[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W południe Ezra przyszedł sprawdzić, czy Daniel zrobił postępy.Przyszedł na padok wtowarzystwie Grace, która była dalece nieobecna i wydawało się, że nawet nie zauważa, żejest wśród właściwie zupełnie dziki koni.- Nie podkradaj się tak do nich - ostrzegłam ją nerwowo.- Zwłaszcza do kasztanki.Kopie. Grace sprawiała wrażenie, jakby nie słyszała, stała wśród koni, nieustannie sprawdzając,gdzie jest Ezra i czy na pewno zachowuje się, tak jak on chciał.- Grace ma coś dla ciebie - powiedział mi Ezra.- No dalej, Grace, pokaż Tani jej kostium.- Na dzisiejszą ceremonię - wyjaśnił Daniel.- Dlaczego potrzebuję kostiumu? - zmarszczyłam brwi.- Nie mogę iść tak ubrana?Ezra westchnął i popchnął Grace w moją stronę.- To świąteczna uroczystość.Musisz się wczuć w nastrój -nalegał.Próbował nadaćgłosowi spokojny i zwyczajny ton, ale w jego bladej twarzy i wbitym we mnie spojrzeniubyła przerażająca intensywność.- Tak, impreza ma motyw przewodni, jak przyjęcie niebian - powiedziała Grace i podałami miękką szatę, uszytą z ciemnoczerwonego aksamitu i obszytą czarnym futrem.- Tasama sceneria co wczoraj: jesteśmy średniowiecznymi myśliwymi w lesie.Będziemagicznie.Wciąż się marszcząc, spojrzałam na Daniela.- Po prostu to zrób - mruknął, obdarzając mnie tym, co uważał za uśmiech, któremu niemożna się oprzeć.- Dla Judea, to jego wielki wieczór.Zgodziłam się, chociaż moje serce było ciężkie jak z ołowiu.Grace uśmiechnęła się słabo,jakby czuła ulgę, że osiągnęła wyznaczony przez Ezrę cel i na razie jej się upiekło.- Do zobaczenia pózniej - powiedziała.- Będzie fajnie.- Tak, do zobaczenia - szepnęłam. Patrzyłam, jak Ezra bierze za rękę moją byłą przyjaciółkę i wyprowadza ją z padoku.Znowu była zdenerwowana; kiedy szli przez dziedziniec, ona coś mu powiedziała, a onodwrócił się, rzucając ostre spojrzenie w moją stronę.0 co chodziło? Ezra przez chwilę wyglądał tak, jakby miał się cofnąć i oskarżyć mnie, ipoczułam, jak wnętrzności skręcają mi się w supeł.Byłam gotowa się bronić przedwszystkim, co może mi zarzucić.- Dobrze się czujesz? - zapytał Daniel, kładąc mi rękę na ramieniu.- Tak - westchnęłam, z ulgą zauważając, że Ezra znowu słuchał Grace i zdecydował się niewracać na padok.Poczułam się tak, jakby ktoś zawiesił wykonanie wyroku,i mogłam lekko odetchnąć.- Potrzebuję trochę czasu dla siebie, masz coś przeciwko?Po niesamowitej twarzy o rysach gwiazdy filmowej przemknął cień podejrzenia, aleszybko nad tym zapanował i opuścił rękę.- Jasne, idz.Przespaceruj się, oczyść myśli.- Dzięki.Mogę iść pospacerować w góry? Uśmiechnął się.- Spaceruj, gdzie chcesz.Widzimy się na lunchu.- Dzięki - powtórzyłam i zanim mógł coś dodać, odeszłam, kierując się w górę i do lasu,opierając się pokusie, żeby zacząć biec.Południowe słońce paliło moją skórę, skały pod stopami były rozgrzane.Pod wysokimisosnami rosły tylko kolczaste juki i cienka, żółta trawa.Na różowym kamieniu siedziała brązowa jaszczurka.- Co mam robić? - powiedziałam głośno.Wokół piersi czułam zaciskającą się żelaznąobręcz wątpliwości.Nie było odpowiedzi, tylko podmuch wiatru poruszał igłami sosen i ziemia skrzypiała mipod nogami.- To zbyt trudne, przegram tę bitwę - stwierdziłam ze łzami w oczach.Okropna prawda była taka, że Grace i Jude zaszli zbyt daleko na mroczną stronę; Zorantrzymał ich zbyt mocno.A ja się bałam.Skóra mnie łaskocze i Maia pojawia się na polanie, oazie zieleni.Bije od niej blask jak odsłońca.- Chodz tu - szepce i podaje mi rękę.Przez chwilę trzymam ją i napawam się ciszą.Potemmój anioł zaczyna mnie uspokajać.- Pamiętaj, jesteśmy ze sobą związane więzami miłości,ty i ja.- Wiem.A przynajmniej wydaje mi się, że to rozumiem.- Kiedykolwiek będziesz mnie potrzebować, jestem przy tobie.- Bez ciebie nigdy nie zaszłabym tak daleko.- Bez głosu matki wołającej przez dym ipłomienie, bez pewności, że ludzki duch jest silniejszy od cierpienia, które musi znieśćciało.- Nie będzie więcej pożarów - obiecuje.- Nie teraz, kiedy mnie poznałaś i to, jak do ciebieprzyszłam, nie będzie więcej złych snów. - Dziękuję - szepczę.Jestem nieopisanie wdzięczna, że wspomnienie o pożarze na wzgórzuBacker nareszcie zblednie.- Jesteś taka, jaką w marzeniach widziałam Aimee - mówi miękko Maia.- Ona żyje w tobiei nie mogłabym mieć nadziei na więcej.-Ale co mogę zrobić? - wykrzykuję teraz i z desperacją zaciskam palce na jej dłoni.-Wszędzie, gdzie się odwrócę, trafiam na mur.Nie wiem, jak uratować Grace i Judea.Czeka, aż się uspokoję.- Zaakceptuj, że nie ma żadnego planu - mówi.Wiedz, że twoje serce jest dostateczniewielkie, twój duch dostatecznie odważny, by poradzić sobie z wszystkim, co nastąpi.Patrzę na nią.Jej twarz świeci w słońcu.- Daniel nie może traktować mnie jak swoją własność -mówię jej.- Teraz wiem, kim jest.- Dobrze, Taniu.Wiedza czyni cię silną.- Zciska moją dłoń i znowu czeka.- Jest mrokiem jak Zoran.Jest zły.- %7łyje w cieniu Zorana - wyjaśnia mi Maia.- A Ezra, sądzę, że on zgwałcił Grace.Może więcej niż raz.Oczy Mai wypełniawspółczucie.Nie zaprzecza moim słowom.- Powiedz mi o nich coś więcej - proszę.- Pokaż, jak ich pokonać.- Powiem ci to, co mogę.Pamiętaj, że w kosmosie trwa wojna, ogarnęła cały wszechświat,toczy się w każdym zdzble trawy, w każdym ziarenku piasku.Dobro walczy ze ziem o każdą ludzką duszę, ciemnośćwalczy przeciwko jasności.Zdobyć tę wiedzę to znaczy zdobyć władzę.- Wierzę ci - odpowiadam.- Zoran jest w samym centrum [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •