[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.wyślizgnęła się z jego ramion i przebiegła przez wy\wirowanyRzadko widywana prawnuczka lady Stokeford.podjazd do lady Stokeford.- Amy - powiedział czułym tonem, jakiego Vivien jeszcze- Babciu, babuniu, jestem tu!nigdy u niego nie słyszała.- Oczywiście, \e chcę, \ebyś ze mnąRozpędzona Amy mogłaby łatwo przewrócić markizę, gdybybyła.Zaraz spotkamy się w Abbey.Teraz wracaj do karety.nie podparła jej lady Faversham i Vivien, która równie\ rzuciła- Nie wrócę - powiedziała, natychmiast przestając płakać.-się na ratunek.Lady Stokeford schyliła się i uścisnęła Amy.Byłam tam zamknięta z panną Mortimer od zawsze.- Moja kochana dziewczynko.Tak się cieszę, \e cię znowu- Wyjechałyśmy wczoraj rano, milordzie, i nocowałyśmy w bar-widzę.dzo miłym zajezdzie koło Shafesbury - rozległ się jakiś głos.- Pamiętam cię - powiedziała Amy.- Tata mówił, \e toOtyła, niemłoda ju\ kobieta wysiadała z karety.Miała wesołeniemo\liwe, ale ja cię pamiętam.Zawsze masz cukierki w kie-piwne oczy, chocia\ wydawała się czymś zmartwiona.szeni.- Lady Stokeford przekazała nam pana prośbę, aby natychmiastLady Stokeford roześmiała się, w jej błękitnych oczach ukazałyprzywiezć tu lady Amy.Jeśli zle postąpiłam.się łzy.114115CYGANKABARBARA DAWSON SMITH- Ale tato, ja nie mogę.Muszę iść.Zaraz.- Tak, to prawda - powiedziała, wyjmując z kieszeni cytrynoweKiedy zaczął jąprowadzić do swojego konia, Amy skrzy\owaładropsy i głaszcząc Amy po policzku.- Jak ty urosłaś, moj a kochana.nó\ki i zaczęła się znacząco kręcić.- Mam cztery lata - pochwaliła się Amy z cukierkiem w buzi.-Michael zatrzymał się, nie wiedząc, co robić.Zanim pannaW zeszłym miesiącu miałam urodziny.Mortimer i Ró\yczki zdołały zareagować, Vivien wzięła Amy za- Jesteś ju\ prawie dorosłą damą.I masz takie śliczne miedzianerączkę.włosy.- Ja cię tam zaprowadzę - powiedziała.- Jeśli zgodzisz się- I delikatne rysy twojej matki - dodała lady Faversham.pójść z obcą osobą.- Popatrzcie na jej piękne piwne oczy - gruchała lady Enid.-Amy spojrzała na nią, marszcząc nosek.Pamiętam, \e lady Grace miała niebieskie oczy, ale twoje są- Kim ty jesteś? - spytała.- Dlaczego masz na sobie kurtkęrównie piękne.mojego taty?Amy cieszyły ich pełne zachwytu okrzyki.Vivien uśmiechnęłaVivien zupełnie o tym zapomniała.Ró\yczki roześmiały się, asię i przez chwilę zapomniała o swoich kłopotach, patrząc na trzyona zarumieniła się tak mocno, jakby przyłapano ją w objęciachstare damy rozpływające się nad małą dziewczynką.Rzuciłamę\czyzny.okiem na Michaela i jej dobry nastrój prysnął nagle.Nie powinna pokazać, \e jest za\enowana.One nie wiedząStał z zaciśniętymi szczękami, ściśniętymi w pięść dłońmi i pioru-przecie\ o tym pocałunku.O tym namiętnym, przyprawiającym onował wzrokiem rozszczebiotane Ró\yczki.Dlaczego \ałował swojejzawrót głowy pocałunku.babce tych kilku chwil z prawnuczką? Dlaczego był tak okrutny?- Mam na imię Vivien - powiedziała z uśmiechem.- TwojegoVivien podeszła do niego.tatusia i mnie złapał deszcz i on mi po\yczył tę kurtkę.- Vivien- Lady Stokeford miała rację, \e wezwała Amy - powiedziałazdjęła kurtkę z ramion i podała ją Michaelowi.- Czy pójdziemycichym szeptem.- Ty nie masz racji, trzymając ją w Londynie.Zteraz do domu?jakiego powodu ją ukrywasz?Amy uwa\nie się jej przyglądała.- Trzymaj się, do cholery, z daleka od tego, czego nie rozu-- Czy jesteś jedną z kochanek taty? - spytała głośno i wyraznie.miesz - rzucił z gniewnym wyrazem twarzy.- Nie - wykrztusiła Vivien.Wyraz bólu w jego oczach spowodował, \e nic nie odpowie-- Amy Kenyon - odezwał się Michael.- To bardzo niegrzecznedziała.Nie mogła tego zrozumieć.Jak mógł odmawiać dzieckui niewłaściwe pytanie.Przeproś pannę Thorne.kontaktu z rodziną? Wyczuła w nim głęboko ukryte cierpienie,- Przepraszam - powiedziała zdezorientowana Amy, grzeczniektóre tak bardzo kłóciło się z jego aroganckim zachowaniem.dygając.Twarz jej złagodniała.Odczuła nagle chęć, aby pocałować goRó\yczki uśmiechały się promiennie.w spuchniętą wargę.Ale szybko się opanowała.To upokarzające,- Gdzieś się nauczyła takiego brzydkiego słowa, moja kochana\eby móc odczuwać cokolwiek do mę\czyzny, który ją tak zledziewczynko?! - zawołała za nią lady Stokeford.traktował.- Niania mówi, \e ja za du\o widzę i za du\o słyszę.I \e nieMichael podszedł do Ró\yczek i wziął Amy za rękę.powinnam tyle mówić.- Amy spojrzała na Vivien pytającym- Przykro mi, ale musimy ju\ jechać - powiedział tonemwzrokiem.- Czy myślisz, \e ja za du\o mówię?nieznoszącym sprzeciwu.117116CYGANKABARBARA DA WSON SMITHDo diabła, co one tam jeszcze robią?- Wcale nie, kochanie.- Vivien ogarnęła czułość.PochyliłaPodszedł do drzwi, które się właśnie otworzyły i do salonikusię do niej.- Kiedy byłam w twoim wieku, moi rodzice mówiliweszły trzy staruszki.Nie było z nimi pięknej, młodej Cyganki.o mnie to samo.Ani małego, miedzianowłosego skrzatka.Amy uśmiechnęła się, oczy jej zabłysły.- Gdzie jest moja córka? - spytał, podchodząc do nich.- Bardzo cię lubię, panno Vivi.Kto wie, mo\e będziesz mogłaBabka poło\yła palec na ustach i cicho zamknęła drzwi.zostać moją nową mamą.- Ci.To maleństwo usnęło.- Usnęła? Dlaczego ona śpi, do diabła?Michael bił się z ponurymi myślami.Ten dzień zaczął się zle i- Powinna się trochę zdrzemnąć - szepnęła łady Faversham,działo się coraz gorzej.opierając się na swojej lasce.- Wszystkie małe dzieci śpią w środ-Przemierzał niecierpliwym krokiem salonik swojej babki, odku dnia.obitego ró\owym adamaszkiem krzesła do ozdobionej złotymi- Uło\yłam ją w swoim łó\ku - uśmiechnęła się babka.- Onafrędzlami kanapy.Najpierw wynikła sprawa dokonanej przezjest taka kochana.Zawsze chciałam mieć małą dziewczynkę.Vivien kradzie\y, którą musiał jeszcze udowodnić.Potem niemiła,- Wsunęła się pod kołdrę i zaraz zamknęła oczka - dodała ładykrępująca kwestia poziomu \ycia jego dzier\awców.NastępnieEnid, potrząsając swoim \ółtym turbanem.- Wstała przed świtem,ten pocałunek, który omal nie storpedował jego zamiaru, abyjest zmęczona długą podró\ą.pozbyć się Cyganki.A ju\ najgorszy ze wszystkiego był nie-- Gdzie jest Cyganka? Nie \yczę sobie, aby przebywała razemspodziany przyjazd Amy.z moją córką.Vivien i Ró\yczki były w sypialni.Zza zamkniętych drzwiSięgnął do klamki, ale trzy Ró\yczki stanęły murem przeddochodziły ich szczebiotliwe głosy.Roztktiwiały się nad Amy,drzwiami.jakby była porcelanową laleczką.Jakby do załatwienia naturalnej- Nie mo\esz tam wejść - usłyszał zgorszony szept lady Favers-potrzeby konieczna była pomoc a\ czterech opiekunek.ham.- To jest kobieca sypialnia.Wściekała go zuchwałość, z jaką babka zaaran\owała tę wizytę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]