[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Niezbyt mi się to podoba, Jay - powiedział Michaels.- No to następne informacje będą się panu podobać jeszcze mniej.Chodzi o ludzi, związanych z Plechanowem.Jest wśród nich paru generałów.Howard spojrzał na Jaya.- Wspaniale.- Myślisz, że planuje jakiś zamach stanu? - spytał Michaels.Jay wzruszył ramionami.- Pewności nie ma.Ale sądząc po tym, jak facet działa, myślę, że istnieje taka możliwość.Michaels zwrócił się do Howarda.- Pułkowniku?- To by miało sens, sir.Oczywiście, zdobycie władzy w wyniku manipulacji wyborczych byłoby łatwiejsze, ale na jego miejscu opracowałbym jakiś plan awaryjny.Czasem na broni można polegać bardziej niż na elektoracie.Mieć dowódcę sił zbrojnych po swojej stronie, zapewnić sobie kontrole nad mediami i nikt się nie zorientuje, co się dzieje, zanim będzie już za późno - to dobra polisa ubezpieczeniowa.Michaels spojrzał kolejno na Howarda i Gridleya.- Więc nawet gdybyśmy zdobyli dowód, że facet chce sobie kupić wybory, a potem zainstalować kogoś u władzy, żebyśmy myśleli.- Prawdopodobnie machnąłby w takim wypadku ręką na wybory i rozpętał wojnę domową - powiedział Howard.- Zanim ktoś z zewnątrz by tam dotarł, byłoby po wszystkim.- Cholera.- Tak, sir - powiedział Howard.- Można to tak podsumować.Michaels westchnął.Jezu! Co za bagno!- W porządku.Pułkowniku, może pan ma dla mnie lepsze wiadomości? - W pewnym sensie, sir.Mój najbardziej optymistyczny scenariusz operacji.hm.ściągnięcia tu pana Plechanowa daje siedemdziesiąt osiem procent szans powodzenia.- To przecież dobrze, prawda?- Wolałbym ponad osiemdziesiąt procent, ale z punktu widzenia wojska wszystko powyżej siedemdziesięciu jest możliwe do przyjęcia.Tyle że nie ma takiego planu bitewnego, który nie wymagałby korekt już po pierwszym kontakcie z wrogiem.- Będę się chciał zapoznać z tym scenariuszem.- Proszę bardzo, sir.Weszła sekretarka Michaelsa.- Dyrektorze, Toni Fiorella na linii prywatnej.Machnął ręką, dając jej znać, że może odejść.- Panowie, pozwólcie, że odbiorę ten telefon.Pułkownik i Gridley skinęli głowami, i zajęli się swymi prezentacjami komputerowymi.- Słucham.- Dyrektor Michaels? Tu Christine Wesson, z zaopatrzenia.Ćwiczyłam na sali gimnastycznej i pani Fiorella poprosiła mnie, żebym do pana zadzwoniła.Korzystam z jej virgila.Miała wypadek, służba medyczna jest w drodze.Chyba złamała sobie nogę.Toni ranna?- Złamała nogę?!- Spadł na nią jeden z przyrządów.Mówi, że nic jej nie będzie, chciała tylko, żeby pan wiedział, że spóźni się na naradę.Ale tak między nami, chyba bardzo ją boli.- Już tam idę - powiedział.Gridley i Howard spojrzeli na niego.Słyszeli oczywiście, co mówił, chociażudawali,że są zajęci prezentacjami.- Coś z Toni? - spytał Gridley.- Chyba nic poważnego.Jakaś awaria sprzętu treningowego.Lekarz jest w drodze,alechcę zobaczyć, co się stało.Wy dwaj przemyślcie to wszystko jeszcze raz.Wrócęza paręminut.- Jasne, szefie.Michaels wyszedł na korytarz.Piątek, 8 października, godzina 12.28Quantico, WirginiaJedną nogą w kabinie prysznicowej, Selk mierzyła z pistoletu do kobiety, siedzącej w środku po turecku na wyłożonej terakotą podłodze.Gdyby ktoś wszedł, nie zobaczyłby Toni ani pistoletu.Selk miała chęć ją zastrzelić, ale wolała nie robić hałasu - ani nie tracić cennej amunicji.Gdyby coś poszło nie tak, broń mogła jej się przydać podczas ucieczki.Poza tym takobieta mogła jeszcze być potrzebna, żeby ściągnąć tu cel.Potem Fiorella zginietak samo,jak Michaels.Selk postanowiła, że zabije ich oboje ceramicznym nożem, którymiała wpochwie na udzie.Zamknie zwłoki w kabinie prysznicowej, spłucze krew i będziejuż wpołowie stanu Maryland, zanim ktoś znajdzie zwłoki.Podwójny zamach w centraliNet Force- Selk stanie się legendą.Fiorella poruszyła się.- Trzymaj ręce na głowie - powiedziała Selk.- Nie uda ci się.- Spróbuj choćby mrugnąć i nie będzie to już miało dla ciebie znaczenia.- Wiemy, kim jesteś.- Gadaj zdrowa.- Nie jesteś taka dobra, jak ci się wydaje.Nazywasz się Mora Sullivan.To ją zaskoczyło.Jak, u diabła, zdołali się tego dowiedzieć?Poczuła, że ogarnia ją panika, ale natychmiast przywołała się do porządku.Sullivan to teraz tylko nazwisko, jeszcze jedna tożsamość, której można się pozbyć.Mimo to.- Będziemy musiały sobie porozmawiać, zanim odejdę - powiedziała Selk.Fiorella była przerażona - i słusznie - ale powiedziała hardo:- Nie sądzę.Odważna kobieta.Szkoda, że będzie musiała ją zabić.- Toni? - dobiegł głos spod drzwi szatni.- Tutaj! - zawołała Selk.- Szybko!Usłyszała odgłos kroków.Uśmiechnęła się.Rozdzial 40Piątek, 8 października, godzina 20.37Grozny, CzeczeniaPlechanow nie potrzebował rzeczywistości wirtualnej, żeby się przekonać, że wiele nitek dookoła niego zostało zerwanych.Wiedzieli, kim jest i prawdopodobnie usiłowali się o nim dowiedzieć jak najwięcej.Nie sądził, żeby się do czegoś dogrzebali, ale był trochę zaniepokojony.Ten cholerny dzieciak, pracujący dla Net Force był raczej utrapieniem niż zagrożeniem, ale ktoś bystrzejszy mógł skojarzyć sobie różne sprawy i wyciągnąć wnioski, których Plechanow wolałby uniknąć.Mogli też zaprząc do pracy sztuczną inteligencję; na podstawie wszystkich informacji, jakie udało im się zdobyć, analogowa maszyna mogła dokonać skojarzeń, przekraczających możliwości człowieka.Bardzo mu się to nie podobało.A był już tak blisko.Wybory miały się odbyć za kilka dni.Musiał więc tylko powstrzymać ich jeszcze trochę.Potem będzie już naprawdę wszystko jedno, ile wiedzą.Nawet teraz nikt już najprawdopodobniej nie zdoła go powstrzymać, ale Plechanow był ostrożny.Ludzie mówili mu nawet, że jest przesadnie ostrożny, że rozgląda się dookoła, kiedy powinien skakać, ale nie mieli racji.Gdzie byli dzisiaj ci, którzy wygadywali te głupstwa? Nie tu, gdzie on, przygotowujący się do zdobycia władzy nad milionami ludzi.Ostrożności nigdy za wiele.Postanowił wykonać jeszcze jeden ruch, który zmusi ich do zastanowienia.Postawić na ich drodze przeszkodę, o którą muszą się potknąć.Nie pozbierają się na czas, żeby go złapać.Zadzwonił do Rużjo.Piątek, 8 października, godzina 12.37Quantico, WirginiaTrzeba przyznać, że natychmiast zorientował się w sytuacji, kiedy tylko zobaczył broń, pomyślała Selk.Szybko wymierzyła w kobietę w kabinie prysznicowej.- Rusz się, a ona zginie!Cel skinął głową.- Rozumiem.Nie mam broni.- Wyciągnął ręce przed siebie, żeby pokazać, że są puste.Selk pokręciła głową.Głupio z jego strony, że nie ma przy sobie broni.- W porządku, podejdź tu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •