[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gubernator w ostatniej chwili odwołał imprezę wdużym hotelu.Straszą ją teraz karami umownymi i musi to wszystko jakośzałatwić.Jak ją zobaczę, powiem, że jej szukasz. Randy uśmiechnął się iwrócił do filmowania.Ryan i Lili rozmawiali z dwoma ochroniarzami, ale za nimi Stevedostrzegł sylwetkę szczupłej blondynki z teczką.Koński ogon podskakiwałmiarowo, gdy biegła do stodoły.Nie wyglądała zle, przynajmniej od tyłu.Wtej chwili zadzwonił jej telefon i uniosła go do ucha.Niezły tyłeczek.Byłocoś znajomego w tych kształtach.Steve Fortune to mój Steve!Nie mój, poprawiła się w myślach.Co za cholerny zbieg okoliczności!Serce dudniło jej w piersi, gdy z jednej strony starała się odeprzećataki wściekłego hotelarza, a równocześnie usiłowała ukrywać się przedgospodarzem.Nie miała pojęcia, jak uda im się razem pracować nadbankietem po tym wszystkim, co między nimi zaszło.Rozglądała sięukradkiem, czy nie ma go nigdzie w pobliżu.Wiedziała, że w końcu będziemusiała go spotkać, ale, jak przestraszone dziecko, chciałaby odwlec tenmoment jak najdalej.Zobaczyła uchylone drzwi stodoły i wbiegła tam,mając nadzieję, że chłód i półmrok pomogą jej jakoś wziąć się w garść.Przymknęła oczy, wdychała zapach siana i próbowała opanowaćzdenerwowanie.Musiała stawić czoła całej tej sytuacji.Ale, swoją drogą, co za pech! Niemal zemdlała, gdy zobaczyła RyanaFortune'a rozmawiającego z wysokim, przystojnym facetem.Nie mogłamieć wątpliwości, że to jej Steve, nie pomyliłaby go z nikim innym.Przycisnęła mocno dłoń do piersi i próbowała się uspokoić.Musi sięopanować i zachować się profesjonalnie.68RS Gdzieś na końcu długiego budynku rozległo się rżenie i zaciekawionaposzła w tamtą stronę.W jednym z boksów zobaczyła wspaniałego czarnegokonia.Bez wątpienia miał sporą domieszkę krwi arabskiej.Był piękny.Chciała wejść i przytulić się do silnej, aksamitnej szyi.To pomogłoby jej sięuspokoić.Zawsze pomagało. Sally!  usłyszała nagle głos Steve'a.A więc rozpoznał ją!W odruchu paniki wskoczyła na drabinę wiodącą na strych i prędkowbiegła na górę.W tej samej chwili usłyszała coraz głośniejszy szumśmigłowca.Czyżby przybył gubernator?Rzeczywiście zapowiedział, że jeśli spotkanie skończy się wcześniej,postara się zajrzeć na ranczo.Dla niej jednak byłby to już zupełny koszmar.I tak miała wystarczająco dużo kłopotów, nie potrzebowała jeszczegubernatora z jego chwiejnymi decyzjami.Zawsze tak było.Na początkużądał wszystkiego, co najlepsze, a gdy były już podpisane umowy zdostawcami, stwierdzał, że budżet jest za wysoki, ciął koszty i musiaławszystko opracowywać od początku.Ale nawet jeśli to był sam gubernator, przywita go pózniej.Terazmusiała się ukryć przed Steve'em. Sally!  jego głos był coraz bliżej. Sally! Czy tam Amy alboBurke!Odejdz, błagała go w myślach, zostaw mnie.Słyszała jego kroki, a pochwili zobaczyła ciemną głowę podchodzącą do boksu. Cześć, Noche  odezwał się, poklepując konia. Jak twoja noga,dziewczynko? Odwiedzał cię ostatnio ktoś obcy?  Podszedł do drabiny ispojrzał w górę.Wiedziała, że ciemność chroni ją przed jego wzrokiem, ale69RS mimo to drżała ze zdenerwowania. Panno Burke, jeśli pani tam jest, proszęzejść.Mamy sporo do omówienia.Jak mógł mówić tak spokojnie w tej chwili? Usłyszała, że wchodzi podrabinie i w panice uskoczyła za belę siana.Może jej nie zauważy. Panno Burke, wiem, że pani tu jest  mówił miękko. Nie wiemtylko, dlaczego się pani ukrywa.Tu jest gorąco jak w piekle.Ja w każdymrazie pocę się jak prosię.Co on gadał? Poci się jak prosię?Poczuła spływającą po skroniach kroplę i musiała przyznać, żestrasznie tu gorąco.Jeszcze pięć minut i też cała spłynie.Zacisnęła palce na uchwycie teczki.Uniosła podbródek i wyszłapowoli.Steve stał obok włazu. Więc to ty. powiedział cicho, patrząc na nią uważnie. A jużchciałem dzwonić do każdego szewca w Teksasie.Ale widzę, że lospostanowił zrobić mi niespodziankę.To wyrazny znak. Może dla ciebie  mruknęła oschle. To prawda.Patrzył na nią w milczeniu i miała wrażenie, że też z trudem oddycha.Wiedziała, że nie powinna dawać mu żadnej nadziei.Cokolwiek wydarzyłosię między nimi, było przeszłością, a teraz ich relacje powinny dotyczyćtylko płaszczyzny zawodowej.Starając się udawać całkowitą obojętność, ziewnęła i leniwiewachlowała się dłonią.Nie widać było jednak, żeby zrobiło to na nimjakiekolwiek wrażenie.Stal lekko przegięty, opierając się biodrem obarierkę, z rękami skrzyżowanymi na piersiach.W białej koszuli i dżinsachwydawał się nawet wyższy i bardziej barczysty. Nigdy się nie poddajesz?  spytała.70RS  Czemu podałaś fałszywe imię?  Głos miał łagodny, ale w oczachwidziała ból. Bo mówiłam poważnie, że nie chcę cię więcej widzieć  powiedziałatwardo.Nie było to łatwe, ale wiedziała, że nie ma innego wyjścia.Uciekł spojrzeniem w bok, jakby jej widok sprawiał mu przykrość. To oznacza, że moje wspomnienia o tobie są znacznie bardziejintensywne niż twoje o mnie.Jak tylko dziś zobaczyłem twoją pupę, od razu za tobą pobiegłem. Cóż.Nie sądziłam, że to moja najbardziej charakterystyczna cecha. Nie mogę o tobie zapomnieć. Minęło dopiero kilka godzin. Wiesz, co mam na myśli!Doskonale wiedziała, ale nie chciała tego przyznać.Jego wspaniałeciało było na wyciągnięcie ręki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •