[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przez bramę w murze okalającym ogród Anna poprowadziła chłopca na podwórzec.Maszynyhuczały, kobiety i mężczyzni  wszyscy nadzy   gimnastykowali się razem na trawie.Aleksyprzyglądał się im z ciekawością, ale Anna nie zwracała na nich uwagi.Byli przecież służącymi Jejdługie, obfite spódnice z brązowego jedwabiu ciągnęły się za nią po ziemi.Kiedy znalezli się w drugim końcu podwórza, weszła na krótką ścieżkę, biegnącą ku tej drugiejbramie, która prowadziła donikąd.Izabela, królowa Hiszpanii  jak kiedyś powiedział Annie Henryk  zorganizowałaekspedycję żeglarzy, którzy mieli opłynąć świat dookoła.Mieli też odkryć krótszą drogę do Indii.To im się nie udało; jednak, wbrew temu, co im przepowiadano, udało im się nie spaść z krawędziziemi.Wtedy, kiedy Henryk jej to opowiadał, Anna nie zainteresowała się zbytnio tą historią, boIzabela była przecież matką Katarzyny.Ale teraz przypomniała jej się ta krawędz ziemi.Za bramą znajdowała się ściana nicości.Anna sprawdziła: nie dawało się tam nic dostrzec, nieczuło się żadnego zapachu ani smaku.W dotyku ściana wydawała się ciałem stałym.Kiedyprzyłożyła do niej rękę, poczuła w palcach lekkie łaskotanie.Culhane nazywał to  polem siły. Istniało ono poza czasem  takim, jakiego my doświadczamy.I poza przestrzenią.Brama, którabyła jedną z trzech bram, prowadziła do miejsca określanego mianem Wyższej BibliotekiModułów yródłowych, znajdującego się na obszarze niegdyś zwanym Egiptem.Anna wzięła na ręce Aleksego.Był cięższy niż przed miesiącem.Od czasu, gdy zaczęła się nimcodziennie zajmować, lepiej jadł, więcej się bawił i przestał płakać z tęsknoty za matką.Płakałjeszcze tylko w nocy. Zobacz, brama.Dotknij.Chłopiec dotknął.A kiedy poczuł łaskotanie, cofnął rękę.Anna roześmiała się, a po chwilizawtórował jej Aleksy.Rozległy się dzwonki alarmowe. Dlaczego, Wasza Miłość?  spytał Culhane. Dlaczego Wasza Miłość z n o w u tozrobiła? Chciałam zobaczyć, czy brama nie jest zamknięta na klucz  odpowiedziała Annaspokojnie. Oboje chcieliśmy to sprawdzić.Było to kłamstwo.Wiedziała o tym, ale czy wiedział o tym i On? Prawdopodobnie jeszcze nie. Wyjaśniałem już Waszej Miłości: tej bramy nie można zamknąć na klucz  w waszymrozumieniu tego słowa.Musi być aktywowana przy pomocy Sześcianu Trwania. To proszę, zrób to, panie.Książę i ja chcemy odbyć spacer.Oczy Culhane a pociemniały.Cierpiał katusze za każdym razem większe.I za każdym razemprzybywał pędem.Bez względu na to jak bardzo pragnął uniknąć spotkań z Anną i bez względu nato jak często usiłował wysyłać swoich giermków, żeby zabawiali ją rozmową, zmuszony byłprzychodzić w nagłych wypadkach dlatego, że to on był jej strażnikiem wyznaczonym przez lordaBrilla.Anna wypróbowywała go przez cały miesiąc i po miesiącu była tego pewna. Mówiłem Waszej Miłości  odezwał się teraz  że Wasza Miłość nie może przejść przezpole siły, tak jak ja nie mógłbym zamieszkać w pałacu Waszej Miłości w Greenwich.W strumieniuczasu, który istnieje poza tą bramą, w m o i m strumieniu czasu, Wasza Miłość nie istnieje.Wchwili przekroczenia pola siły, Wasza Miłość zniknęłaby po prostu, zamieniłaby się w nicość.Nicość  znowu ta nicość.Anna zwróciła się do Aleksego, stwierdzając ze smutkiem porosyjsku: On nas nigdy stąd nie wypuści.Nigdy.Chłopiec zaczął płakać.Anna przytuliła go do siebie, patrząc z wyrzutem na Culhane a, któregouczucia zaczynały być coraz podobniejsze do złości.Zanim jednak się w tę złość przekształciły,ona zdążyła się odezwać i oczarować go, bo w jej głosie zabrzmiała niespodziewanie nutkatęsknoty. To wszystko dlatego, że nie mamy tu co robić, tutaj, w świecie tego czasu, do którego nienależymy.To chyba da się zrozumieć, prawda? Czy ty, panie, nie czułbyś się tak samo na moimdworze w Anglii?Na twarzy Culhane a malowały się sprzeczne uczucia.Anna delikatnie położyła dłoń na jegoramieniu.Spojrzał na jej długie, szczupłe palce o delikatnych ścięgnach i na brązowy jedwabdotykający jego bezbarwnego munduru. Wszystko, co w mojej mocy  wykrztusił  wszystko, co nie jest sprzeczne z przepisami,Wasza Miłość&Nie doprowadziła go jeszcze do tego, żeby powiedział  Anno  jak wtedy, kiedy cisnęła wniego lichtarzem.Cofnęła rękę.Przytuliła łkającego chłopca do siebie i zaczęła mówić coś tak cicho, że Culhanenie mógł jej usłyszeć.Pochylił się więc ku niej.  Co Wasza Miłość powiedziała? Czy przyjdziesz, panie, dziś wieczorem, żeby akompaniować mi na gitarze, kiedy będę grałana lutni? Zrobisz to, panie, dla nas, dla mnie i dla Aleksego?Culhane cofnął się.Jego oczy były oczami kogoś, kto znalazł się w pułapce. Zrób to, proszę, panie.Culhane kiwnął głową.Lambert wpatrywała się w monitor.Widać w nim było pokój szpitalny o zakratowanychoknach.Stały w nim niskie białe łóżka.Przebywała tu Helena Trojańska.Królowa siedziałanieruchomo na podłodze.Z wyjątkiem krótkich i przerażających chwil szału, kiedy to z krzykiemtargała się za włosy, tkwiła bez przerwy w tej pozycji.Od chwili, kiedy się ocknęła jakoZakładniczka i kiedy powiedziano jej, gdzie się znajduje i dlaczego, nie wypowiedziała  wtrakcie swych napadów szału  ani jednego sensownego słowa.Od tej też chwili nie reagowałazupełnie na to, co do niej mówiono Być może jej delikatny umysł  trzepoczący się jak motyl podwpływem napięcia, jakie niósł ze sobą jej romans z Parysem  zamknął się tak dokładnie, żenawet tego nie słyszała.Helena  pomyślała Lambert  to nie jest osoba w rodzaju Anny Boleyn.Anna siedziała obok obłąkanej greckiej królowej.Jej spódnice spływały na białą tunikę Heleny.Wychyliła się tak daleko w przód, że ciemny wodospad jej prostych włosów mieszał się z ogromnąmasą czarnych, sprężystych loków Heleny.Prawie nie zdając sobie sprawy z tego, co robi,Lambert przeciągnęła dłonią po swojej ogolonej głowie.Co mówi Anna do ucha Heleny?  zastanowiła się.Słowa Anny były wypowiadane zbyt cicho mikrofony ich nie rejestrowały, a podwójna zasłona włosów nie pozwala dostrzec jej warg.Jednak Lambert była pewna, że Anna coś mówi.Ale Helena, siedząca nieruchomo  czy jąsłyszała? A gdyby nawet ją słyszała, to co? Były to przecież słowa w języku, który z jej punktuwidzenia nie miał istnieć przez następne dwa tysiąclecia.A jednak ta Boleyn odwiedzała ją codziennie.Od carewicza szła prosto do niej.Do jakiegostopnia Anna  pochodząca z czasów prawie tak samo barbarzyńskich jak Helena  była zdolnado niewerbalnego sterowania psychicznie chorymi?Wszedł Culhane.Spojrzał w monitor i skrzywił się.Lambert odezwała się spokojnie: Jesteś głupcem, Culhane.Nie odpowiedział. Pędzisz na każde jej wezwanie& Robisz&Przeszedł nagle przez pokój dużymi krokami.Schwycił ją, ściągnął z krzesła i postawiłgwałtownie na ziemi.Zdumiona, przez chwilę myślała, że ją uderzy.Co za widowisko: dwojebijących się pracowników naukowych.Bo przygotowała się już do tego, że mu odda.Ale on naglepuścił ją i pchnął lekko, tak że opadła niezdarnie na krzesło [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •