[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zawsze było coś dozrobienia oprócz pracy zawodowej, różne obowiązki domowe alboprzy dziecku.Zawsze miała wyrzuty sumienia, że nie może się bawićz Melissą tyle, ile by chciała, ale nigdy nie miała na to wystarczającodużo energii bądz czasu.A teraz pojawił się jakiś mężczyzna, który myślał, że ona, jakoś,w jakiś sposób, związała się kiedyś ze szpiegiem.Niewiarygodne.124RS Starała się oczyścić swój umysł z tego, co sugerował McBride ibyła zadowolona, że jutro przyrzekł opuścić jej dom i miasto.Podeszła do sosnowej szafki w rogu sypialni.Uświadomiła sobie, żemusi przeszukać dom i strych.Co zostało, a co zniknęło? W szafceznajdowała się część książek, które kupiła jej pani Farrington.Uśmiechając się, otworzyła szafkę i wyjęła książkę oogrodnictwie Tohmasa Jeffersona.Zobaczyła swoje notatki namarginesach.Wydawało się to tak dawno temu.Kiedy ostatni raztrzymała ją w ręku, Melissa była dzieckiem, a ona spędzała większośćlata w ogrodzie.Tylko podczas kiepskiej pogody zajmowała siękatalogowaniem.Zimą oraz w najgorętsze dni lata zostawała w domui studiowała historię rodziny Farringtonów.Odłożyła książkę na półkę i sięgnęła po następną.Była toksiążeczka dla dzieci o tym, jak to jest mieszkać w  Dużym Domu".Nie mogła zrobić nic innego jak usiąść na brzegu łóżka i przejrzeć ją.Jak szybko dzieci dorastają! Miała wrażenie, że kupiła ją zaledwieparę dni temu.Czytały ją z Melisą wielokrotnie aż do tamtej nocy,kiedy musiały uciec, pozostawiając wszystko.Eden rozejrzała się po starym pokoju - po odnowionychgzymsach wokół sufitu, kominku, z którego zdrapano warstwy farby,po czym idealnie pomalowano go klasyczną bielą.Azy napłynęły jejdo oczu.Brad powiedział, że pani Farrington sprzedała coś zrodzinnych sreber, by móc odrestaurować dla niej dom.Azy popłynęłyjej po policzkach.Pani Farrington nie zasłużyła na takie życie, jakie125RS miała.Zasłużyła na dzieci, które by ją kochały i dbały o nią, gdybędzie stara.Zamiast tego zwróciła się do obcych.Otarłszy łzy, Eden odłożyła książkę do szafki, rzuciła okiem nainne tytuły i zastanowiła się, gdzie jest reszta jej książek, paniFarrington zamawiała każdą książkę, o której sądziła, że Eden możejej potrzebować.Nigdy nie zostało to powiedziane, ale Eden byłapewna, że Pani Farrington marzyła, by Eden stała się któregoś dniaszefem Towarzystwa Historycznego Arundel.Dla obcych nieznaczyło to nic, ale dla ludzi z Arundel była to praca bardzoprestiżowa.By zostać wybranym przez członków rodzin założycieli,osoba taka musiała się wykazać doskonałą znajomością technikrenowacji oraz historii miasta.Eden pamiętała swoją jedyną wizytę wWilliamsburgu, którą opłaciła pani Farrington.Kiedy Eden wyjechała,pani Farrington wynajęła trzy młode dziewczyny do opieki nadMelissą (była przerażona, że zostanie sama z dzieckiem), wszystko poto, by Eden mogła pójść na sympozjum o osiemnastowiecznychtechnikach zakładania ogrodów.W czasie przerw w zajęciachpodziwiała to stare miasto i zachwycała się pięknem budynków iogrodów.Zamknęła drzwi szafki i ziewnęła.- Ale wtedy szpiegowałam mój kraj! - wymruczała.Nagle poczuła się bardzo śpiąca, tak śpiąca, że nie była w stanienawet pójść do łazienki i włożyć piżamy.Dziesięć minut pózniejzasnęła w łóżku, które kiedyś należało do pokoleń Farringtonów.126RS ROZDZIAA 7Bill, uspokój się - powiedział Jared do telefonu.- Przestańkrzyczeć.Usłyszy cię.Tak, dałem jej środek nasenny.Biedna,musiało ją to mocno walnąć.Nie, nie zamierzam brać cię na litość.-Słuchał przez chwilę.- Jeśli się uspokoisz, powiem ci, dlaczegowyjawiłem jej, kim jestem i czego chcę.Jesteś gotów wysłuchać?Jared złapał głęboki wdech.- Coś się tutaj dzieje, ale nie mogę wyczuć co.Pewien prawnikzachowuje się tak, jakby pani Palmer była kobietą jego życia, alepoznała go ledwie kilka dni temu.Nie ufam mu.Coś jest nie tak.Sądzę, że on czegoś chce i postanowił to zdobyć.A ona połknęłahaczyk.Wygląda na to, że wierzy w każde jego słowo.Opowiedziałjej nawet kilka bujd o niewierności wobec swojej eksżony, kiedy takobieta umierała na raka, a ona to przełknęła.Nie mogłem wejść ipowiedzieć jej kilku banałów - przerwał, by wysłuchać Billa.- Tak,sądzę, że mógłby być uczciwy, ale wątpię.Prawda jest taka, żewiedziałem, iż nie mam u niej szans.Nie jest taka, jak myślałem.Niejest jakąś zdesperowaną, samotną kobietą, która mdleje za każdymrazem, kiedy jakiś mężczyzna wykazuje nią zainteresowanie.-Zawahał się.- Wygląda na rozsądną kobietę, więc zaryzykowałempowiedzenie jej prawdy.Poza tym odkryła już, że niemal wszystko,co zrobiłem i powiedziałem, było kłamstwem.Powinna pracować dlanas.Jared przewrócił oczami i słuchał.127RS - Nie, nie zauroczyła mnie.Po prostu dokonałem oceny izdecydowałem, że najlepszą rzeczą, jaką mogę zrobić, to powiedziećjej, kim jestem i czego chcę, i przekonać się, czy może pomóc wwykryciu, dlaczego Applegate połknął kartkę z jej nazwiskiem inumerem ubezpieczenia.Przy okazji, chciałbym, abyś sprawdził, czyApplegate pisał książkę, może opowiadającą o jego życiu.Może poprostu chciał, by była jego redaktorką.- Jared uśmiechnął się.- Tak,ona wpadła na ten pomysł.Nie jest głupia.Słuchaj, nie zadzwoniłempo to, żebyś na mnie wrzeszczał.Chcę, żebyś tu wysłał kogoś, kto bycoś dla mnie zrobił.Pani Palmer jest nieco zaniepokojona z mojegopowodu, więc powiedziała mi, abym wyniósł się z domu, a właściwiez miasta.To, czego od ciebie chcę, to żebyś przysłał tu jakiegośfaceta, który trochę tu postrzela, żeby zdała sobie sprawę, że topoważne.Nie - odpowiedział cierpliwie Jared - do nikogo, po prostukilka strzałów w powietrze.Potrzebuję pretekstu, żeby zostać bliskoniej.Jeśli będzie myśleć, że coś jej grozi, łatwiej zaakceptuje mojąobecność jako ochroniarza, i będzie bardziej skłonna do mówienia.Jared słuchał dalej, krzywiąc się.- Tak, wiem, że sugerowałeś działanie pod przykrywką i żemyślisz, iż nie powinienem jej nic mówić, ale zrobiłem to.A terazchcę, abyś wysłał tu kogoś, i to od razu.Wsadz go do samochodujeszcze dziś.Jutro o dziesiątej rano ma się spotkać z Granville'em, alenie chcę, żeby poszła na to spotkanie.On zbliża się do niej za bardzo iza szybko, nie podoba mi się to.Słuchaj, muszę iść.Posmarowałem tączerwoną miksturą rany na stopie i teraz mnie pali.Muszę wziąć128RS prysznic i przespać się parę godzin, abym jutro był sprawny.Przyślijkogoś dobrego, jasne? Nie chcę żadnych dupków.Zadzwonię i dam ciznać, jak poszło.Och, Bill, i dzięki, że to robisz.Jared rozłączył się, wyłączył telefon, by nie mógł dzwonić iukrył aparat pod materacem.Odrzucając okrycie, wstał z łóżka i zdjąłtemblak.W szpitalu spytali go, czy sądzi, że temblak będzie mupotrzebny, a on wyjęczał, że tak.Teraz zgiął rękę, zacisnął pięść,położył się na podłodze i zrobił sześć pompek na jednej ręce.Rękabyła w porządku, ale był zdegustowany, że tych kilka pompeksprawiło mu ból.Zdjął ubranie, rzucił na podłogę, po czym podniósł je i położyłna krześle przy łóżku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •