle a okażdy detal jego pojedynku z Ronem Johnsonem.Słuchałuważnie Floyda Robertsa i stosował się do każdej rady, jakiejten mu udzielił.Niemniej ciężar podziwu i nadziei mieszkańcówmiasteczka spoczął na jego szerokich ramionach i przylgnął donich, czy sobie tego życzył, czy nie.Tej nocy, gdy miał odbyć się pojedynek, Tom Garronzdawał się lśnić.Z pozoru wszystko wyglądało jak zawsze, a jednak cośnieuchwytnego się zmieniło.Generał Argyle zasiadł natrybunach dla VIP-ów, towarzyszyło mu kilku oficerów.Pozostałe miejsca na trybunach wypełnił tłum umundurowanychżołnierzy.Mieszkańcy miasteczka tłoczyli się na placu,wypełniając każdy jego skrawek, przepychając się, by miećlepszy widok.Reflektory rozbłysły.Tom Garron, w starym satynowym szlafroku, wszedł naring.Gdy konferansjer go zapowiedział, tłum zagrzmiał.Wgeście podziękowania Tommy uniósł pięść w rękawicy.Tłumzagrzmiał ponownie, głośniej.Mężczyzni i kobiety, młodzi ikilku starszych, dzieci obdarte resztki społeczności miasteczkaznanego niegdyś jako Santa Olivia.Wszystkie ich nadzieje i191marzenia spoczywały teraz na jego barkach.Niósł ten ciężar zwdziękiem.Loup wiwatowała najgłośniej ze wszystkich. A w drugim nar. Zwiatła przygasły, głoskonferansjera urwał się nagle, potem zabrzmiał ponownie, gdygenerator po krótkiej czkawce z pomrukiem powrócił do życia. Ważący sto siedemdziesiąt osiem funtów, broniący tytułumistrz Ron Johnson!Setki ubranych w mundury żołnierzy zaczęłowiwatować, usiłując dorównać rykowi, jakim pozdrowionoTommy ego.Nie mieli najmniejszych szans.Nie speszyło to ani trochę Rona Johnsona.Wszedł naring bez fanfar, zrzucając szlafrok, pod którym miałstandardowe wojskowe szorty.Rozległy się gwizdy.Loup przekrzywiła głowę.Ron Johnson nie zadawał na rozgrzewkę ciosów wpowietrze.Przeciągnął się tylko, kiwając głową z jednej stronyna drugą.Zakręcił ramionami i zakołysał się, dwukrotniewspinając się na palce.Potem stanął nieruchomo, czekając.Loup dostała gęsiej skórki. Tommy! Wykrzykiwała jego imię, aż w końcu doniej podszedł. To nie jest ten sam facet. Co? Spojrzał przez ramię. Oczywiście, że jest. Nie. Potrząsnęła głową. Wygląda jak on, ale to ktośinny.Jest szerszy w ramionach i ma krótsze włosy. A więc trenował ostro i był u fryzjera. Popatrz. Wskazała. Popatrz, jak stoi; spójrz, jakugina się pod nim płótno ringu.Tommy, to nie jest ten samfacet. Zniżyła głos. Myślę, że jest taki jak ja.Tommy spojrzał jeszcze raz przez ramię, potem wróciłdo niej wzrokiem. Wydaje ci się powiedział. Wiem, żeczujesz się samotna i nie chcesz być jedyną w swoim rodzaju.Porozmawiamy o tym pózniej, dobrze?192 & wzruszający moment, gdy mała siostra młodegoboksera życzy mu szczęścia! improwizował spiker. A co, jeśli mam rację? zapytała Loup. Może zrobićci krzywdę.Poważną. Ale nie masz odpowiedział. A nawet jeśli masz,mam nad nim przewagę dziesięciu funtów wagi i dwu caliwzrostu. Tommy, to bez znaczenia! Jeśli mam rację, nie masznad nim żadnej przewagi, jeśli chodzi o wagę, a dwa cale to tyleco nic! Nawet ja& wyraz jego twarzy sprawił, że umilkła. Garron! krzyknął trener Roberts. Mamy walkę dostoczenia, chłopcze! Myślisz, że mogłabyś ze mną wygrać powiedział zniedowierzaniem. Spędziłem całe swoje życie, trenując dla tejchwili.A ty naprawdę uważasz, że mogłabyś wejść na ten ring,o połowę mniejsza ode mnie, i mnie pokonać, prawda?Loup spojrzała mu w oczy, bez mrugnięcia. Tak.Tak sądzę.Odwrócił się do niej plecami. Mam walkę.Trącili się rękawicami, zabrzmiał gong i pojedynek sięrozpoczął.Wszędzie wokół ludzie wiwatowali głośno
[ Pobierz całość w formacie PDF ]