[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nil rozpoznałod razu charakterystyczne liternictwo manuskryptów znadMorza Martwego.A więc MMM znaczyło po prostu Manu-skrypty znad Morza Martwego".Skąd pochodziły te fotokopie?U dołu pierwszej strony zobaczył niebieską, wyblakłą pie-częć, na której przeczytał: Huntington Library, San Marino,California".Manuskrypty znalezione przez Amerykanów!Pewnego dnia Andriej powiedział, zni\ając głos, mimo \edrzwi jego biura były zamknięte: Manuskrypty znad Morza Martwego zostały odkryte tu\przed powstaniem państwa Izrael w latach czterdzieścisiedem czterdzieści osiem.W panującym wówczas zamie-szaniu ka\dy próbował kupić względnie ukraść mo\liwiejak największą liczbę tych zwojów, po których spodziewanosię, \e zrewolucjonizują chrześcijaństwo.Amerykanie zagarnęlisporą część.Od tamtej pory, międzynarodowy zespół, któremuzlecono opracowanie tych tekstów, za wszelką cenę starał sięopóznić ich wydanie.W tej sytuacji wydawnictwo Huntington82Library zdecydowało się opublikować wszystko, co było w jegoposiadaniu w postaci fotokopii, i rozprowadzić w zaufanychkręgach.Mam nadzieję, \e nadejdzie dzień mówił z szel-mowskim uśmiechem kiedy i my zdobędziemy jeden eg-zemplarz.Są to samizdaty, które trzeba rozprowadzać pokryjomu, jak w najgorszych sowieckich czasach. Ale dlaczego, ojcze Andrieju? Kto blokuje wydanie tychmanuskryptów? I skąd taki strach przed ich ujawnieniem?Podobnie jak zdarzało się to niekiedy podczas ich rozmów,Andriej nabrał wody w usta i zmienił temat.Nil zawahał się przez moment: w normalnej sytuacji niemógłby wypo\yczyć tego dzieła.Zgodnie z zaleceniem opatamnich, który brał z półki ksią\kę, musiał na jej miejscu zostawićfiszkę ze swym nazwiskiem i z datą wypo\yczenia.Taki systemzapobiegał utracie ksią\ek, ale pozwalał równie\ nadzorowaćlektury zakonników.Nil wiedział, \e od jakiegoś czasu nadzórten stał się bardzo rygorystyczny.Szybko podjął decyzję.Następca Andrieja nie został jeszczemianowany, zatem przy odrobinie szczęścia nikt nie zauwa\yzniknięcia ksią\ki na jedną noc.Jak złodziej chowający swój łup za pazuchą, skierował sięku wyjściu i ukradkiem wymknął się z biblioteki.Korytarzpółnocnego skrzydła był na szczęście pusty.W rzędzie ksią\ek stojących w bibliotece historycznej napółce z tabliczką Qumran" ziejąca dziura świadczyła niezbicie,\e któryś z mnichów pogwałcił w tym dniu jedną z najsurow-szych zasad obowiązujących w opactwie Zwiętego Marcina.18Kilka kilometrów dalej, kiedy pod osłoną nocy Nil prze-kładał kolejne strony księgi MMM w nikłym świetle wpada-jącym przez otwór w murze klasztornej celi (szybkę w okniezasłonił uprzednio starannie ręcznikiem), dwaj mę\czyzniwysiedli w milczeniu z pokrytego kurzem samochodu.Chuchając w dłonie zesztywniałe od listopadowego chłodu,kierowca patrzył na niewielki kościół, którego alabastrowewitra\e błyszczały leciutko w mroku nocy.Zadr\ał, czującogarniającą go falę podniecenia, a rysy jego twarzy naglestę\ały.Pasa\er samochodu zrobił krok w przód i rozejrzał się wokół:miasteczko spało.Rozpadające się ogrodzenie placu budowynie stanowiło przeszkody.Przeniesienie przez nie płyty będziedziecinną zabawą!Odwrócił się. Bismillah, yallah*.Jego towarzysz chwycił skórzaną torbę. Ken, baruch Adonai!**.Kilka minut pózniej wyszli, taszcząc z trudem cię\ką kamien-* W imię Boga, naprzód! (w jęz.arabskim).** Tak, i niech Bógbędzie pochwalony (w jęz.hebrajskim).84ną płytę.Podczas gdy przeciskali się między deskami ogrodze-nia, kierowca usiłował opanować szybkie bicie serca.Plac miasteczka był nadal pusty i cichy.Wepchnęli płytę dobaga\nika, mę\czyzna usiadł za kierownicą i odetchnął z ulgą:czeka nas długa droga do Rzymu.Zanim zamknął drzwiczki,\arówka oświetliła jego blond włosy, u których nasady ginęłablizna biegnąca od lewego ucha.* * *Nakrapiany czerwienią i oprawiony w srebro ciemnozielonyjaspis w pierścieniu monsignore Calfo rzucił krótki błysk, kiedyjego pulchna dłoń głaskała lśniące włosy dziewczyny.Jegopragnieniem było odtworzyć pod koniec dwudziestego wiekuwyrafinowane obyczaje z czasów Staro\ytności: podziemiaRzymu świadczą, \e lupanary i świątynie ró\nych bóstw two-rzyły organiczną całość.Te same drzwi prowadziły do zródełtej samej ekstazy.W zaciszu swojego apartamentu poło\onego w pobli\u CastelSan Angelo, skąd pochyliwszy się, mo\na było zobaczyćmajestatyczną kopułę wzniesioną nad grobowcem Piotra, niemiał na sobie nic oprócz biskupiego pierścienia.Związek tego, co boskie, z tym, co cielesne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]