[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie, jeśli uwinęlibyśmy się szybko.  Zawsze jesteś szybki?Jaryd wyszczerzył zęby. Nie zawsze, pani.Sasha się roześmiała. Nie jestem  pani.Mam na imię Sasha. Sasha  powtórzył zamyślony Jaryd. Nie zaoferowano ci komnaty w pałacu?  zapytała wówczas. Nawet w przypadkużołnierzy, jeśli rodzina przybyła w odwiedziny, otrzymanie sąsiedniego pokoju w pałacu jestkwestią zwyczaju.W każdym razie w przypadku ważnej arystokracji. Moje miejsce jest przy moich ludziach  odparł Jaryd pozbawionym wyrazu tonem. Wątpię, aby twój ojciec się z tym zgodził  zaryzykowała Sasha.Jaryd parsknął. Mój ojciec wątpi, abym okazał się odpowiednim wielkim lordem dla Tyree.Powierzyłmi dowództwo nad Sokolą Strażą, bym mógł się lepiej przyuczyć Cóż, niewątpliwie się uczęUczę się bardzo wielu rzeczy. Na przykład? Kim są moi przyjaciele  powiedział gniewnie Jaryd. Mężczyzni w moim wieku,z którymi dorastałem, uczyłem się sparować i jezdziłem.Wszyscy przybyli na Rathynal, a jednakrzadko mnie nawet witają.Nie mają honoru, żaden z nich.Sasha nabrała głęboko tchu. Jarydzie& podziwiam twoje przekonania, ale& czy nie jest nieco nieroztropnewszczynać zatarg z własnym ojcem? I z całą tą śmietanką tyreeńskiej arystokracji? Pewnego dniaobejmiesz rządy i będziesz potrzebował ich wsparcia& Gdy obejmę władzę  powiedział uparcie Jaryd  będę rządził po swojemu, zgodniez wartościami, które wyznaję.Może również nauczą się je cenić  dobrze jest żyć honorowo.Poza tym wolałabyś, żebym skłamał i oświadczył, że to ty zabiłaś tego drania Reynana? Potrafię sama zatroszczyć się o siebie  odparła krótko Sasha. W uczciwej walce, nie mam co do tego wątpliwości  zgodził się Jaryd. Ale widziałaśPytera Pelyna na polu do lagand.Ci ludzie nie walczą fair, pani& chciałem powiedzieć, Sasho.To właśnie oznacza brak honoru.Kiedy zostanę wielkim lordem, honor będzie pierwszą rzeczą,którą im wpoję. Kiedy opuściła komnatę Jaryda, dochodziło już niemal południe.Nie zdążyła zrobićnawet dziesięciu kroków korytarzem, gdy mężczyzna w wyblakłej zielonej lordowskiej koszuli,z mieczem przy biodrze, wyłonił się z drzwi naprzeciw.Niewątpliwie arystokrata.Obejrzała sięprzez ramię i dostrzegła drugiego o podobnej aparycji, podążającego za nią.Do diabła.Kolejni wyłonili się z otwartych drzwi, zza których wynurzył się pierwszy nieznajomy.Jeden z nich, wysoki, miał pociągłą, kościstą twarz oraz srebrne włosy Dumnie nosił czerwonypłaszcz, choć powietrze bynajmniej nie było chłodne.Towarzyszyło mu pięciu kompanów.Wszyscy w wytwornych szatach, z mieczami przy biodrach.Sasha zatrzymała się z bijącym szybko sercem.Prawa dłoń podążyła odruchowowyćwiczonym ruchem ku wystającej znad ramienia rękojeści. Lordzie Kumarynie  powitała go uprzejmie.Jakiś szpieg musiał ją widzieć zmierzającą do komnat Jaryda.Sokola Straż mogła lubićswego nowego dowódcę, niemniej jednak pozostawała tyreeńską kompanią.Najprawdopodobniejw jej szeregach znajdowało się kilku szpiegów składających raporty lordom.Ale Kumarynfatygujący się osobiście? Czy miałaś przyjemną schadzkę ze swym nowym kochankiem?  zapytał Kumaryn.Głos miał ochrypły i piskliwy.Niebieskie oczy spoglądały twardo i złośliwie.Sasha nie lubiłaniektórych spośród wielkich lordów, ale to nie znaczyło, że ich nie szanowała.Kumaryn nienależał do tej grupy.Był małostkowy oraz próżny.Uśmiechnęła się. Musiałeś o tym pomyśleć, prawda? Obawiasz się, że go poślubię i wychowam dziedzicaTyree na nasi-ketha?Kumaryn skrzywił się gniewnie. Nie odważyłabyś się! Lordowie Tyree nigdy by do tego nie dopuścili!  Sashaz niedowierzaniem zdała sobie sprawę, że potraktował jej słowa poważnie. Jaryd Nyvar byłby głupcem, gdyby tak postąpił, lordzie  odezwał się gładkim głosemnieznajomy u boku Kumaryna. Wiążąc się z nią, nigdy nie uwolniłby się od wątpliwości, czydziecko jest naprawdę jego.Słyszałem, że miała połowę mężczyzn w Baerlyn, a także częśćkobiet.Mówca był mężczyzną o niskiej posturze.Liczył sobie być może trzydzieści wiosen, miałokrągłą twarz oraz krótko obcięte włosy.Z szyi zwisała mu verentyjska gwiazda, dwukrotnie większa od noszonych przez kamratów medalionów.To, a także północny akcent, upewniłoSashę o jego pochodzeniu. Proszę, mistrzu.Nieznajomy  powiedziała spokojnie. To nieuprzejmie obrażaćkogoś, nie przedstawiając się wprzódy.Skąd będę wiedziała, kogo zabiłam? Jeśli chcesz rzucić wyzwanie  odpowiedział z uśmiechem  możesz wyzwać yuanaMartyna Ansyna. Martyn Ansyn. Sasha zmrużyła oczy. Brat Heryda Ansyna, tak? We własnej osobie.Familia Ansynów była najstarszym hadryńskim sprzymierzeńcem rodu Telgarów.Obierodziny łączyły liczne więzy krwi i mówiono, że lord Heryd był najbliższym przyjacielemwielkiego lorda Telgara. Więc lordowie Hadrynu oraz Valhananu wreszcie padli sobie w ramiona  powiedziałaSasha, przyglądając się grupie blokującej przejście.Za plecami miała dwóch mężczyzn w sumie siedmiu, wliczając Kumaryna i Martyna.Więcej Hadryńczyków niż Valhanańczyków,oceniając po fryzurach i wyeksponowanych verentyjskich symbolach.Zbyt wielu, nawet jak dlaniej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •