[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mogłabym nawet wziąć pod uwagę czegośtakiego, przecież mam zabukowaną pracę. Wybacz, może w założeniu to nie jest romantyczna wycieczka, ale jednak wyjazd doWłoch, do Toskanii, po prostu ocieka romansem. Próbując popatrzeć surowo na Lilę, Julieoparła ręce na biodrach. Powiedz, że jedziesz. Właśnie przyszłam się ciebie poradzić, i nie wyciągaj pochopnych wniosków.Mogęzałatwić kogoś, kto mnie zastąpi przy następnym zleceniu.Trochę mnie to rąbnie po kieszeni, aledziewczyna jest naprawdę dobra i klienci nie będą mieli nic przeciwko zamianie.Chcę jechać,bo& Jest wiele powodów.Muszę mu to powiedzieć, tak czy inaczej.Ale do tego tematu wrócęza chwilę.Prawie musiałam go wypchnąć dzisiaj rano na pogrzeb Vinniego i przysiąc mu, że popołudniu dojadę taksówką. To rozsądny środek ostrożności. Którą złapię w oddaleniu co najmniej dziesięciu ulic od obecnego miejsca pracy.Zaczynam się czuć jak Jason Bourne. Odgarnęła włosy. Julie, w co ja się pakuję? Moim zdaniem nie masz się czego bać przy Ashu, ale jednak to wszystko jestryzykowne.Jeżeli się denerwujesz albo nie masz pewności& Nie, nie o to mi chodzi.Z tej sprawy nie mogę się wycofać.Siedzę w tym, odkąd tamtejnocy wyjrzałam przez to cholerne okno.Chodziło mi o Asha.W co ja się pakuję? To chyba jasne.Jesteś z nim romantycznie związana i szukasz guza.  Wcale nie szukam.Lubię przewidywać i być przygotowana.Jeżeli ktoś nie jestprzygotowany na rozmaite warianty, może niezle oberwać. Umiesz się cieszyć chwilą bardziej niż ktokolwiek, kogo znam, dopóki nie robi się zbytpoufale.Lubisz być z Ashem, czujesz coś do niego.To jasne, że on do ciebie również.Dlaczegosię boisz? Bo on mnie osacza. Moim zdaniem sytuacja tego wymaga. W porządku.Przywykł do tego, że musi się zajmować każdym drobiazgiem, ludzmi,panować nad sytuacją.Trzeba też wziąć pod uwagę, co czuje, bo nie zapanował nad Oliverem.To poważna sprawa.Lubi stawiać na swoim i& A ty lubisz trzymać wszystko w garści i nie przywiązywać się do nikogo. Zadowolonaz opakowania, Julie chwyciła za taśmę samoprzylepną. Czasami odpowiedzią jest związanie sięz drugim człowiekiem i wspólne radzenie sobie z drobiazgami.To także przygoda. Masz gwiazdki w oczach  oskarżyła ją Lila. I księżyc też. Wiem.Kocham Luke a, odkąd skończyłam piętnaście lat.Bardzo długo temuzaprzeczałam, ale tak było. Jakie to romantyczne. Lila przyłożyła rękę do serca. Jak w przypadku ElżbietyBennet i pana Darcy ego. Dla mnie to rzeczywistość. Tym bardziej romantyczne. Pewnie tak.Mimo to dobrze radziłam sobie sama.Sama też potrafię być szczęśliwa, takjak ty.I może dzięki temu uważam, że teraz przeżywam coś bardzo wyjątkowego, czego sięczęsto nie doświadcza.I powiem ci, że czuję się w porządku, bo oto jest ktoś, komu mogę ufać,z kim mogę być i snuć plany. Snujesz plany? Myślałam też o tobie, ale owszem.Nie śpieszymy się.Nie tak jak wtedy  poprawiła sięJulie z uśmiechem na widok podejrzliwie zmrużonych oczu Lili. Lecz nie rozpamiętujemy tychostatnich dwunastu lat, szkoda marnować czas.Chcesz mojej rady? Nie odrzucaj czegoś tylkodlatego, że chcesz być za bardzo przewidująca i tworzysz różne ponure scenariusze orazszykujesz drogi ucieczki.Leć do Toskanii, uważaj na siebie, rozwiąż zagadkę i bądz zakochana.Bo jesteś. Nie wiem, co powinnam robić, żeby tak się czuć  przyznała Lila. Pierwsza byś mi powiedziała, żebym po prostu pozwoliła sobie na to uczucie.%7łebymgo doświadczyła! Ale to wszystko zmienia.Julie machnęła palcami. Dwadzieścia kilka razy w roku zmieniasz miejsce zamieszkania, więc o co chodzi?Boisz się nieznanego, boisz się, kiedy to nie ty jesteś motorem.Spróbuj czegoś innego,prowadzcie na zmianę. Prowadz na zmianę, leć do Toskanii, pozuj do obrazu, do którego nie miałaś zamiarupozować, a teraz nie możesz się doczekać, kiedy będzie gotowy  wyrecytowała Lila. Bądzzakochana.Jak bym zebrała to wszystko razem do kupy, to wabienie mordercy dziełem sztukiwydaje się dziecinną igraszką. Zapomniałaś o bezpieczeństwie.Mówię poważnie, Lila.Kiedy cię nie będzie,codziennie wysyłaj mi maila.Albo dwa razy dziennie.A zanim wyjedziesz, pójdziemy nazakupy. Nie stać mnie na zakupy.Przecież właśnie straciłam Brooklyn.  Ale jedziesz do Włoch.Teraz już nie stać cię na to, żeby nie pójść na zakupy.Wychodząc z galerii, Lila pomyślała, że to ostatnie przesądziło sprawę.Machnie ręką naletni budżet i pozwoli sobie na szaleństwo.Minęły lata od ostatniego szału zakupów, na cowskazywała też zawartość jej walizki.Zdecydowała się iść pieszo do loftu Asha, a przy okazji pooglądać sklepowe witryny.Przydałyby się jej dwie nowe letnie sukienki, spodnie rybaczki, kilka topów oraz parę luznychbluzek.Mogła przeznaczyć część obecnej  wyjściowej garderoby na roboczą i pozbyć się kilkuciuchów używanych obecnie do pracy.Sytuacja była pod kontrolą, o ile wszystko mieściło sięw dwóch walizkach.Jedna z wystaw przyciągnęła jej uwagę.Stał na niej biały manekin w przewiewnejsukience w kolorowe esy-floresy a na stopach miał szmaragdowozielone sandałki naplatformach.Nie powinna kupować szmaragdowych sandałów! Potrzebuje czegoś neutralnego,co pasowałoby do wielu ubrań.Z drugiej strony, zieleń też mogła być neutralna.Przecież trawajest zielona a współgra ze wszystkimi kolorami, jeśli się nad tym zastanowić.Patrzyła i biła się z myślami, gdy nagle odniosła wrażenie, że ktoś za nią stoi.Zanimzdążyła się odsunąć, poczuła ukłucie w boku. Proszę się nie ruszać i milczeć, bo nóż wejdzie głębiej, i to bardzo szybko.Proszęnatychmiast skinąć głową, jeśli pani rozumie.W odbiciu szyby Lila zobaczyła piękną egzotyczną twarz i gęste czarne włosy.Skinęłagłową. To dobrze.Musimy porozmawiać.Mój wspólnik ma samochód tuż za rogiem. Zabiła pani swojego wspólnika. Takich jak on jest wielu.Był& niesatysfakcjonujący.Skoro już pani to wie, powinnapani zrobić wszystko, żeby mnie usatysfakcjonować.Podejdziemy do samochodu jak dwieprzyjaciółki, które się cieszą letnim spacerem. Nie mam tego, czego pani szuka. Porozmawiamy sobie.W spokojniejszym miejscu.Kobieta zdecydowanym ruchem objęła Lilę w talii, jakby były najlepszymiprzyjaciółkami albo kochankami.Nóż jednak nadal pozostał na swoim miejscu. Po prostu wyjrzałam przez okno. Tylko spokojnie, nakazała sobie Lila.Znajdowałysię na ulicy, w środku dnia.Na pewno mogła coś zrobić. Nawet nie znałam Olivera Archera. Była pani na jego pogrzebie. Ze względu na jego brata. Brata, którego dobrze pani zna.To może być bardzo proste, bardzo nieskomplikowane.Brat da mi to, co mi zostało obiecane, i wszyscy będą zadowoleni.Idąc, Lila patrzyła na twarze ludzi.Spójrzcie na mnie!  krzyczała w duchu.Wezwijciepolicję! Wszyscy jednak omijali ją obojętnie, śpiesząc się do własnych spraw. Dlaczego pani to robi? Dlaczego pani zabija? A dlaczego pani pilnuje domów innych ludzi?  Jai spojrzała na nią z uśmiechem. Poprostu z tego żyjemy.Na pani stronie jest mnóstwo pochwał.Jesteśmy dobre w tym, co robimy. A więc to tylko praca? Jest takie amerykańskie powiedzenie  to nie praca, ale przygoda.Pracodawca dobrzemi płaci i oczekuje wyników.Ja mu je dostarczam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •