[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po miesiącu, gdy chore oko przyzwyczaiło się donowych warunków, przepisano ml silne okulary.Wyglądałam w nich bardzo niekorzystnie i  co było owiele gorsze  nie powinnam była więcej dużo czytać.Podczas gdy odpoczywałam w domu, czytałam Pana książkę Magia cudów i nadzieja, którą z niejczerpałam, zwyciężyła moje przygnębienie.Nie muszę podkreślać, że od razu zaczęłam praktykować.Nasycałam się maną i koncentrowałam ją w moich rękach.Następnie kładłam ręce na oczach ipolecałam, aby moc wstąpiła w nie i uzdrowiła.Przy żadnym badaniu u okulisty nie mówiłam mu nic o polepszeniu stanu oka, które w tym czasienastąpiło.Badał moje oczy prawie wszystkimi instrumentami, które posiadał, i mruknął w końcu, że tonie do wiary i że nie może tego zrozumieć.Na koniec powiedział, iż zanim będzie mógł coś przepisać,musi jeszcze raz zbadać oczy przy użyciu kropli.Po tym dalszym zabiegu zmuszony był przyznać, iżstało się coś, czego absolutnie nie może pojąć.Nie znalazł żadnych widocznych objawów zapaleniatęczówki czy rogówki.Co było jednak jeszcze ciekawsze, blizna zniknęła zupełnie.Wyjaśnił mi.żetkanka blizny odcięta Jest od dopływu krwi i dlatego też nie mogła zostać wchłonięta; tak więc musibyć na oku.obojętnie czy on ją zauważa, czy też nie.Najpiękniejsze w tej sprawie było to, że mój wzrok poprawił się tak dalece, iż po siedemnastu latach stałego noszenia okularów teraz niepotrzebowałam już żadnych.Lekarz ciągle wypytywał, co moim zdaniem mogło się wydarzyć.Próbowałam więc mu wyjaśnić,jak postępowałam, jednak już wkrótce zrozumiałam, że w ten sposób nie zajdę daleko, ponieważposiadał on tę naukową barierę, która nie dopuszcza żadnego duchowego światła.Po prostu śmiał sięi spoglądał na mnie jak na nieszkodliwą wariatkę.Kiedy wizyta dobiegła końca, ostrzegł mnie, iż najpózniej w ciągu trzech miesięcy muszę liczyć sięz nawrotem choroby, że wprawdzie stało się coś dziwnego, jednak bez wątpliwości jest to tylkoprzemijający stan.Wtedy zawrzała we mnie moja irlandzka krew.Skłoniłam go w końcu do tego, abyprzyrzekł mi, że potwierdzi trwałość mojego u-zdrowienia, jeżeli w ciągu roku choroba nie powróci.Byłon tak pewien swojej racji, iż chętnie złożył obietnicę i dodał jeszcze, że może spokojnie poczekać.Jako widoczny dowód dla niewiernych Tomaszów załączam moje stare prawo jazdy.Widnieje tamwydrukowana w poprzek grubymi literami adnotacja:  Nieważne bez używania okularów".Moje noweprawo jazdy nie ma już tej adnotacji.Będę Panu wiecznie wdzięczna za Pańską pracę, za Pana książkę i za to przecudowne, wspaniałeuzdrowienie".Poprosiłem o pozwolenie opublikowania tego listu.Jest on jednym z wielu, które troskliwieprzechowuję w moich aktach, lecz myślę, iż niewłaściwe byłoby podawanie nazwiska i adresu jegoautorki.Wszystkie listy tego rodzaju są nie tylko interesujące jako świadectwa uzdrowienia, leczrównież pod innym względem: pokazują one, że słowo pisane tak długo pozostaje bez wartości, jakdługo wyrażone w nim myśli nie będą wprowadzone w życie i przekształcone w osobistedoświadczenia. ROZDZIAA 12: GRUPA ROBOCZA WZAJEMNEGO UZDRAWIANIA TELEPATYCZNEGOWychodząc z teorii Huny o widmowym sznurze i możliwości wymiany telepatycznych wiadomości,pewna grupa specjalnie tym zainteresowanych członków HRA przeprowadziła godny uwagieksperyment.Stworzyli oni zespół roboczy, który nazwaliśmy Grupą Wzajemnego UzdrawianiaTelepatycznego (Telepatic Mutual Healing Group).Na początku zakładano, że eksperyment będzietrwał tylko jeden miesiąc, jednak z powodu wielkiego zainteresowania i znaczących wynikówprowadzono go przez długie lata.Mówiliśmy już, że członkowie HRA rozsiani byli daleko po USA, Kanadzie, Europie i Azji.Listy ibiuletyny dawały jedyną możliwość wzajemnej wymiany doświadczeń.Wielu członków odczuwałopotrzebę kontaktu z osobami mającymi podobne zainteresowania lub pracującymi nad podobnymizagadnieniami.Niektórym szczególnie brakowało takich spotkań, gdyż nie mieli wystarczającegozaufania do skuteczności własnych modlitw.Prawdą jest, że człowiek pracujący samodzielnie osiągaskromne wyniki, natomiast gdy więcej osób włączy się do wspólnej pracy, można oczekiwaćwspaniałych rezultatów.Nie mogliśmy zatem spotkać się osobiście, jak jest to możliwe w budynku kościelnym lub w saliwykładowej.Dlaczego jednak nie spróbować spotkać się na drodze telepatycznej? Wychowaliśmyprzecież nasze niższe Ja.aby używały właściwego im talentu.Nadarzała się więc okazja doeksperymentu w wielkim stylu.Istniała możliwość udzielania pomocy tym, którzy jej szukali.Całymi latami nowoczesne organizacje religijne przeprowadzały leczenie na odległość, niewspominając przy tym lub nie wyobrażając sobie, że element telepatyczny gra w tym pewną rolę.Zawsze modlono się za przyjaciół lub bliskich, którzy przebywali daleko; często również organizowanowspólne modlitwy, do których mogli włączyć się o oznaczonym z góry czasie oddaleni od siebieczłonkowie większej grupy.Szukałem w notatkach na temat praktyk kahunów informacji, z których moglibyśmy skorzystać przyplanowaniu eksperymentu.Idealny zespół do uzdrawiania tworzyli oczywiście kahuna i jego pacjent [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •