[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spróbujcie pogadać z ludzmi, którzy tam pracują.Popytajcie, z kim się przyjazniła, jak zachowywała, dlaczego nikt jej nieadoptował.Nic nie ryzykujecie, najwy\ej oka\e się, \e zafundowaliściesobie wycieczkę do Nowego Meksyku.Ale kto wie, mo\e Frankie cośsobie przypomni, odwiedzając stare kąty?Clay zerknął na wiszący na ścianie kalendarz.Jeśli ojcieczgodziłby się zastąpić go przez kilka dni na budowie, mogliby pojechaćdo Albuquerque. Dobry pomysł  powiedział w końcu. Porozmawiam o tym zFrankie dziś wieczorem. Ja tymczasem zajmę się sprawą od swojej strony.Wspólnymisiłami mo\e uda nam się do czegoś dojść. Dzięki, Haroldzie.Jestem ci bardzo wdzięczny, \e zgodziłeś sięprzyjąć zlecenie. Mam wobec ciebie zobowiązania, chłopcze.Przez rok szukałemFrankie i nic nie zdziałałem.Tak czy owak, bardzo się cieszę, \e wróciła.Powiedz, twoje numery telefonów nie zmieniły się w tym czasie? Nie, nie zmieniły się, ale zapisz sobie jeszcze numer mojejkomórki. To wszystko na razie.Będziemy w kontakcie.Do roboty,chłopcze.Clay odło\ył słuchawkę i, po raz pierwszy od powrotu Frankietrochę uspokojony, ruszył ku drzwiom, gdy rozległ się dzwonek telefonu.Dzwonił Dawson. Właśnie myślałem, \e powinienem skontaktować się z panem,detektywie. Wiem  przytaknął Dawson. Pańska \ona mówiła, \e ma pando mnie zadzwonić. Rozmawiał pan z Frankie?  Tak.Musiałem to zrobić, zanim szef wyda pozwolenie. Pozwolenie? Jakie pozwolenie?  zaniepokoił się Clay.Dawson dopiero teraz pomyślał, \e być mo\e niepotrzebnie sięwygadał, ale było ju\ za pózno. Pozwolenie na noszenie broni  wyjaśnił Clayowi. Ach, o to chodzi.Zupełnie o tym zapomniałem.I co, wydacie topozwolenie? Myślę, \e tak.Szef powinien się w końcu zgodzić. I dlatego pan do mnie dzwoni?  zdziwił się Clay. Nie.Dzwonię dlatego, \e kilka dni temu wydarzyło się coś, oczym powinien pan wiedzieć.Ktoś zadzwonił do mnie do biura,przedstawiając się jako oficer policji z Los Angeles.Mówił, \e sprawdzawszystkie informacje o zaginionych, bo musi zidentyfikować zwłokijakiejś młodej kobiety.Clay poczuł dławiący ucisk w gardle na wspomnienie swoichpodró\y do rozrzuconych po całym kraju kostnic.Coś, czego naszczęście nie musiał ju\ robić. Co to ma wspólnego z moją \oną?Dawson wziął głęboki oddech. Ten człowiek pytał o Francescę LeGrand.Twierdził, \e rysopissię zgadza, a poniewa\ ja prowadziłem jej sprawę, zgłosił się do mnie pododatkowe informacje.Powiedziałem mu, \e musi chodzić o kogośinnego, bo Francesca LeGrand odnalazła się cała i zdrowa.Clay słuchał, nie bardzo rozumiejąc, o co właściwie chodzi. Wymieniliśmy kilka zdawkowych uprzejmości, ju\ miałemodło\yć słuchawkę, ale facet wyskoczył z pytaniem, kiedy pani LeGrandsię odnalazła.Powiedziałem kiedy i dopiero po skończeniu rozmowyzacząłem się zastanawiać, po co mu była ta wiadomość.Skoro pańska\ona się odnalazła, wiadomo, \e nie mo\e le\eć w kostnicy w LosAngeles. No tak  przytaknął Clay. Nadal jednak nie rozumiem, o cochodzi.Nagle zesztywniał, jakaś klapka otworzyła mu się w głowie.Zanim Dawson odpowiedział, Clay ju\ wiedział, co usłyszy. Ja te\ nie.Jestem podejrzliwy z natury, coś mi nie dawałospokoju, więc zaraz oddzwoniłem do departamentu policji w LosAngeles i poprosiłem o połączenie z tym oficerem, z którym przedchwilą rozmawiałem.Dowiedziałem się, \e nikt taki u nich nie pracuje.Clay poczuł, \e nogi się pod nim uginają. Jak pan to wytłumaczy? Ktoś, komu bardzo zale\ało na informacjach na temat FranceskiLeGrand, podszył się pod oficera policji.Zwa\ywszy na sytuację,uwa\am, \e musimy mieć się na baczności. Chryste  szepnął Clay. Frankie miała rację.Kilka razy mówiłami, \e grozi jej niebezpieczeństwo. Tego nie potrafię powiedzieć  zastrzegł się Dawson. Uznałemjednak, \e powinien pan wiedzieć, co się wydarzyło.Proszę uwa\ać.Myze swojej strony prowadzimy dochodzenie, ale szczerze mówiąc, niebardzo jest czego dochodzić.Sprawdziliśmy rejestry rozmówtelefonicznych i wiemy, \e ten człowiek dzwonił z automatu w LasVegas, nic poza tym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •