[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.OtworzyÅ‚a jednÄ….DbaÅ‚ość i skrupulatność, z jakimi prowadziÅ‚ zapiski:naprawy domowe, rachunki z restauracji, kiedy byÅ‚ w podróży, zaproszenia na Å›luby, rzucaÅ‚y siÄ™w oczy.ZauważyÅ‚a wetkniÄ™tÄ… z tyÅ‚u wyÅ›wiechtanÄ… kartkÄ™ o rogach pożółkÅ‚ych ze staroÅ›ci.RozÅ‚ożyÅ‚a jÄ… ostrożnie i stwierdziÅ‚a, że to rachunek za nabijanÄ… mosiÄ…dzem obrożę.ZamówiÅ‚ jÄ…kiedyÅ› dla swego ulubieÅ„ca i wiernego towarzysza  mastifa o pÅ‚owej sierÅ›ci, którego miaÅ‚w czasach, kiedy siÄ™ pobrali.William go uwielbiaÅ‚.Pewnego ranka podczas obchodu majÄ…tku zeswym panem pies poÅ‚ożyÅ‚ siÄ™ spokojnie i po prostu zdechÅ‚.William zauważyÅ‚, że go nie ma,wróciÅ‚ i znalazÅ‚ zwierzÄ™ pod brzozÄ….WziÄ…Å‚ je na rÄ™ce i zaniósÅ‚ do domu, aż pojawiÅ‚ siÄ™ Armitagei wyrÄ™czyÅ‚ go.Octavia ze smutkiem potrzÄ…snęła gÅ‚owÄ….A oto proszÄ™, rachunek zachowaÅ‚ siÄ™przez tyle lat.Na odwrotnej stronie znacznie mÅ‚odszy William zanotowaÅ‚:  Obroża dlaBridgetowna.W tamtych czasach wszystkim psom nadawaÅ‚ imiona bÄ™dÄ…ce nazwami posiadÅ‚oÅ›ciBeckforthów na Karaibach.Westchnęła cicho, zamknęła notes, odÅ‚ożyÅ‚a go na miejscei przeniosÅ‚a wzrok na biurko męża.StaÅ‚ na nim duży srebrny kaÅ‚amarz na ozdobnej podstawce  prezent od kolegów nazakoÅ„czenie pracy w parlamencie.ByÅ‚ też dagerotyp z portretem jego rodziców.Na podkÅ‚adce dopisania leżaÅ‚y równo poukÅ‚adane papiery.Dotknęła ostrożnie jednego z nich, po czym wzięła dorÄ™ki jego pióro.SiadywaÅ‚ tu, zanim Octavia siÄ™ pojawiÅ‚a, i bÄ™dzie tu siadywaÅ‚, kiedy onaodejdzie, rozmyÅ›lajÄ…c i próbujÄ…c nadać jakiÅ› sens temu, co siÄ™ staÅ‚o  nie miaÅ‚a wÄ…tpliwoÅ›ci.Napróżno bÄ™dzie usiÅ‚owaÅ‚ poukÅ‚adać sobie życie tak równo i porzÄ…dnie jak kaÅ‚amarz, podkÅ‚adkÄ™,lampÄ™ i dagerotyp.WyobraziÅ‚a sobie jego rÄ™ce na dÅ‚ugim mahoniowym, wypolerowanym blaciez drewna przywiezionego z Indii cztery wieki wczeÅ›niej.W tym pokoju  jak i w innych bezwyjÄ…tku  wszystko miaÅ‚o swojÄ… historiÄ™, swojÄ… opowieść.Z caÅ‚Ä… pewnoÅ›ciÄ… w latach, któredopiero nadejdÄ…, jej imiÄ™ zostanie wymazane z dziejów Rutherford.ImiÄ™ Octavii poÅ‚oży siÄ™cieniem na historii rodziny  cieniem czarnym i pustym.Nikt o niej nie wspomni, a jej portretpÄ™dzla Singera Sargenta zostanie zdjÄ™ty ze Å›ciany nad schodami.Octavia przygryzÅ‚a wargÄ™, usiadÅ‚a na krzeÅ›le Williama i otworzyÅ‚a szufladÄ™ jego biurkaw nadziei, że znajdzie coÅ›, co mogÅ‚aby wziąć sobie na pamiÄ…tkÄ™.Ze zdziwieniem ujrzaÅ‚a dużąskórzanÄ… teczkÄ™.Zaciekawiona lekko zmarszczyÅ‚a czoÅ‚o, wyjęła jÄ… i otworzyÅ‚a.ByÅ‚ to, ku jej zaskoczeniu, zbiór wszystkich portretów rodzinnych wykonanych od dniaich Å›lubu.Te same zdjÄ™cia, w nieco wiÄ™kszym formacie i oprawione, staÅ‚y na pianinie i nastolikach w różnych pokojach.Nie zdawaÅ‚a sobie jednak sprawy, że William zaopatrzyÅ‚ siÄ™ w ichkopie.PierwszÄ… stronÄ™ zdobiÅ‚a fotografia Rutherford w peÅ‚nej krasie.Dom i jego otoczenie byÅ‚yna niej jeszcze bardziej wypielÄ™gnowane, niż sobie przypominaÅ‚a.Na drugiej stronie ujrzaÅ‚a ichportret Å›lubny z 1893 roku.Dotknęła go palcem.Ależ sztywnÄ… i duszÄ…cÄ… miaÅ‚a sukniÄ™  samekoronki i atÅ‚as.A tu, na nastÄ™pnej stronie, maÅ‚e cartes de visite  fotografie Williama z czasów,kiedy wizytówki ze zdjÄ™ciem byÅ‚y ostatnim krzykiem mody.Najprawdopodobniej bardzokrÄ™powaÅ‚ siÄ™ ich używać, bo nigdy przedtem ich nie widziaÅ‚a.Kolejne strony stanowiÅ‚y kronikÄ™ich wspólnego życia.WÅ›ród portretów znajdowaÅ‚o siÄ™ zdjÄ™cie maÅ‚ego Harry ego obejmujÄ…cegoza szyjÄ™ swojego kucyka, a także pozowane zdjÄ™cie Octavii z trojgiem dzieci.PochodziÅ‚o, jakgÅ‚osiÅ‚ podpis z roku 1909.Harry za wszelkÄ… cenÄ™ staraÅ‚ siÄ™ wyglÄ…dać bardzo doroÅ›le przyLouisie, która tÅ‚umiÅ‚a psotny uÅ›miech, natomiast Charlotte miaÅ‚a poważnÄ… minÄ™ i szeroko otwarteoczy.A potem znowu, na jednej z ostatnich stron, Louisa w ogrodzie, wÅ›ród róż.PrzewróciÅ‚a kartki, by wrócić na poczÄ…tek.Nagle za jednym ze zdjęć zauważyÅ‚awetkniÄ™tÄ… maÅ‚Ä… kopertÄ™.Wyjęła jÄ…, otworzyÅ‚a i w Å›rodku znalazÅ‚a zÅ‚ożonÄ… na pół cienkÄ…, niemal przezroczystÄ… bibuÅ‚kÄ™.Rozwinęła jÄ… ostrożnie i jej oczom ukazaÅ‚ siÄ™ zasuszony kwiateki skrawek koronki.Kwiatek ten kiedyÅ› byÅ‚ konwaliÄ…, a w koronce  mimo niewielkiego rozmiaru natychmiast rozpoznaÅ‚a najznakomitszÄ… brukselskÄ… robotÄ™.Powoli przeniosÅ‚a wzrok na ichÅ›lubne zdjÄ™cie, na którym siedziaÅ‚a obok stojÄ…cego Williama, a jego rÄ™ka spoczywaÅ‚a na jejramieniu.TrzymaÅ‚a maÅ‚y bukiecik konwalii, a wokół nich obojga rozpoÅ›cieraÅ‚ siÄ™ wspaniaÅ‚y trenz brukselskiej koronki o wzorze splecionych winogronowych liÅ›ci.Octavia ostro zaczerpnęła powietrza.Nie miaÅ‚a pojÄ™cia, że to przechowywaÅ‚.Przez tylelat ich małżeÅ„stwa nie zdawaÅ‚a sobie sprawy, że tamten dzieÅ„ miaÅ‚ dla niego jakiekolwiekznaczenie.Nigdy o nim nie wspominaÅ‚.Nigdy do niego nie nawiÄ…zywaÅ‚, nawet jeÅ›li kierowaÅ‚ doniej czuÅ‚e sÅ‚owa.TrwaÅ‚a w przekonaniu, że dla Williama małżeÅ„stwo byÅ‚o zwykÅ‚ym kontraktemzapewniajÄ…cym mu stabilność finansowÄ… w przyszÅ‚oÅ›ci i odpowiedniÄ…, Å‚atwÄ… do uksztaÅ‚towania,żonÄ™.Jak widać, myliÅ‚a siÄ™.William wyjÄ…Å‚ kwiat z jej Å›lubnego bukietu, zasuszyÅ‚ go i zachowaÅ‚na pamiÄ…tkÄ™.ZawinÄ…Å‚ go w bibuÅ‚kÄ™ i zatrzymaÅ‚ niczym cenne wspomnienie.I to wszystko mieÅ›ciÅ‚o siÄ™ tutaj, wszystko tutaj  uzmysÅ‚owiÅ‚a sobie.Tu, na kartachzielonego skórzanego albumu.Wszystko, co ona i William razem osiÄ…gnÄ™li, wszystko, costworzyli.I wszystko, co mieli utracić.Nie zdejmujÄ…c rÄ™ki z portretu Louisy, oparÅ‚a czoÅ‚o o biurko i zapÅ‚akaÅ‚a.William i Harry zdoÅ‚ali przedostać siÄ™ na Gare de l Est dopiero koÅ‚o jedenastej.ZÅ‚apanietaksówki graniczyÅ‚o z cudem, omnibusy nie kursowaÅ‚y, po drodze usÅ‚yszeli od kogoÅ›, żezarekwirowano nawet rowery z salonu Peugeota na avenue de la Grande Armée  caÅ‚e trzystasztuk [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •