[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Przeciwko temu zaprotestowali policjanci.Karin, podobnie jak Kevini Beatrice, miała na razie nie opuszczać wyspy.Michael wpadł w szał. Słuchaj, przecież nie masz z tym wszystkim nic wspólnego! krzyczał. Nie mają prawa cię tu przetrzymywać, Bóg jeden wie, kiedydojdą, kto załatwił tę staruchę.Nawet jeśli będę musiał iść do samegoambasadora, wyciągnę cię stąd! To bez sensu  tłumaczyła.Najeżył się od razu. Co znaczy: to bez sensu? No oczywiście, to dla ciebie typowe, wieszo tym? Dlaczego to bez sensu? Dlaczego zakładasz, że ci ludzie. Niczego nie zakładam  wpadła mu w słowo Karin. Niezrozumiałeś mnie.Ja chcę tu zostać.Nie chcę wracać do Niemiec.Tak więcjeśli chodzi o mnie, nie ma problemu, czy mają prawo mnie tu trzymać, czynie.Zostaję tu, bo tego chcę.Przez kilka sekund przyglądał jej się badawczo. Tobie już nie można pomóc  stwierdził w końcu. Wbiłaś sobie dogłowy te bzdury o wolności i samorealizacji czy o czym tam jeszcze.Moimzdaniem popełniasz wielki błąd.Gdybyś w najbliższym czasie jednakposzła po rozum do głowy, zadzwoń do mnie.Odebrała to jako prośbę, by jeszcze raz sobie wszystko przemyślała, aleczuła spokojną pewność, że nie było odwrotu, a ponieważ nie zmieniłazdania, nie widziała powodu, by do niego dzwonić.Zresztą przekonała sięjuż, że jeśli go nie słyszała, nie miała z nim kontaktu, czuła się lepiej.A jeślichodzi o jej przyszłość, cóż, na ten temat nie chciała z nim rozmawiać.Sama musiała się zastanowić, co dalej.Szła żwirowaną ścieżką, pokonała kilka stopni prowadzących nacmentarz.Kwitnące drzewa opadały miękko aż do morza, które dzisiajbyło równie błękitne jak niebo. Jak na obrazku  pomyślała.Dobrze jej zrobiło przyjście tutaj.Cały czas miała wrażenie, że niezdążyła się porządnie pożegnać z Helene.Podczas pogrzebu na małymcmentarzyku tłoczyły się setki ludzi. Czyżby Helene była aż tak lubiana?  zastanawiała się Karin, ale potem zobaczyła na twarzach wielu zebranych ordynarną ciekawość,nieprzyzwoite wścibstwo.Większość to byli zwykli gapie zwabieni taniąsensacją.Ciekawie przyglądali się Beatrice i Kevinowi, bo rozeszła się jużwieść, że Helene spędziła ostatni wieczór u niego.Karin czuła wstręt i nadarmo usiłowała go w sobie stłumić, bo uważała, że to uczucie nie namiejscu.Nie mogła ich ganić za niezdrową fascynację na myśl o kobiecie,którą znaleziono na polnej ścieżce z poderżniętym gardłem.Stała przy grobie najwyżej dwie sekundy, potem ktoś ją odepchnął.Teraz chciała to naprawić.Grób znajdował się w najniższej części cmentarza, tam gdzie kończyłysię nagrobki, a zaczynał las, który prowadził do urwiska.To tutaj ponadpół wieku temu spoczął Erich Feldmann, a teraz w tym samym grobieleżała także Helene.Kiedy podeszła bliżej, zorientowała się, że nie jest tam sama.Przyświeżym grobie ktoś stał i wpatrywał się w nagrobek.Maja, co Karinstwierdziła z wielkim zdumieniem.To ostatnia osoba, którą spodziewałasię tu spotkać. Dzień dobry, Maju  zagaiła delikatnie. Mogę położyć kilka róż?Maja drgnęła. Oczywiście.Dzień dobry.Sama nie wiem, jak długo tu sterczę.Zmarszczyła czoło. Gorąco dzisiaj.Głowa zaczyna mnie boleć. Tak, mnie też jest gorąco  przyznała Karin.Maja spojrzała na nią i tak samo jak Alan kilka godzin wcześniej, Karinze zdumieniem zobaczyła jej zapłakane oczy i twarz bez odrobinymakijażu. Biedna Helene  mruknęła.Karin nie przypominała sobie, żeby Maja przepadała za Helene, tymbardziej więc dziwiła ją ta rozpacz. Tak  odparła cicho  biedna Helene. Straszna śmierć, takabezsensowna i gwałtowna.Obie wpatrywały się w nagrobek.Ziemia lśniła ciemnym blaskiem.Wkrótce porośnie trawą, jak na innych grobach.Na nagrobku widniałotylko nazwisko Ericha, o Helene jeszcze nie było wzmianki. Oberstleutnant Erich Feldmannurodzony 24.12.1899zmarł 1 maja 1945 Nie zdawałam sobie sprawy, że oboje zginęli pierwszego maja pomyślała Karin. Jakie to dziwne.Pierwszego maja, w odstępiepięćdziesięciu pięciu lat!Położyła róże na kopczyku ziemi.Upał już dawał im się we znaki,smętnie zwiesiły główki.Szybko zwiędną. Jutro będzie padać  zauważyła Maja. Czuję to. Roślinom deszcz dobrze zrobi.A jeśli naprawdę zanosi się na zmianępogody, to tłumaczyłoby pani ból głowy. Może  mruknęła Maja obojętnie.Wpatrywała się w kopczyk ziemiz tak rozpaczliwą intensywnością, że Karin zadrżała.Opanowała odruch,żeby objąć Maję ramieniem.Nie wiedziała, czy dziewczyna by tego chciała. Tak bardzo ją pani lubiła?  zapytała, zerkając z ukosa na grób.Maja pokręciła głową. Nie, prawie jej nie znałam. Czyli przeraziła panią ta zbrodnia? Przeraża mnie śmierć.Jeszcze niedawno żyła, a teraz już jej nie ma.I to tak bez sensu, i. Tak, zbrodnia wydaje się szczególnie bez sensu, ale. Nie chodzi mi o zbrodnię  wtrąciła ostro Maja.Z jej oczu znowupopłynęły łzy. Chodzi mi o życie.Co ona z niego miała? Co Helene miałaz życia?  Intensywność jej słów zaskoczyła Karin do tego stopnia, żecofnęła się o krok. Maju. Bardzo wcześnie straciła męża i pózniej już nigdy nie poznała nikogo,kto ją pokochał.Mieszkała w obcym kraju.Wśród ludzi, do których mówiłaobcym sobie językiem.I wszyscy wiedzieli, że Beatrice trzymała ją w domutylko z litości.Tolerowała ją  jak biedną, starą ciotkę, która nie ma nikogona świecie i dlatego trzeba się nią zająć.Ale bardzo chciała się jej pozbyć i Helene doskonale o tym wiedziała.Co za zmarnowane życie.I już niktnigdy nie odda jej straconego czasu. Może ona patrzyła na to inaczej. Och, oczywiście! Za krótko ją pani znała i dlatego pani tego niewidziała.Helene była zgorzkniała i samotna i wiedziała, że wszystkozmarnowała. Ale przecież chyba nie dlatego. zaczęła Karin, ale Maja znowu niedała jej dokończyć: Helene to tylko przykład! Widać na nim, jak wygląda zmarnowaneżycie.Jej, czyli moje!Karin nie wierzyła własnym uszom. Pani życie? Na miłość boską, Maju, jak może pani porównywać swojeżycie z losem Helene? Jest pani młodą, zabójczo piękną kobietą, któraprzyciąga wszystkich, a zwłaszcza mężczyzn [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •