[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oddałem jej wszystko,* Ojcowie Biali (Zgromadzenie Misjonarzy Afryki) - kongregacja założona w Algieriiw 1868 r.przez biskupa Charles a Lavigerie, obecnie działająca w ponad 20 krajach.comiałem przy sobie.Stopniowo nauczyłem się nie nosić przy sobie zbyt dużo pieniędzy, bozawsze wycyganiała je ode mnie co do grosza.Tessy wstała i odeszła od stolika przy basenie tym samym sprężystym krokiem, jakim,dwadzieścia lat wcześniej, oddaliła się Gertrude.Niewątpliwie obciążona sporą sumką wefrankach CFA.Aby kupić body.Karty telefoniczne Celtel.Tabletki quinimax.Subsaharyjczycy zapadają na malarię już w wieku czterech lub pięciu lat.Może Francuzprzemówi do mnie teraz, kiedy jest sam? Podniosłem się i skierowałem do niego. Czymożna?.Kiwnął głową z dziwną, niemal interesowną rezerwą.Jego gibkie i dobrzezbudowane ciało stwarzało wrażenie, że osiągnął pełnię życia, trwały i dyskretny sukces.Jeślibył wojskowym, to na pewno wyższego stopnia.Majorem lub pułkownikiem.Usiadłem i przedstawiłem mu sytuację, tak jak wyłożyłmi ją rano przez telefon urzędnik z kancelarii prezydenta.W obliczu morderstwa dwóchKongijczyków i porwania Rwabanga nie można się było bawić w niuanse.Należało zmierzaćprosto do celu.Christophe Parmentier zbladł.Zrozumiałem swój błąd: ten człowiek nie miałw sobie nic z żołnierza, inaczej nie zmieniłby się tak szybko na twarzy, gdy muprzedstawiłem fakty.Zdławionym głosem, zdradzającym amatora uwikłanego w zbyt dlaniego zawiłą sytuację politycznomilitarną, zapytał, jaka jest moja rola w tej aferze. Pomagamswojemu krajowi - odparłem.Wbił we mnie, pomimo panicznego strachu lub właśnie z jegopowodu, badawcze spojrzenie. Coś pan o tym wie? - spytałem.Po chwili wahania, która wydała mi się zbyt aktorska, by nie była zainspirowanalicznymi filmami szpiegowskimi oglądanymi przez całą młodość przez tego wrażliwegochłopaka, w końcu pokiwał głową i opowiedział mi, co wiedział o Blandine de Kergalec.Teraz ja z kolei zbladłem i się spociłem.Kergalec: skandalistka z Genewy.Jest w Brazza.Tylko jąTutsi mogli sobie obrać za cel.Idealna kreatura, aby ośmieszyć DGSE.Zdyskredytować Francję.Podciąć skrzydła Totalowi.Kazać sędziemu Bruguiere odszczekaćlisty gończe.- Muszę coś sprawdzić - powiedziałem.- Mogę pójść z panem?- Jeśli pan ma ochotę.Wstaliśmy.A więc otyła jejmość z pudełkiem po butach to była Kergalec.Prochymęża.Aadnie mnie nabrała.Nie straciła wprawy, a właściwie rezonu.Pamiętam nazwisko,jakie podała, kiedy się sobie przedstawialiśmy: Francoise Duverger. Pani Duverger jest w swoim pokoju? - zapytałem recepcjonistę.Spojrzał na ekrankomputera. Opuściła hotel wczoraj wieczorem.Oczywiście.Profesjonalistka.Zawszeodchodzi przed przyjściem wroga.Tylko raz się nie udało.Zapłaciła zbyt wysoką cenę, bychciała znów się w to bawić.Zwłaszcza w Afryce, gdzie każdy wróg stanowi śmiertelnezagrożenie.- Mogę zobaczyć jej pokój?- Po co?- Coś tam zostawiłem.- To był jej pokój, nie pana.Westchnąłem, wyciągając banknot 10 000 franków CFA.Recepcjonista nie mógł uwierzyć w niestosowny romans między mną a tą kobietą,ważącą dwa razy więcej ode mnie.Podał mi jednak klucz.Zwróciłem się do Christophe a: Idzie pan ze mną?.Strach zdawał się u niego łączyć z podnieceniem.Patrzyliśmy na siebieprzez dłuższą chwilę.Kim był ten spanikowany nafciarz? Według Jeleny kazał się nazywaćChristophe em lub Adrienem, zależnie od tego, czy przebywał z przyjaciółką, czy zkochanką.Skoro tylko przekroczymy równik, wszyscy stają się tajemniczy, nawet ludzieprzejrzyści jak kryształ.Być może dlatego, że chodzimy tam po suficie.Krew spływa dogłowy i umysł się mąci.Christophe zapytał mnie, czy pracuję we francuskich tajnychsłużbach.Odparłem, że jest to najgłupsze pytanie na świecie, bo nie można wierzyć w żadnąotrzymaną odpowiedz.Winda, najzwyklejsze miejsce, przekształciło się w scenę teatralną,powiedzmy kabaretową, zważywszy na powierzchnię, na której dwaj aktorzy próbowali ukryćjeden przed drugim odgrywaną przez siebie rolę.Jak również swoją rzeczywistą tożsamość.Znalazłem rewolwer Blandine: był schowany w rezerwuarze na wodę w toalecie.Ojciec chrzestny, 1972.Kergalec miała wtedy dwadzieścia pięć lat.Tajni agenci, podobniejak fryzjerzy, hołdują modom, często inspirowanym kinem.Zadzwoniłem do kancelariiprezydenta i trafiłem na szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego.Powiedziałem, żezidentyfikowałem agenta zatrudnionego przez Tutsich: Blandine deKergalec.Aż do poprzedniego wieczoru wynajmowała pokój w hotelu Laico, gdzienatknąłem się na jej broń.Rozłączyłem się.- Skończone - powiedziałem.- Mamy coś jeszcze do roboty?- Nie sądzę.Dopiero jutro wieczorem: odlecieć do Paryża.Możemy pójść razem na obiad.Znam niezłą chińską knajpkę, koło hotelu Leon:Hippocampe.O trzynastej?Aż do ukazania się mojej biografii jego prezydenta na naszej przyjazni nie kładł siężaden cień.Potem się pojawił.Wielki.Czarny.Ukryty w tym cieniu, podczas moich trzech lub czterech pobytów wKongu, Sony ironizował do woli.Ale wolnego czasu miał niewiele.Zawsze z długopisem izeszytem w ręku.Czytający, w swoim małym domku w Makelekele, przy ulicyMbesalaHippolyte 1281, trzy lub cztery książki naraz.Uczestniczący w próbach w Rocado%7łuluTheatre.Miał posadę w Ministerstwie Kultury, załatwioną przez znienawidzonegoprezydenta.Wroga ludu Kongo, z którego pochodził, traktując swoją przynależnośćplemienną jak coś w rodzaju fantasmagorycznej religii.Labou Tańsi żałował, że nie ma parumózgów i, oczywiście, paru penisów. Człowiek to pomarańczowa granica - mawiał.Dlaczego pomarańczowa? Jakniebieska ziemia Eluarda? Kocham poezję, sztukę, której nie potrafię zrozumieć i której niepotrafię uprawiać. Poezja oznacza stratę, a ty, Bernardzie, chcesz zyskiwać.Zycie, serca,szacunek.Byłem oszołomiony - przygnębiony i ogłuszony - tym, co pisał Sony.Uderzałmnie jak obuchem w głowę swym geniuszem słownym.Otwieram na chybił trafił jedną zjego powieści, Les Yeux du volcan, którą pisał, gdy go poznałem, w 1987 roku. Chcącdokuczyć żonie, tego wieczoru Benoit Goldman czytał na głos Księgę Rodzaju.Tytuły jegosztuk: Conscience de tracteur, Sa Majeste le ventre, Je soussigne cardiaque, Antoine m avendu son destin.Jego wiersze są wciąż nieopublikowane, dwanaście lat po jego śmierci, z wyjątkiemtomiku wydanego przez Revue NoireEditions w 2005 roku: UActe de respirer i 930 Mots dans un aquarium. Oddycham /tak jak gra się na saksofonie.Albo: Woda niesie oddech / nabrzmiała tymi, co zmarli.Przychodzi na świat 5 czerwca 1947 roku w Kongu Belgijskim, w mieścieKimpwanza.Nazywa się Marcel Ntsoni.Kilka miesięcy przed ogłoszeniem niepodległościprzepływa rzekę, aby zamieszkać w Kongu Francuskim, u swego wuja.Ma dwanaście lat, mówi i pisze wyłącznie w kikongo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]