[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Inny świat.Czego w nim zabrakło? W seminarium nie było śladu po Rakowieckim iLeskim.Tak jakby nigdy się tam nie uczyli.Wymazano ich tak, jak wymazuje się danez twardego dysku komputera.Zginęli dwaj studenci.Normalną koleją rzeczypowinny gdzieś zawisnąć ich zdjęcia przepasane kirem, powinien palić się zniczotoczony kwiatami lub w wieńcu.Nigdzie tego nie było.Nawet cienia żałoby.Specjalnieprzeszedł się po całym budynku, by to sprawdzić.Razem z rektorem wszedł do pokoju,który jeszcze niedawno należał do kleryków.Uderzyło go to, że okno było szerokootwarte.Heinz stał w drzwiach i patrzył na świeżą pościel, idealnie przykrywającą dwałóżka.Zajrzał do opróżnionej szafy i martwych, ziejących pustką szuflad.Zupełnie jakby przeprowadzono tu dezynfekcję - pomyślał.Za pomocą krochmalu iświeżego powietrza wygnano śmierć.Zwiat seminarium rządził się swoimi prawami.Jak ląd dryfujący z sobie tylko znanym prądem.Tactus.Klerycy bali się najmniejszego kontaktu fizycznego, którysprawiłby, że byliby na językach wszystkich, ale dwóch z nich, przynajmniej dwóch,sprzeniewierzyło się żołnierskiej dyscyplinie, jakby pewnie powiedział Rutger.Ojciecduchowy zasłania się tajemnicą spowiedzi, a równocześnie w seminarium kwitniedonosicielstwo.Przypomniał sobie zapadnięte policzki Szczura.Co innego na wierzchu,co innego pod spodem.To wszystko, co się tam dzieje, wygląda na jeden wielki pic.Większy niż niskie cenyw hipermarkecie i raty zero procent.Trafiłem na jakiś dziwny ląd, w którym panuje osobliwy system powiązań.Tychludzi - pomyślał - łączy jedno: żaden z nich nie chce nic powiedzieć.Robert Johnson zaczął grać introdukcję do kolejnego bluesa.Heinz pokręcił głową.Geniusz.Prawdziwy geniusz.Ciekawe, jak czuje się rektor Majda, śpiewak od siedmiuboleści, perfekcjonista w każdym calu, boski zegarmistrz nakręcający tryby złożonegomechanizmu, któremu wszystko wymknęło się w seminarium spod kontroli.Egotykrozsyłający uśmiechy i zarażający dobrocią.Coś go tknęło.Włączy! laptopa i wpisał nazwisko rektora.Na pierwszym miejscuznajdował się odsyłacz do Wikipedii. Jan Majda - ksiądz, gwiazda nurtu sacropolo,rektor seminarium diecezjalnego w Warszawie - przeczytał.Ilekroć Majda wspominał o Rutgerze, jego twarz zacinała się w grymasie złości.Wpisał do przeglądarki nazwisko profesora.Wybitny biblista zajmujący się.Wśródwielu wymienionych dyscyplin Heinz kojarzył tylko biblistykę.Zainteresowała goinformacja, że profesor jest jednym z najbardziej kontrowersyjnych intelektualistów włonie Kościoła.W dalszej części artykułu padały nazwiska Anthony'ego de Mello,kontrowersyjnego teologa Hansa Kunga i kilka innych, które Heinzowi nic nie mówiły.Ten muskularnie zbudowany duchowny, egzaltowany wielbiciel buddyzmu, budziłjego ciekawość.Korzystał z gabinetu rektora, mimo że Majda za profesorem nieprzepadał.Dlaczego? Tego Heinz nie wiedział.Może łączyło ich coś, co wykraczałopoza banalne reguły akademickiej zależności.Poza tym Rutger lubi sobie chlapnąć, atego w seminarium nie da się ukryć.Wreszcie ten tajemniczy spowiednik, który wygłasza formułki w martwym języku iodprawia jakieś sadystyczne rytuały.Ad maiorem Dei gloriam.O drugiej w nocy obudził go własny krzyk.Zniło mu się, że stoi przywiązany dodrzewa i patrzy w rozpalone oczy Inkwizytora trzymającego pejcz.- Ad maiorem Dei gloriam, ad maiorem Dei gloriami -wrzeszczał Inkwizytor, a naskórzanej plecionce ozdobionej rzędem niewielkich haczyków wrzynających się w ciałoHeinza osadzały się krople krwi. 22- To nie ma sensu - powiedział do Karloffa, gdy kilka minut po dwunastej usiedli wrestauracji Banja Luka na Puławskiej.Był dziewiętnasty kwietnia 2007 roku.Nagłówki wszystkich gazet odświętnączerwoną czcionką informowały, że stało się coś niezwykłego.Informacje o przyznaniuPolsce i Ukrainie organizacji mistrzostw Europy w 2012 roku zapełniały wszystkiemożliwe rubryki, od pierwszej strony po zwyczajowo umieszczany na końcu gazet sport.Każdy tytuł kończył się obowiązkowym tego dnia wykrzyknikiem.Narodowy orgazm przy udziale piłki nożnej - Heinz pomyślał ze złością o stadnejmiłości Polaków do futbolu.Gigantyczny balon wypełniony nadziejami o potędze i fru-stracją.Z Karloffem spotkał się o dziewiątej w Pałacu Mostowskich.Tego dnia Karloff od rana pracował.Można nawet powiedzieć - intensywniepracował.Krążył dookoła stolika zawalonego dokumentami.W pokoju przesłuchań byłyjeszcze dwie osoby.Dwaj najwyżej dwudziestoletni łysole kulili się na krzesłach, ilekroćprzesłuchujący zbliżał się do nich niczym drapieżny kot do ofiary.Przesłuchanie zaczęłosię półtorej godziny wcześniej.Heinz przypatrywał się przesłuchaniu przez dwadzieściaminut, zamienił z Karloffem kilka słów, gdy ten wyszedł z pokoju, po czym zszedł nadół.W punkcie informacyjnym Komendy Stołecznej siedziały dwie trzydziestolatki,których zadaniem było spławianie szaleńców i natrętów.Zapytał tę, która wydawała musię atrakcyjniejsza, o najbliższy sklep z kosmetykami.- Proszę pójść do Błękitnego Wieżowca na Placu Bankowym - odpowiedziała bezwahania, tak jakby policjanci z komendy codziennie zadawali jej podobne pytania.Heinz wszedł do sklepu i poprosił o różową szminkę.- Jakiej szminki pan potrzebuje? - zapytała znudzonym głosem dziewczyna przystoisku.- No.różowej, pani Violu - odpowiedział niepewnie.Na plakietce przypiętej dokremowej bluzki przeczytał:  Viola - asystentka wizażystka.- Ale jakiego różu ta pani używa? - wizażystka pytała natarczywie.W stronęHeinza odwróciły się głowy dwóch kobiet, które w dawnych czasach zwykło się nazywaćryczącymi czterdziestkami.Swoją drogą muszę zapytać syna, jak się takie kobiety nazywa dzisiaj.O ile go kiedyś spotkam - pomyślał i rozłożył bezradnie ręce.- Niech pan sobie przypomni, jakiej używa żona.Matowa szminka czy perła? A jakmatowa, to z drobinkami czy bez? Poza tym co to za róż? Brudny czy jaśniejszy odcień?Może pamięta pan nazwę firmy albo numer katalogowy.Heinz przypomniał sobie swoją półkę z kosmetykami, przymocowaną do lustra nadumywalką i wiecznie ochlapana odpryskami pasty do zębów.Jego syn miał całą bateriękosmetyków.Te, które należały do Heinza, można by zmieścić w kieszeni spodni.Miał dosyć drobiazgowej Violi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •