[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tyner i Grot zsunęli się z siodeł, płosząc kilka kruków. Byli tu wczoraj stwierdził Grot.Tyner skinął głową.Spojrzał z niepokojem na zaśnieżony las otaczający wioskę od północyi zachodu.Wzniósł wzrok i ujrzał wpatrzone weń jasne oczy chudzielca. Chryste, ten żyje wychrypiał przerażony, cofając się o krok.Sine wargi mężczyzny poruszyły się w błagalnym szepcie. Ubij& mnie&Tyner sięgnął po ostrze, lecz Tomasz Grot był szybszy.Doskoczył do nieszczęśnika i jednymcięciem szabli rozpłatał mu gardło i kręgosłup, kończąc okrutną udrękę. Musieli spaść na nich znienacka stwierdził Bogusław, odzyskawszy zimną krew.Rozejrzał się po opuszczonych zabudowaniach. Może znajdziemy tu żywność. Zajmę się tym rzekł Grot.Wachmistrz podzielił żołnierzy na grupy poszukiwawcze i rozesłał po całej osadzie.Wkrótcejednej z drużyn udało się odkryć zapieczętowaną jamę, chytrze ukrytą pod chlewikiem. Przynieście świder! zakrzyknął Grot do dragonów.Jeden z żołnierzy podał mu narzędzieprzymocowane do drzewca piki.Wachmistrz przyłożył czubek świdra do ziemi i zaczął obracaćdrzewce, powoli, lecz nieustępliwie wkręcając się w zmarzlinę.W pewnym momencie coś trzasnęło i pika zapadła się do połowy swej długości. Poszerzcie wylot rozkazał Tyner. Zobaczymy, co jest wewnątrz.Dwóch dragonów z użyciem berdyszy rozłupało glinę pieczętującą wlot jamy.Tyner wziąłpochodnię i zajrzał do schowka.Jama nie różniła się od innych używanych przez chłopstwo naUkrainie.Zaraz po wykopaniu rozpalono w niej ogień, dzięki czemu ściany stały się twardeniczym kamień i odporne na wilgoć.Dzięki temu ukryta pod ziemią żywność zachowywałaświeżość przez wiele miesięcy, a nawet lat.Tym razem dopisało im szczęście.Znalezli zboże jęczmień, żyto i trochę pszenicy a także wędzone ryby i mięso.Tyner przywołał do siebie wachmistrza. Zapakujcie zapasy na juczne konie i ruszamy polecił.Grot wskazał wzrokiem na zwłoki. Co z nimi? A co ma być? zdziwił się Tyner. Trzeba im obciąć głowy oznajmił wachmistrz. Wszyscy wiedzą, że umęczone duszezmieniają się w upiory i wracają do swych ciał. Rób, jak chcesz.Tylko szybko, nie mam chęci stracić tu całego dnia.Tak naprawdę to miejsce przywoływało zbyt wiele wspomnień, o których Tyner pragnąłzapomnieć.Dopadły go duszności.Rozpiął kołnierz kożucha i brnąc przez zaspy, ruszył w stronę jeziora.Dopiero gdy poczuł wokół siebie otwartą przestrzeń, odetchnął głębiej.Nagle dostrzegł ludzki kształt wystający spod śniegu, sto kroków od brzegu.Upewnił się, że lód wytrzyma jego ciężar, i zbliżył się do zwłok.Przykucnął i zmiótł śniegz ciała.To była kobieta, młoda i jasnowłosa.Miała na sobie wyłącznie sukienkę, rozdartą naplecach w miejscu, gdzie ktoś brutalnie wyrwał z niej grot strzały.Bogusław chwycił w ramiona oszronione, zimne jak lód ciało i obrócił kobietę twarzą kuniebu.Wciąż miała otwarte oczy, duże i błękitne.Niezwykle piękne mimo odciśniętego w nichpiętna śmierci. Upłynęła chwila, nim dotarło doń, że dziewczyna nie jest bardzo podobna do Marii.Miałainny kształt twarzy, szerszy nos i inaczej ukształtowane usta.Zamrugał powiekami, odpędzającmarę.Wsunął ramiona pod ciało, a potem podniósł zwłoki i wyprostował się.Gdy wykonałpierwszy krok w stronę brzegu, lód pod jego butami zaskrzypiał ostrzegawczo, lecz Tyner niezrezygnował z przeniesienia dziewczyny.Położył ciało na zakrwawionym śniegu przed wejściemchaty przeznaczonej na masową mogiłę.Wachmistrz uniósł berdysz i Bogusław odwrócił wzrok, gdy ostrze odrąbało głowę od ciałakobiety.Następnie dragoni zaciągnęli zwłoki do chaty i zabili drzwi gwozdziami znalezionymiw jednym z domostw. To powinno wystarczyć rzekł Grot. Jedzmy stąd zarządził Tyner.Od razu zawrócili w kierunku Wołczysk.Wkrótce natknęli się na strumień spływającyz pobliskich wzgórz i skierowali w dół nurtu, który wił się między wzgórzami.Towarzyszyła imkompletna cisza przerywana tylko parskaniem koni i skrzypieniem zlodowaciałego śniegu podkopytami wierzchowców
[ Pobierz całość w formacie PDF ]