[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dodać do tego odrobinkę skruchy, galonyużalania się nad sobą i mamy klasycznego alkoholika w całej jegozbrukanej chwale.Na zewnątrz dawałem sobie z tym radę dzięki piciu.Po prostu, żebyodsunąć od siebie tych frajerów.Zagłuszyć ból.Cały paradoks polegana tym, że każde takie znieczulenie pociągało za sobą nowe szkody.Oto jezdziec blady, nawalony jak stodoła.Przez pierwsze dni w szpitalu, w okresie detoksu, zachęcają do piciamnóstwa wody.%7łeby wypłukać toksyny.Nie miałem z tym problemu.Robią badania krwi, żeby określić stopień zniszczenia nerek iwątroby.Moje były niezle skopane.Codzienne zastrzyki multiwita-miny, żeby doprowadzić do zdrowia wrzeszczący organizm.Oczywiście librium.A potem mój ulubiony środek nasenny na tenoce.Noce, zródło większości koszmarów pijaka.Czy coś mi się śniło.No jasne.Ale nic łatwego do przewidzenia.Niemój nieżyjący ojciecmartwi przyjacieleumarłe życieNie.Znił mi się Sutton.Zaprzyjazniliśmy się natychmiast.Jeden z tych niewytłumaczalnychzwiązków, które nie poddają się analizie.Byłem młodym gliną, wwiększości spraw zielonym jak szczypiorek.On - siwowłosymbarmanem, weteranem licznych, prawdziwych i wymyślonychpotyczek.Nawet teraz nie jestem pewien jego narodowości, wieku czyprzeszłości.Wszystko to zmieniało się równie często,jak puby, w których gra-sowaliśmy.W czasie licznych sesji, opowiadał mi, że był rozmaicie -żołnierzemprzedsiębiorcąmalarzemprzestępcąW każdej wersji było ziarno prawdy, ale szczegóły przemieszczały sięi zmieniały tak często, że nigdy nie można było ustalić żadnegokonkretnego faktu.Był prawdziwym kameleonem.Wpisywał się w każde wybrane przezsiebie otoczenie.Kiedy go poznałem, miał idealną wymowę zpółnocy.Równie łatwo mógł mówić jak łan Paisley albo jak EamonnMcCann*.Imponujące, choć przerażające.Kiedyś słyszałem, jak niesamowicie naśladuje Bernadettę Devlin.Gdy przeniósł się do Galwayjuż po tygodniu mówił jak miejscowy.Można było przysiąc, że nigdy nie był dalej niż w Tuam.* Ian Paisley, przywódca Partii Unionistycznej w Irlandii Północnej(Ulsterze), opowiadającej się za utrzymaniem więzi ze ZjednoczonymKrólestwem i zwalczającej wszelkimi metodami katolików.EamonnMcCann, irlandzki publicysta i działacz polityczny, trockista, ateistajeden z ważniejszych członków irlandzkiej Socjalistycznej PartiiRobotniczej (przyp.tłum.).%7ładna z tych rzeczy nie włączała mi dzwonków alarmowych.Uważałem, że dzięki temu jest fascynujący.Ponieważ byłem w gruncie rzeczy głuchy na ważne sprawy, ponieważbyłem młody.ponieważponieważponieważPonieważ chyba nie chciałem dostrzegać jego mrocznej strony, niezwracałem uwagi na wiele znaków ostrzegawczych.Od samego początku stawiał na przemoc.Opowiedział mi o pewnejknajpianej bójce, w czasie której prawie zamordował swojegoprzeciwnika.- Wiesz co, Jack? - dodał.-Tak?- %7łałuję.- Cóż, czasem traci się kontrolę.- Nie pierdol, nie o to mi chodziło.%7łałuję, że nie zabiłemskurwysyna.Zmiałem się z tego.Przepustki miałem nieregularnie.Kiedy wybuchły niepokoje",pełniłem służbę czterdzieści osiem godzin z rzędu.Ale bez względuna to, kiedy dostawałem wolne, Sutton przestawał pracować i zrykiem silnika ruszaliśmy na zadymę.Pewnej pamiętnej sobotniej nocy i w niedzielny poranek piliśmydługo i ostro w melinie pod Lower Falls.Niemal namacalna atmosferaniebezpieczeństwa i dymu wystrzałów jedynie podkręcała nastrój.Przysiągłbym, że w piwie czuć było kordyt.Sutton promieniał.- Człowieku, to jest to, absolutnie najlepsza balanga.Z tego wyjazdu wciąż mam ręcznie rzezbioną, sześćdziesięcio-centymetrową harfę.Wykonaną przez więzniów z Long Kesh.Musiałem sto razy wysłuchać The Men Behind The Wire.Popijaliśmy pieniste kufle złocistymi szklaneczkami bushmills.Suttonpochylił się w moją stronę, pot spływał mu po twarzy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]