[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dotknął poduszkioprawionej w cielęcą skórę.W dotyku była miękka i gładka jak pupa niemowlaka ikosztowała go tyle, że mógłby za to kupić setkę niemowlaków.Nagle przestała mu sięwydawać tak wspaniała jak wtedy, gdy kupował ją w Waterdeep. Czy twoi ludzie będą walczyć  zapytał z naciskiem Sarevok.Angelo skinął głową, upewniając sam siebie. Więc powiedz im, że to Amn pragnie wojny  powiedział Sarevok uspokajająco. Oniskazili nasze kopalnie, wypędzają naszych sąsiadów na południe, chcą zagarnąć WrotaBaldura, rzekę, kopalnie.wszystko.Czy to wystarczy?Angelo uśmiechnął się. To więcej niż trzeba, mój przyjacielu.Zwłaszcza jeśli dodać tych Złodziei Cienia,działających tu na terenie Wrót. Kiedy ja zostanę wielkim księciem  stwierdził Sarevok  nie będzie tu żadnychamniańskich zabijaków w naszym wielkim mieście.Nawet jeśli mielibyśmy zabić każdegomężczyznę, każdą kobietę i dziecko w tym przeklętym królestwie, aby się upewnić.Angelo przełknął ślinę, gdyż nagle zaschło mu w gardle.* * * Nawet nie cały cień, lecz jego kraniec zwrócił uwagę Abdela.To już trzeci raz coś immignęło, odkąd wrócili do Wrót Baldura, przekradając się nocą, niepewni o swój status w tymmieście, jak i każdym innym na Wybrzeżu Mieczy.W Candlekeep zostali uznani zamorderców.Teraz ich szukano. Jesteś pewny?  zapytała miękko Jaheira.Zauważyła, jak spiął się na widok ruchucienia.Abdel skinął. Nie zatrzymujmy się.Musimy dotrzeć do Eltana. On też może nas szukać.Albo rozkazać nas szukać.Abdel nie odezwał się.Zastanawiał się, po czym szybko podjął decyzję.Jaheirazaprotestowała, kiedy wciągnął ją nagle w wąski, ciemny zaułek. Skrót?  zapytała.W odpowiedzi wyciągnął miecz i nagle jak i on spoważniała. Jeśli będę musiał zabić kogoś lub coś, co nas śledzi, wolałbym tego nie robić na ulicy.Ponad godzinę zajęło im dotarcie do Książęcego Pałacu, bowiem przez całą drogęskradali się ciemnymi uliczkami.Raz usłyszeli kroki, potem dostrzegli cień, a potem drugi,kiedy w końcu dotarli do celu.Najczęściej to Abdel zauważał, że mają ogon.Nie potrafił tegowytłumaczyć, nawet sobie, ale w jakiś sposób ją wyczuwał.Ją? Abdel otrząsnął się z myśli,schował miecz, przycisnął Jaheirę i podszedł do bramy, której strzegły straże. Stój  zawołał jeden ze strażników.Jego głos pełen był napięcia, które oboje wyczuwaliw atmosferze całego miasta.Nad Wrotami Baldura zawisły ciężkie chmury. Kto idzie?Abdel podniósł ręce do góry i wolno podszedł do bramy. Chcę mieć audiencję u wielkiego księcia Eltana.Strażnik, który postąpił naprzód, był tęgim młodym mężczyzną z ledwością mieszczącymsię w kolczudze.Trzymał wypolerowaną halabardę w taki sposób, który mówił Abdelowi, żepotrafi się nią posługiwać.Pochodnie rozświetliły obszar wokół bramy i Abdel zobaczyłjeszcze pięciu innych strażników. A kim jesteście?  zapytał strażnik. Przyjaciółmi. Eltan. wtrąciła się Jaheira i zaraz poprawiła .wielki książę Eltan zna nas.Wysłałnas.w specjalnej misji i musimy mu zdać raport. Wielki książę jest umierający.Możecie zdać raport kapitanowi straży rankiem.Jaheira spojrzała na Abdela, który zamknął oczy i westchnął, mocno zaciskając pięści.Jeden z pozostałych strażników wyszedł z cienia i na dzwięk jego stóp na żwirze, Abdelpodniósł głowę. Abdel?  zapytał nadchodzący strażnik. Jaheira? To wy?Pierwszy strażnik spiął się wyraznie i przesunął ciężar halabardy w dłoniach. Julius?  zapytała Jaheira.Jej półelfie oczy widziały twarz drugiego strażnika.  Na Torma  zawołał pierwszy strażnik. To Złodzieje Cienia! Nie. zaczęła Jaheira, ale Julius ruszył na nią z halabardą wysuniętą do ataku.Teraznawet Abdel zobaczył jego złą, przerażoną twarz.Pierwszy strażnik ruszył na Abdela.Najemnik ustąpił szybko w bok i chwycił mocno drzewce halabardy.Strażnik puściłhalabardę i dobył miecza tak szybko, że Abdel zrozumiał, że musiał to ćwiczyć.Tylko jegokolczuga ocaliła go przed przebiciem.Abdel zakręcił halabardą, a jednocześnie zdziwił się myślom, które właśnie przyszły mudo głowy.Ci strażnicy uznali ich za Złodziei Cienia  grupę pochodzącą z Amnu.Cokolwiekopowiedział %7łelazny Tron na ich temat w Candlekeep, wyraznie dotarło do Wrót Baldura  ito dziwnymi drogami.W Candlekeep tylko potwierdził to, co mówił %7łelazny Tron, zabijającświątynnego strażnika.Teraz, nawet kiedy zamierzał się halabardą na strażnika, postanowiłnie ułatwiać sprawy %7łelaznemu Tronowi.Jaheira także była przygotowana na niezdarną szarżę Juliusa i uskoczyła w bok.UderzyłaJuliusa pięścią w nos, a jego pęd tylko wzmocnił siłę ciosu.Rozległ się chrzęst, Jaheirapoczuła na dłoni ciepło krwi i Julius padł.Abdel odbił cięcie pierwszego strażnika i usłyszał, jak pozostałych czterech biegnie kunim.W dodatku ciszę nocy rozdarł dzwięk rogu.Niedługo będą mieli na głowie cały pałac.Abdel znów zakręcił halabardą i udał, że chce pchnąć strażnika w głowę.Strażnik uchylił sięprzed atakiem, ale jego głowa znalazła się na linii obrotu drzewca.Z głośnym hukiem zwaliłsię na ziemię.Abdel rzucił halabardę wprost na nadbiegających strażników i odwrócił sięakurat w porę, aby zobaczyć, jak Jaheira ucieka i znika w mroku uliczek.Ruszył za nią.Strażnicy ścigali go bez entuzjazmu i Abdel zastanawiał się, czy nie chcą zostawiać bramybez ochrony, czy też przerażają ich mroczne ulice własnego miasta.Może obie te rzeczy.* * *Abdel mijał szczury, stosy śmieci, śpiące domy i zamknięte na noc sklepy.Co jakiś czaswykrzykiwał szeptem imię Jaheiry.Parę razy wydawało mu się, że słyszy jej kroki lub widzijej cień.Przeszedł uliczką pomiędzy dwoma drogimi domami.Na ziemi spał zwinięty żebrak,wyglądający jak chrapiąca kupa szmat.Abdel wstrzymał oddech, jak nauczył się robićmijając żebraków.Długo już maszerował i zaczerpnął tchu, jak tylko minął żebraka.Jednakzapach nie był taki jak zwykle.To nie był smród żebraka i Abdel rozpoznał go.Szedł dalej,starając się niczego po sobie nie okazywać.Kiedy doszedł do końca uliczki, skręcił i schowałsię za rogiem.Stanął cicho i przykleił się plecami do ściany, obserwując wyjście z uliczki.Obawiając się zdradzić, nie wyciągał miecza, by nie robić hałasu.Zza rogu wolno wyłoniła się twarz osoby, która śledziła ich od momentu powrotu domiasta.Jej oczy były tylko wąskimi szparkami w ciemności.Abdel okręcił się i chwyciłnieznajomego.Złapał za ubranie, gładką, chłodną tkaninę i wówczas jego dłoń zostałastrącona tak szybko, że nawet nie zdążył tego zauważyć i zarazem tak mocno, że zabolał go nadgarstek.Poczuł coś na ramieniu i na krótki czas zrobiło mu się ciemno przed oczami.Cofnął się i obrócił, słysząc głos nad sobą. Nie jestem twoim wrogiem.Głos był spokojny, precyzyjny i nosił nierozpoznawalny akcent. Abdel  wyszeptała za nim Jaheira.Najemnik odwrócił się i odetchnął, zatrzymując wpołowie wyciągnięty miecz.Jaheira pisnęła zaskoczona i odskoczyła w tył. Nie rób tego!  powiedziała zbyt głośno i znów uskoczyła, a Abdel podniósł rękę, abyją uciszyć.Obrócił się i spojrzał do góry, na balkon.Obcy przeszedł po kamiennym gzymsie icofnął się w tył, spadając z wysokości piętnastu stóp i lądując tak miękko, jakby skakał zkrzesła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •