[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po prostu nogi się pod nią uginały i po kilku próbach podjęcia marszu na powrótusiadła.- Wierz mi, Tomaszu, nie mam już sił - wyznała.- Wciąż udaję silną, łykam pigułki,jakie dał mi Ralf, żuję kawałki kaktusa, który pobudza organizm do działania.Ale po tym, cosię stało, mam uczucie, jakby krew ze mnie wypłynęła.Do celu jeszcze tylko czterykilometry.Rozstawimy jednak namiot i przenocujemy tutaj.Podobał mi się ten pomysł.Ja również odczuwałem zmęczenie.Zacząłemrozpakowywać nasze plecaki i kiedy słońce skryło się za poszarpanymi szczytami gór, naprzełęczy nad strumieniem stanął dwuosobowy namiocik.Zaraz też, jak to w górach na dużejwysokości, powietrze stało się niemal lodowate.Wcisnęliśmy się więc w ciepłe śpiwory ipołożyliśmy na trawie obok namiotu, patrząc, jak przełęcz wypełnia noc.Obok nas leżałynabite i odbezpieczone sztucery, choć Teresa wyraziła przekonanie, że nic nam nie grozi zestrony dzikich zwierząt.Tutejsze jaguary, jeśli nie są do tego zmuszone, na ogół nie atakująludzi.Chyba że w takiej sytuacji, jaką przeżyliśmy.Jaguarzycy wydawało się widocznie, żeniebezpieczeństwo grozi jej dziecku.Byłem głodny.Przyjąłem od Teresy kawałek mięsistegoi soczystego kaktusa.Pożułem go chwilę i poczułem, jak znika gdzieś zmęczenie, uczuciegłodu oraz pierzcha senność.To samo działo się chyba z Teresą.Stała się rozmowna, a i jamiałem ochotę poznać ją lepiej.- Twoje zachowanie się w ostatnim czasie - powiedziałem - każe mi wierzyć, że jesteśz Terazniejszości.A jednak, kiedy znalazłem się w niebezpieczeństwie, poprzez grube muryodebrałaś moje uczucie strachu.Nie są to dla nas, ludzi z Terazniejszości, umiejętnościzwykłe i naturalne.Kim więc jesteś naprawdę, Tereso, i w jaki sposób związałaś się z ludzmiz Przyszłości?A wtedy ona opowiedziała mi o sobie zadziwiającą historię.Urodziła się w Paryżu z niewiadomego ojca i nieznanej matki.Wychowywała się wDomu Dziecka.Miała czternaście lat, gdy zwrócono uwagę na jej przedziwne zdolności.Przede wszystkim potrafiła z zawiązanymi oczami rozróżniać barwy przedmiotów.Wystarczyło, że położyła dłonie na kolorowych kartkach, a nieomylnie, z oczami zaklejonymiplastrem, potrafiła określić, która kartka jakiej jest barwy.Posiadała więc zdolność widzenia,jak to się dziś nazywa, dermooptycznego.Zainteresował się nią pewien psychotronikzajmujący się parapsychologią i odkrył, że Teresa ma także zdolności telepatyczne - potrafiodbierać sygnały i rozkazy nadawane myślą przez osobę znajdującą się w innym pokoju, anawet w innym mieście.Przeprowadzono z nią dziesiątki doświadczeń i w wieku szesnastulat Teresa była już osobą sławną.Naukowcy psychotronicy prowadzili z nią coraz noweeksperymenty.Poprzez odpowiednie ćwiczenia Teresa wydoskonalała swoje niezwykłezdolności.Umiała, na przykład, odczytywać list nie rozrywając koperty, po prostu palcamiwyczuwała kształty liter.I kto wie, jak potoczyłyby się jej dalsze losy, gdyby nie spotkałaczłowieka opętanego żądzą pieniędzy.Był młody, przystojny.Teresa zakochała się w nimswą pierwszą wielką miłością.A on postanowił jej talenty wykorzystać do zarabianiapieniędzy.Wraz z grupą magików Teresa zaczęła objeżdżać miasta wielu krajów.Zarabiałaświetnie, bo też jej numer z odczytywaniem listu przez kopertę budził wielką sensację.Tylko że, jak to się pózniej okazało, zdolności Teresy nie zawsze się przejawiały.Niekiedy,gdy była w złym nastroju lub zmęczona, traciła je zupełnie, a ponieważ występy musiały sięodbywać, namówiono Teresę, aby popełniała oszustwo - odczytywała listy, których treśćuprzednio znała.Albo z niezbyt szczelnie zaklejonymi oczami rozróżniała barwyprzedmiotów, jakie jej kazano dotykać.Pewnego dnia na występach zagranicznych, a było towłaśnie w Bogocie, wścibscy dziennikarze zdemaskowali ją jako oszustkę.Wyśmiana,wydrwiona, musiała opuścić trupę magików, porzucił ją także jej ukochany.Teresa została wBogocie z niewielką sumą pieniędzy.Miała dziewiętnaście lat.- Znalazłam się na bruku, Tomaszu - opowiadała.- I chciałam popełnić samobójstwo.Na szczęście poznałam wtedy Thomasa van Hagena, Holendra od lat mieszkającego wKolumbii i zajmującego się handlem szmaragdami.Miał on małą hacjendę, tę, w której byłeś.Wyszłam za mąż za tego człowieka, który zresztą okazał się niewiele wart.Pił dużo itraktował mnie jak służącą.Byłam rok jego żoną.Pewnego dnia wyjechał do Bogoty i tam,prowadząc jakieś ciemne interesy z handlarzami szmaragdów, został zabity przezkonkurencyjną grupę szmaragdziarzy.Thomas van Hagen nie miał przy sobie żadnychdokumentów, znaleziono go zastrzelonego na ulicy.Policja kolumbijska wezwała mnie, abymrozpoznała zwłoki swego męża.To było dziesięć lat temu.Przyjechałam do Bogoty izatrzymałam się w tanim hoteliku.Pamiętam, był już wieczór, nazajutrz miałam jechać dokostnicy.Raptem odżyły we mnie moje zdolności telepatyczne, usłyszałam czyjś głos
[ Pobierz całość w formacie PDF ]