[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To byÅ‚y Slady jego zêbów,zostawione w chwilê potem, jak wyszedÅ‚ z torby jajowej swojejmatki.KoSci nale¿aÅ‚y do jego braci, wyklutych z jaj o sekundypóxniej ni¿ on.Za póxno, jak dla nich.Cradossk westchn¹Å‚.ZastanawiaÅ‚ siê nad zagadk¹ wÅ‚asnej wro-dzonej m¹droSci, która zaprowadziÅ‚a go tak daleko.Ostro¿nie odÅ‚o¿yÅ‚koSci swoich braci na wypolerowan¹ nag¹ Scianê, gdzie je trzymaÅ‚.To byÅ‚o coS, czego istoty mniej znacz¹ce, takie jak ten skretyniaÅ‚yTwi lekianin, nigdy nie zrozumiej¹.Rodzina, lojalnoSæ i honor.LitowaÅ‚ siê nad takimi istotami.Nie miaÅ‚y ¿adnego poczuciatradycji.128Twi lekianin przymkn¹Å‚ drzwi do bawialni, pozostawiaj¹c szpa-rê.Tylko na tyle, by widzieæ, co stary Trandoszanin zamierza te-raz robiæ.Cradossk przeszedÅ‚ do komnaty ze swoj¹ makabryczn¹ ko-lekcj¹.PÅ‚omieñ Swiecy rysowaÅ‚ cieñ jego sylwetki wSród stosówkoSci.Rwietnie, pomySlaÅ‚ Twi lekianin.Jego szef zwykle przesia-dywaÅ‚ w tej komnacie godzinami, gÅ‚aszcz¹c koSci, wspominaj¹ci czasami zapadaj¹c w sen.RniÅ‚ wtedy pochrapuj¹c i poSwistuj¹c,tuliÅ‚ w pazurach czyj¹S rozszczepion¹ goleñ.MiaÅ‚ zatem mnóstwo czasu.Bezszelestnie domkn¹Å‚ drzwii szybko przeszedÅ‚ do innej czêSci kompleksu mieszkaniowego GildiiAowców Nagród.Do kwater Bosska. Doskonale podsumowaÅ‚ jego raport mÅ‚odszy Trandosza-nin. JesteS pewien? Ale¿ oczywiScie. Twi lekianin nawet nie próbowaÅ‚ ukryæzÅ‚oSliwoSci w uSmiechu. SÅ‚u¿ê twojemu ojcu ju¿ od dÅ‚u¿szegoczasu.DÅ‚u¿ej ni¿ którykolwiek z jego poprzednich kamerdyne-rów.Nie prze¿yÅ‚bym tak dÅ‚ugo, gdybym nie rozumiaÅ‚ jego proce-sów mySlowych.Umiem odgadn¹æ, co staremu chodzi po gÅ‚owie,tak samo dokÅ‚adnie, jakbym odczytywaÅ‚ wykresy z ekranu.I mogêci powiedzieæ jedno: ten stary gÅ‚upiec darzy ciê absolutnym zaufa-niem.Sam mi powiedziaÅ‚, ¿e wÅ‚aSnie dlatego posÅ‚aÅ‚ ciê na rozmo-wê z Bob¹ Fettem.Rozparty w zÅ‚oconym krzeSle Bossk z aprobat¹ kiwn¹Å‚ gÅ‚ow¹. Jestem pewien, ¿e mój ojciec miaÅ‚ wiele do powiedzenia.O lojalnoSci i honorze.I o innych rzeczach wartych tyle, co Å‚ajnonerfa. Jak zwykle. To musi byæ najtrudniejsze w twojej pracy zauwa¿yÅ‚Bossk. SÅ‚uchanie tego, co plot¹ gÅ‚upcy.Nawet sobie nie wyobra¿asz, jak bardzo, pomySlaÅ‚ Twi le-kianin. PrzyzwyczaiÅ‚em siê powiedziaÅ‚ na gÅ‚os.Bossk znowu pokiwaÅ‚ gÅ‚ow¹. Zbli¿a siê chwila, kiedy nie bêdziesz ju¿ musiaÅ‚ dÅ‚u¿ej wy-sÅ‚uchiwaæ tego akurat gÅ‚upca.Kiedy ja bêdê kierowaÅ‚ Gildi¹, spra-wy bêd¹ wygl¹daæ inaczej. Tego wÅ‚aSnie siê spodziewam przytakn¹Å‚ Twi lekianin,w duszy mówi¹c sobie: Akurat!.Uwa¿aÅ‚ jednak, by wyraz twa-rzy nie zdradziÅ‚ jego mySli. Do tego czasu zaS.9 Mandaloriañska zbroja 129 Do tego czasu na twoje prywatne konto wpÅ‚ynie okr¹gÅ‚asumka.Wyraz wdziêcznoSci za wszystkie usÅ‚ugi. Bossk odpra-wiÅ‚ go niedbaÅ‚ym gestem uniesionych pazurów. Mo¿esz odejSæ.Ten gÅ‚upiec ma racjê co do jednego, pomySlaÅ‚ Twi lekianin.Poczucie zadowolenia z siebie rozgrzewaÅ‚o go od wewn¹trz, kiedyszedÅ‚ w stronê swoich pokoi.OdwalaÅ‚ kawaÅ‚ dobrej roboty.dla siebie samego.Boba Fett usÅ‚yszaÅ‚ szczêkniêcie otwieranych drzwi.MusiaÅ‚zapanowaæ nad najgÅ‚êbiej zakodowanymi odruchami, dziêki któ-rym zdoÅ‚aÅ‚ prze¿yæ w tym twardym wszechSwiecie, by nie odwró-ciæ siê do nich przodem.Wiêcej Å‚owców straciÅ‚o ¿ycie od blasteraprzepalaj¹cego ich krêgosÅ‚up ni¿ w starciu z przeciwnikiem twarz¹w twarz.Fett wiedziaÅ‚ o tym lepiej ni¿ ktokolwiek inny samwypraktykowaÅ‚ ten sposób. Przepraszam. daÅ‚ siê sÅ‚yszeæ od drzwi ostro¿ny gÅ‚os.To dlatego staÅ‚ tyÅ‚em.¯eby tym, którzy przyjd¹ do tej wilgot-nej nory, aby z nim porozmawiaæ, daæ wra¿enie psychologicznejprzewagi.Niektórzy z czÅ‚onków Gildii Aowców Nagród byli co-kolwiek upoSledzeni, jeSli chodzi o odwagê.Trudno mu byÅ‚o wy-obraziæ sobie, dlaczego w takim razie uwierzyli, ¿e nadaj¹ siê dotego rzemiosÅ‚a.Gdyby wchodz¹c do pokoju zobaczyli wprost przedsob¹ czarny, w¹ski wizjer jego heÅ‚mu, pewnie czmychnêliby z po-wrotem, zanim zdoÅ‚aÅ‚by otworzyæ usta. Tak? Boba Fett odwróciÅ‚ siê powoli i na tyle niegroxnie,jak tylko byÅ‚o to mo¿liwe u kogoS o jego reputacji. O co chodzi? Tak sobie mySlaÅ‚em. w drzwiach staÅ‚ maÅ‚y Å‚owca nagródz du¿ymi owadzimi oczami i wtykami oddechowymi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]