[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dlaczego?- Jeżeli Å›mierć Catherine jest częściÄ… jakiegoÅ› schematu, niewykluczone żemożna byÅ‚o uniknąć tragedii.Wiesz, o co mi chodzi?Fran wcale nie byÅ‚a tego pewna, ale wolno skinęła gÅ‚owÄ….- Dlatego muszÄ™ wiedzieć, co osiem lat temu staÅ‚o siÄ™ z CatrionÄ….MożedziÄ™ki temu wszystko nabierze sensu.Pozwoli zrozumieć, dlaczego CatherineumarÅ‚a.- Nigdy nie znaleziono ciaÅ‚a Catriony.- Tak, sÅ‚yszaÅ‚em.- Woda w elektrycznym imbryku już siÄ™ zagotowaÅ‚a, aleEuan nie zwróciÅ‚ na to uwagi.MówiÅ‚ zniecierpliwionym tonem i jego gniewpowróciÅ‚.- OczywiÅ›cie, wiem o tym.- PrzeszedÅ‚ obok Fran.- Chodz tu - po-wiedziaÅ‚.- Chodz.- SprawiaÅ‚ wrażenie, że chce jÄ… zÅ‚apać za ramiÄ™, ale siÄ™ po-wstrzymaÅ‚.PoprowadziÅ‚ Fran przez maÅ‚Ä… pralniÄ™ ze zlewem, pralkÄ… i suszarkÄ….Pomieszczenie byÅ‚o ciemne i najwyrazniej nie objęły go udoskonalenia prze-prowadzone w pozostaÅ‚ej części domu.PachniaÅ‚o wilgociÄ….- KiedyÅ› musiaÅ‚a tubyć kuchnia - wyjaÅ›niÅ‚.- A tutaj spiżarnia.- ZÅ‚apaÅ‚ za klamkÄ™.- Popatrz.- JegogÅ‚os staÅ‚ siÄ™ nieprzyjemnie ostry.- No, popatrz.167WewnÄ™trzna strona drzwi nie byÅ‚a malowana od lat.Euan otworzyÅ‚ je naoÅ›cież.Fran zobaczyÅ‚a zrobione flamastrem znaczki, pokazujÄ…ce wzrost miesz-kajÄ…cych tu dzieci.Przy każdym z nich wypisano inicjaÅ‚ i datÄ™.Euan wskazaÅ‚na dolny.- B - odczytaÅ‚.- Brian, jej mÅ‚odszy brat.Detektyw mi powiedziaÅ‚ imiÄ™ tegochÅ‚opca.A to Catriony.- Znaczek byÅ‚ różowy.- MiaÅ‚a tyle wzrostu na miesiÄ…cprzed Å›mierciÄ….- MaÅ‚a jak na swój wiek.- Fran poczuÅ‚a wzruszenie.Cassie byÅ‚aby zaled-wie o parÄ™ centymetrów niższa.Euan chyba zapomniaÅ‚, że zaproponowaÅ‚ jej herbatÄ™.WróciÅ‚ do kuchni iusiadÅ‚, opierajÄ…c gÅ‚owÄ™ na dÅ‚oniach.StaÅ‚a przez chwilÄ™ bezradna, ale cóż mogÅ‚adla niego zrobić.Chyba nawet nie zwróciÅ‚ uwagi, kiedy powiedziaÅ‚a, że jużsobie pójdzie.RuszyÅ‚a w górÄ™ zbocza.MusiaÅ‚a odejść, oddalić siÄ™ od czÅ‚owieka, który roz-sypuje siÄ™ na jej oczach, szukajÄ…cego wyjaÅ›nienia w schematach i starych zna-kach na Å›cianie, ogarnianego obsesjÄ… na punkcie innego dziecka.Czy kierowa-Å‚o nim poczucie winy, że nie byÅ‚ dobrym ojcem? Pies zataÅ„czyÅ‚ wokół niej ipobiegÅ‚ dalej.DoszÅ‚a do pÅ‚askiego miejsca, za którym teren zaczynaÅ‚ wznosićsiÄ™ stromo.Grunt byÅ‚ rozmokniÄ™ty, rowy wypeÅ‚nione po brzegi bÅ‚otnistÄ… ma-ziÄ…, torf nasiÄ…kniÄ™ty wodÄ… jak gÄ…bka.Blade Å›wiatÅ‚o sÅ‚oneczne odbijaÅ‚o siÄ™ wkaÅ‚użach i rozlewiskach, które pojawiÅ‚y siÄ™ w nocy.Strumienie spÅ‚ywaÅ‚y dojednego rozlegÅ‚ego, pÅ‚ytkiego jeziorka.PrzeszÅ‚a przez nie z pluskiem, myÅ›lÄ…c,że Cassie uwielbiaÅ‚aby takie brodzenie w bÅ‚ocie.ChciaÅ‚aby pogadać z przyjaciółmi o czymÅ› zupeÅ‚nie innym niż problemCatherine i jej ojca.Na przykÅ‚ad o mężczyznach.MogÅ‚aby wtedy przyznać, żebrakuje jej faceta.MówiÅ‚aby lekko i żartobliwie.Tutaj rozmowa na taki tematbyÅ‚a niemożliwa.Ludzie by tego nie zrozumieli.TÄ™skniÅ‚a nawet za bÅ‚ahymipogaduszkami o ubraniach, diecie, wakacjach, rzeczach, którymi gardziÅ‚a,kiedy stanowiÅ‚y część jej życia.Zawsze uważaÅ‚a siÄ™ za kobietÄ™ niezależnÄ….Sil-nÄ….A teraz po raz pierwszy od powrotu na Szetlandy czuÅ‚a siÄ™ bardzo samotnabez swoich przyjaciółek.Tutaj zawsze bÄ™dzie kimÅ› obcym.Zawsze.Cassie doroÅ›nie i może wyjdzieza kogoÅ› miejscowego, ale okoliczni mieszkaÅ„cy nigdy nie zapomnÄ…, że tadziewczyna jest córkÄ… Angielki.ByÅ‚oby inaczej, gdyby Fran nie rozwiodÅ‚a siÄ™ z168Duncanem.Wtedy na swój sposób by jÄ… zaakceptowano.A teraz nie mogÅ‚asobie wyobrazić, jak to osiÄ…gnąć.OczywiÅ›cie, mieszkali tu inni przybysze, ludzie z Anglii, którzy próbowaliuÅ‚ożyć sobie życie na wyspach.Część z nich tak siÄ™ staraÅ‚a zintegrować z miej-scowymi, że robiÅ‚a z siebie poÅ›miewisko.Brali lekcje przÄ™dzenia na koÅ‚owrot-ku, uczyli siÄ™ grać ludowÄ… muzykÄ™ i mówić dialektem.WidziaÅ‚a ich w kawiar-niach i restauracjach w mieÅ›cie ubranych w wymyÅ›lne kardigany z Fair Isle irÄ™cznie robione weÅ‚niane swetry.SpotykaÅ‚a ich w klubie filmowym i na festi-walach książek.Inni woleli trzymać siÄ™ osobno.Dla nich Szetlandy byÅ‚y chwi-lowym schronieniem, a potem wracali do cywilizacji, gdzie mogli opowiadać ozimnie i odosobnieniu.Ludzie z obu grup najczęściej utrzymywali kontaktytylko z takimi jak oni sami.Ona nie przynależaÅ‚a do żadnej.Jak wiÄ™c to siÄ™skoÅ„czy? - pomyÅ›laÅ‚a.StanÄ™ siÄ™ żaÅ‚osnÄ…, samotnÄ… kobietÄ… w Å›rednim wieku,żyjÄ…cÄ… jedynie poprzez swojÄ… sztukÄ™.Ale teraz wysiÅ‚ek poprawiaÅ‚ jej nastrój.OdczuwaÅ‚a dzieciÄ™cÄ… przyjemność,idÄ…c przez wodÄ™ i wzbijajÄ…c bryzgi.Ta ostatnia myÅ›l byÅ‚a autoironiczna.WkoÅ„cu, co jest zÅ‚ego w życiu poprzez sztukÄ™?Zaczęła wspinać siÄ™ na wzgórze, wzdÅ‚uż kamiennego muru.Nigdy dotÄ…d tunie byÅ‚a.Zazwyczaj spacerowaÅ‚a razem z Cassie i dziewczynka nie mogÅ‚a do-trzymać jej kroku.Kiedy tylko wychodziÅ‚y z domu, maÅ‚a zaczynaÅ‚a marudzić ijÄ™czeć, żeby już wracaÅ‚y.Tutaj, wysoko na wrzosowisku, skutki deszczu i top-nienia Å›niegu przejawiaÅ‚y siÄ™ jeszcze dramatyczniej.Woda spÅ‚ywaÅ‚a wodospa-dami po żlebach skalnych i przez torfowisko, porywajÄ…c ziemiÄ™ i Å‚upek.Wy-starczyÅ‚aby jeszcze jedna ulewa, aby spowodować poważne osuniÄ™cie siÄ™ ziemi.SÅ‚yszaÅ‚a, jak Alex Henry mówi o tym w radiu.TwierdziÅ‚, że to skutek nadmier-nego wypasania.Po prostu stada owiec niszczÄ… strukturÄ™ ukorzenienia trawy isamÄ… tkankÄ™ ziemi.Dobrze, że system dotacji ulegnie zmianie i nie bÄ™dzie jużdopÅ‚at do każdego zwierzÄ™cia.Odważna wypowiedz, pomyÅ›laÅ‚a.Nie przyspo-rzy mu sympatyków wÅ›ród farmerów.ByÅ‚ miejscowy, ale chyba bardziej wyob-cowany niż ona.SÅ‚yszaÅ‚a, jak rodzice mruczÄ… na jego temat na szkolnym bo-isku, i zastanawiaÅ‚a siÄ™, czy pan Henry w ogóle ma jakichÅ› prawdziwych przy-jaciół.169Maggie wyprzedziÅ‚a paniÄ… spory kawaÅ‚ek.Teraz zatrzymaÅ‚a siÄ™ i szczekaÅ‚a.Fran zawoÅ‚aÅ‚a suczkÄ™, ale ta nie chciaÅ‚a wrócić, wiÄ™c poszÅ‚a jej Å›ladem przezwzgórze, Å›lizgajÄ…c siÄ™ od czasu do czasu na bÅ‚otnistej ziemi.Maggie staÅ‚a naszczycie stromego, torfiastego brzegu.Deszcz najwyrazniej rozmyÅ‚ stertÄ™ ka-mieni i gÅ‚azów, odsÅ‚aniajÄ…c czarny torf.Suczka grzebaÅ‚a w rumowisku.FranzawoÅ‚aÅ‚a jÄ…; Maggie odwróciÅ‚a siÄ™, ale nadal nie ruszaÅ‚a z miejsca.SÅ‚oÅ„ce wy-szÅ‚o zza cienkiej warstwy chmur i Å›wieciÅ‚o jaÅ›niej niż przez caÅ‚y dzieÅ„.WisiaÅ‚oteraz nisko nad wzgórzem i jego Å›wiatÅ‚o wydawaÅ‚o siÄ™ nienaturalne, żółte jaksiarka.Pies, gÅ‚azy i zbocze wzgórza sprawiaÅ‚y wrażenie kanciastych, naryso-wanych mocnÄ…, grubÄ… kreskÄ….Fran dotarÅ‚a do psa, dyszÄ…c ciężko.Zaczęła mu wymyÅ›lać i mówić, że wogóle nie chciaÅ‚a go mieć.Nagle urwaÅ‚a, zÅ‚apaÅ‚a Maggie za obrożę i odciÄ…gnęłana bok.Pod stertÄ… kamieni coÅ› leżaÅ‚o.Bucik, z odbarwionÄ… skórÄ… i zaÅ›niedziaÅ‚Ä…sprzÄ…czkÄ….Pies zaczÄ…Å‚ szaleć.SkakaÅ‚, szczekaÅ‚, wyrywaÅ‚ do przodu, omal siÄ™ nieudusiÅ‚.Wciąż usiÅ‚owaÅ‚a utrzymać go za obrożę.Pod skaÅ‚ami byÅ‚o też kilkastrzÄ™pów ubrania.%7łółta baweÅ‚na.I w pewnym momencie Fran dojrzaÅ‚a zarysmaÅ‚ej stopy, jasny na tle czarnego, włóknistego torfu.RozdziaÅ‚ 27KOMÓRKA PEREZA ZADZWONIAA, kiedy rozmawiaÅ‚ przez telefon sta-cjonarny ze swojÄ… matkÄ….WÅ‚aÅ›nie wróciÅ‚ ze spotkania z Aleksem Henrym iuznaÅ‚, że nie może dÅ‚użej zwlekać.- No i co? - powiedziaÅ‚a.Nie zapytaÅ‚a najpierw o Å›ledztwo, chociaż napewno o nim wiedziaÅ‚a, choćby z Radia Szetlandy.- Co ze Skerry? PodjÄ…Å‚eÅ›decyzjÄ™? - MówiÅ‚a spokojnym tonem.Nie chciaÅ‚a wywierać na niego presji, aleczuÅ‚, że jest przejÄ™ta.Z caÅ‚ego serca pragnęła mieć go znowu w domu.MożechciaÅ‚a tego nawet bardziej niż wnuczÄ…t
[ Pobierz całość w formacie PDF ]