[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gołowkin, co prawda, bardzo się awanturował.Złorzeczył.Wyrażał otwarcie swojeodrębne zdanie, nie zważając na ewentualne następstwa.- Co to jest - mówi - takiego?! No, niech będzie, że geniusz.No, niech będzie, że wierszykułożył:  Po gałązce ptaszek skacze".Ale dlaczego wysiedla się szarego człowieka? Toż toutopia, jakby tak wszystkich lokatorów wysiedlać. Chciał Gołowkin pojechać do muzeum Puszkina - wykłócać się - ale potem zajął się szukaniemmieszkania.Jeszcze teraz szuka.Zmizerniał, posiwiał.Zrobił się jakiś taki wymagający.Ciąglewypytuje, kto też wcześniej mieszkał w danym lokalu.Czy nie mieszkał tu, Boże broń,Demian Biedny albo Meyerhold.Bo jeśli mieszkał, to on, Gołowkin, nie wezmie takiegolokalu nawet za darmo.Coś w tym jest: niektórzy wybitni geniusze naprawdę zachowują się lekkomyślnie.Askutki są potem opłakane.Nie trzeba daleko szukać: w naszych czasach nasz znajomy poeta Mitia Cenzor, DmitrijMichajłowicz.Ten to w ciągu ostatniego roku nie mniej niż siedem pokoi zmienił.Ciągle,widzicie, nie może się dogadać.Względem zalegania z zapłatą.A przecież z niego, diabli wiedzą, być może geniusz!Och, ale mu za jakieś pięćdziesiąt lat nawrzucają za tych siedem mieszkań.Chyba że do tego czasu kryzys może trochę zelżeje.Jedyna nadzieja." - " idW&SnBMAA%7łECSTWO Z WYRACHOWANIA- Dawniej, obywatele, wszystko było bez porównania prostsze - powiedział GrigorijIwanowicz.- Który starający się - wszystko miał jak na dłoni.To jest, dajmy na to, panna nawydaniu, to jej mamusia, a to posag.A skoro posag, to znowuż - jaki ten posag: gotówka czymoże domek na fundamencie.Jeżeli gotówka - czcigodny rodzic oznajmia sumę.A jeżeli domek na fundamencie, toznowuż insza rozmowa  jaki domek? Może drewniany, a może i murowany.Wszystko nawidoku, we wszystko warto wniknąć i nie ma w tym żadnej lipy.No, a teraz! Pakuj się, proszę, który starający się, w ten cały interes w ciemno! Bowspółczesny rodzic nie ma takiego przyzwyczajenia, żeby dawać gotówkę.A którzykonkurenci na mienie się orientują - to jeszcze gorzej.Dajmy na to, nieruchomość - wisi futro na wieszaku.No, wisi i wisi.Miesiąc wisi i drugiwisi.Co dzień, na ten przykład, można je zobaczyć i rękami pomacać, a jak co do czego, tofutro, jak sobie państwo chcecie, sublokator powiesił i wcale nie należy ono do panny.No i macie państwo mienie! Z takim mieniem człowiek krwi sobie tylko napsuje.Ach, co też się wyrabia na świecie - głowa puchnie!Ja jestem starym rewolucjonistą od dziewięćset dziewiątego roku, we wszystkich partiachbyłem, i też kręci mi się we łbie, i nie wiem, z której strony to ugryzć. Jedyne, co zostało, to - jeżeli panna jest na posadzie.Tu nie ma lipy: siatka płac, kategoria,grupa.Ale i tu można się naciąć.Mnie się, na przykład, spodobała taka jedna.Wymieniliśmy czułe spojrzenia.Zapoznaliśmy się.Gadu-gadu, gdzie, pytam, pani pracuje i ile zarabia? Niby siatka płac iwidełki.- Pracuję - mówi - w magazynie.Pensja taka a taka.- No - mówię - merci i bardzo dobrze.Pani - mówię - mi się podoba.I siatka płacsympatyczna, i widełki niczego sobie.Poznajmy się bliżej.Zaczęliśmy z nią uczęszczać do kina.Ja płacę.Uczęszczaliśmy tydzień albo dwa - stawiamultimatum: życzę sobie być wprowadzony do domu.Wprowadziła do domu.No, naturalnie, w domu mamusia staruszka.Tatuś - staryrewolucjonista.Córka na wydaniu i przy niej ja - starający się niby.Im dalej, tym wspanialej.Chadzam do nich w gości i przypatruję się.Z mamuśkąrozmawiam na tematy filozoficzne: niby, jak im się wiedzie, czy nie mają kłopotów? Czy, brońBoże, nie trzeba będzie wspomagać.- Nie - odpowiada - na konto wspomożenia to nie potrzeba.A co do posagu, nie skłamię,posagu nie ma.Chociaż bieliznę i pół tuzina łyżeczek można odpalić.- Ach - mówię - staruszko, kwiatku boży! Pół tuzina czy cały tuzin, to się zobaczy.Albożwarto o tym mówić zawczasu.Mnie - mówię - córeczka państwa i tak się podoba, było nie było- piętnasta grupa, zniżki, talony.To dla mnie, można powiedzieć, posag.No, staruszka, kwiatek boży, w szloch.I tatuńcio, stary rewolucjonista, puścił łezkę.- Cóż - mówi - żeń się, kochasiu, skoro tak.No, zaręczyny.Rozmowy.Westchnienia.A staruszka, kwiatek boży, na konto cerkwi daje do zrozumienia.%7łe niby niezaszkodziłoby w cerkwi uświęcić związek.A ja mówię:- Uświęcimy i bez tego.Jestem - mówię - starym rewolucjonistą.Nie czekając naczyszczenie szeregów, wypisałemsię z partii.Nie mogę postępować wbrew sumieniu.Proszę nie nalegać.Popłakała staruszka.I tatuś, stary rewolucjonista, puścił łezkę.Jednakowoż nie protestują.Ożeniliśmy się.Każdego ranka piękna młoda małżonka wybywa do pracy, a o czwartej wraca z powrotem.A w rękach ma zawiniątko.No, naturalnie, czułe rozmowy - niby, wstawaj, Grisza, będziesz miał odleżyny.I znowu łzy szczęścia i miodowy miesiąc.I ciągnie się ta dyskusja dwa miesiące wedle nowego stylu.Tyle że pewnego dnia piękna młoda małżonka zjawia się bez zawiniątka i tak jakbyszlocha.- Względem czego - pytam - pani płacze, czy nie zgubiła, Boże broń, zawiniątka?- Ależ nie - mówi - co znaczy zawiniątko? Zwolnili mnie z tytułu redukcji.- Proszę nie żartować  mówię.- Niestety - mówi.- Przepraszam - mówię - nie żądam posagu, ale  mówię - orientowałem się na posadę.A młoda małżonka jest niepocieszona.- Tak - mówi - zredukowali jako mężatkę.- Proszę o wybaczenie - mówię - w takim razie ja sam tam pójdę wyjaśnić sprawę.To niedo pomyślenia.Włożyłem czym prędzej spodnie i poszedłem.Przychodzę.Kierownikiem jest taki stary rewoluqonista z bródką. Tłumaczę łajdakowi wszystkie szczegóły, a ten się upiera i mówi - nic nie wiem.Ja jemu oposagu, a on - nie wtrącam się do spraw rodzinnych.Mówię:- Ja też jestem starym rewolucjonistą, od dziewięćset piątego roku.A on uprzejmie pokazuje mi drzwi.Pożegnałem się z nim i do domu.Przychodzę.Małżonka siedzi i płacze. - Cóż - mówię - szkoda łez! Ja - mówię - ożeniłem się z panią, a pani się redukuje?Biorę ją za rękę i idziemy do mamusi.- Dziękuję - mówię - za przysługę.Myśli pani, że tuzin łyżek odpaliła i basta?No, staruszka, kwiatuszek boży, w płacz.I tatunio, stary rewolucjonista, puścił łezkę.- Wszystko - mówi - w ręku Boga.Może - mówi - i tak przeżyjecie?Chciałem tatuńcia za to zamalować po gębie, ale powstrzymałem się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •