[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nagle w jego umyÅ›le rozbøysøaÅ›wiadomość, serce ogarnÄ…ø strach, duszÄ™ przejÄ™øa furia.Poczuø wielki lÄ™k Raven.RÄ™ce Jacoba na jejciele, te brutalne ciosy, rozdzierajÄ…ce uczucie, kiedy nóż przecinaø skórÄ™ i raniø delikatne ciaøo.Tylebólu i strachu.Tyle poczucia winy, że nie udaøo jej siÄ™ ochronić Eleanor i jej nienarodzonegodziecka.W jego myÅ›li wkradø siÄ™ delikatny dotyk Raven, bardzo søaby, podszyty bólem i żalem. Przepraszam, Michaiø.Zawiodøam ciÄ™.OstatniÄ… przytomnÄ… myÅ›l poÅ›wiÄ™ciøa jemu.Z nienawiÅ›ciÄ…pomyÅ›laø o sobie, o Eleanor, która nie miaøa dość samodyscypliny, żeby nauczyć siÄ™ telepatycznejkomunikacji, czystej i skoncentrowanej.W tej jednej sekundzie zrozumienia, kiedy leżaø bezradny, zamkniÄ™ty w gøÄ™bi ziemi, zatrzÄ™søysiÄ™ fundamenty jego życia, jego przekonaÅ„.Kiedy wystrzeliø z ziemi, a razem z nim Jacques,siÄ™gnÄ…ø telepatycznie w stronÄ™ Jacoba i zatopiø splamiony krwiÄ… nóż aż po rÄ™kojeść w gardlemordercy.Burza pozwoliøa Vladowi wyrwać z ziemi Eleanor, a on też mógø siÄ™ wyøonić, nie obawiajÄ…c siÄ™oÅ›lepniÄ™cia ani tego momentu kompletnej dezorientacji, który daøby napastnikom czas zabić jegożonÄ™.Michaiø poszukaø umysøu Raven, wÅ›lizgnÄ…ø siÄ™ do Å›rodka, niosÄ…c jej ciepøo i miøość, opiekuÅ„czoogarniaø jÄ… ramio nami.Igøa przebiøa skórÄ™ jego ramienia, druga jej.Nie mial wÄ…tpliwoÅ›ci, że bratdopilnuje, by transfuzja przebiegaøa jak należy.Jacques miaø teraz w swoich rÄ™kach życie iMichaiøa, i Raven.Gdyby umarøa, Michaiø poszedøby za niÄ….Wiedziaø, że straszliwa furia, która wnim rosøa, mogøa zagrozić każdemu, kto siÄ™ do niego zbliży, Karpatianom tak samo jak ludziom.Mógø tylko żywić nadziejÄ™, że Grigori poradzi sobie z zadaniem wymierzenia mu karpatiaÅ„skiejsprawiedliwoÅ›ci szybko i sprawnie, jeÅ›li Raven umrze.Nie.Nawet nieprzytomna, jeszcze usiøowaøa go ocalić.Pogøadziø jej wøosy powolnÄ… pieszczotÄ….Zpij, maleÅ„ka.Potrzebujesz uzdrawiajÄ…cego snu.WykorzystujÄ…c swój umysø, oddychaø za nich oboje, raz za razem, siøÄ… nabieraø tlenu w swojepøuca, w jej pøuca.Utrzymywaø wspólny rytm serc.PrzejÄ…ø na siebie tyle funkcji jej ciaøa, ile tylkomógø, żeby mogøa siÄ™ zaleczyć.JacÄ…ues wiedziaø, że brat nie zmieni zdania.Gdyby ta kobieta umarøa, straciliby Michaiøa.Terazwykorzystywaø swojÄ… moc, żeby utrzymywać krążenie krwi w żyøach Raven, żeby jej serce biøo,pøuca pracowaøy.To byø wycieÅ„czajÄ…cy proces.Grigori spojrzaø Jacques©owi w oczy nad gøowÄ… Michaiøa.Nie miaø zamiaru pozwolić, żeby ta paraumarøa.MuszÄ… żyć.-Ja to zrobiÄ™, JacÄ…ues.- To nie byøa proÅ›ba.Powietrze zamigotaøo, pojawili siÄ™ Celeste i Erie.-Zdecydowaø siÄ™ podążyć za niÄ… - powiedziaøa cicho.- Aż tak jÄ… kocha.-Już wszyscy wiedzÄ…? - spytaø Jacques.-On wycofuje siÄ™ w siebie - odparø Eric.- Karpatianie to czujÄ….Jest jakaÅ› szansa, żeby ichuratować? JacÄ…ues uniósø wzrok, miaø zmÄ™czonÄ… twarz, ciemne oczy, tak podobne do oczu Michaiøa,zmrożone żalem.-Ona dla niego walczy.Wie, że bÄ™dzie chciaø za niÄ… pójść.-Dość! - syknÄ…ø Grigori.- Nie mamy innego wyboru, musimy ich uratować.Tylko o tym wolnonam teraz myÅ›leć.Celeste podeszøa do Raven.-Jacques, pozwól mi to dla niej zrobić.Jestem kobietÄ…, noszÄ™ w sobie dziecko.Nie popeøniężadnego bøÄ™du.-Grigori jest uzdrawiaczem, Celeste.Ty musisz siÄ™ oszczÄ™dzać.-Obaj im oddajecie krew.JesteÅ›cie zmÄ™czeni, moglibyÅ›cie zrobić coÅ› nie tak jak trzeba.- CelesteodsunÄ™øa przeÅ›cieradøo z brzucha Raven.WestchnÄ™øa, z widocznym przestrachem.CofnÄ™øa siÄ™odruchowo.- O mój Boże, Jacques.Nie ma żadnej szansy.OdsunÄ…ø jÄ… ze zøoÅ›ciÄ….Grigori stanÄ…ø miÄ™dzy nimi, a jego blade oczy objÄ™øy Celeste wzrokiemjak pøynna rtęć, poøyskujÄ…cym spokojnÄ…, zimnÄ… grozbÄ… i strasznÄ… naganÄ….-Nie ma żadnej dyskusji co do tego, że to ja jÄ… uzdrowiÄ™.Zostanie uzdrowiona.ChcÄ™ pomocy tylkotych, którzy sÄ… caøkowicie przekonani.JeÅ›li nie możesz mi okazać takiej pomocy, odejdz.MuszÄ™mieć w swoich myÅ›lach i w myÅ›lach tych, którzy bÄ™dÄ… przy mnie, wyøÄ…cznie caøkowitÄ… pewność.Ona bÄ™dzie żyć dlatego, że nie ma innego wyjÅ›cia.Grigori poøożyø døonie na ranach, zamknÄ…ø oczy, wnikajÄ…c w to tak straszliwie zmasakrowaneciaøo, nieruchome jak Å›mierć.Michaiø poczuø, że Raven poruszyøa siÄ™ pod wpøywem bólu.DrgnÄ™øa, spróbowaøa siÄ™ odsunąć,spróbowaøa zniknąć, żeby nie mogøo jej dotknąć to nowe, bolesne doznanie.OgarnÄ…ø jÄ…, utrzymaønieruchomo, żeby Grigori mógø zająć siÄ™ skomplikowanym zadaniem uzdrawiania poranionychorganów.Poddaj siÄ™ temu, maleÅ„ka, jestem caøy czas przy tobie.Nie mogÄ™.To byøo bardziej odczucie niż søowa.Tyle bólu.Wybierz zatem za nas dwoje, Raven.Nie odejdziesz stÄ…d sama.-Nie! - krzyknÄ…ø JacÄ…ues.- Wiem, co robiÄ™, Michaiø.Pij teraz albo przerwÄ™ transfuzjÄ™.Gniew spiÄ™trzyø siÄ™ i wyrwaø Michaiøa z otÄ™pienia JacÄ…ues odpowiedziaø na furiÄ™ zwystudiowanym spokojem - JesteÅ› teraz za søaby, żeby mi siÄ™ sprzeciwiać.-WiÄ™c daj mi siÄ™ pożywić.- W tych søowach byøa zimna wÅ›ciekøość, czarna jak noc.Czystagrozba, obietnica Å›mierciBrat bez wahania obnażyø gardøo i udaøo mu siÄ™ po wstrzymać jÄ™k bólu, kiedy Michaiø zatopiøzÄ™by, a potem zaczÄ…ø pić øapczywie, gwaøtownie, jak dzikie zwierzÄ™.Jacques nie próbowaø walczyć ani nie wydaø żadnego dzwiÄ™ku, oferujÄ…c mu i Raven swoje życie.Eric podszedø do nich, kiedy podJacques©em ugiÄ™øy siÄ™ nogi i usiadø obok ciężko, aøe ten ruchem døoni go powstrzymaø.Michaiø uniósø nagle gøowÄ™, twarz miaø Å›ciÄ…gniÄ™tÄ… bólem, byø tak znÄ™kany, że Jacques!owi żalÅ›ciskaø serce.-Wybacz mi, JacÄ…ues.Nie ma żadnego wytøumaczenia dla sposobu, w jaki ciÄ™ potraktowaøem.-Nie ma nic do wybaczania, skoro oferta padøa z wolnej woli - szepnÄ…ø urywanym gøosemJacques.Erie natychmiast znalazø siÄ™ przy nim, wspierajÄ…c wøasnÄ… krwiÄ….-Jak ktoÅ› mógø jej coÅ› podobnego zrobić? Jest taka dobra, taka odważna.Ryzykowaøa życiem,żeby pomóc komuÅ› obcemu.Jak ktoÅ› mógø chcieć jÄ… skrzywdzić? - Wzniósø oczy do nieba.Odpowiedziaøa mu cisza.Odszukaø spojrzeniem Grigoriego [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •