[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Więc.słuchajcie.Z tym Crenianem to było dobrze przez jakieś pół roku,może nawet przez osiem miesięcy.Pózniej coś zaczęło się psuć.On tu przybył ztrzema ludzmi, którzy pozostali na jego służbie, to znaczy u niego jako szeryfa. Obciążyło to finansowo całe miasto, ale wszyscy pamiętali, że Crenian wyzwoliłnas od ciągłego strachu, więc nikt nie protestował.Lecz nieco pózniej Crenianpowiększył swój zespół do ośmiu ludzi, i to zupełnie nam obcych.Aby ichutrzymać, zmusił burmistrza do wprowadzenia opłat rogatkowych.Mało tego.Wyobrazcie sobie  tu zniżył głos  że wszyscy handlujący w Colding musząpłacić comiesięczny haracz, tak zwany  fundusz bezpieczeństwa", że nibyszeryf ze swymi ludzmi chroni nas, by nie powtórzyła się sytuacja sprzed dwóchlat.Ja uważam, że to tylko wykręt mający uzasadnić opłatę. No, to czemu jeszcze tu siedzicie? To nie takie proste. Dlaczego? Bo, po pierwsze, mimo tej opłaty mój interes kwitnie.Po drugie, nie wiem,czy szeryf zgodziłby się, bym sprzedał sklep. A cóż on ma tu do gadania? Nic i.wszystko.Ty się nie orientujesz, Karolu. Pewnie, że nie tak dobrze, jak ty, ale nie mogę pojąć, jak tylu zdrowych isilnych mężczyzn (a widziałem ich sporo na ulicy) może znosić tego rodzajubezprawie.Chyba dobrze to określiłem? Doskonale.Szeryf ma ośmiu uzbrojonych osobników.Niby to nie jest wielejak na prawie trzy tysiące mieszkańców, ale odlicz od nich kobiety, dzieci istarców.Odlicz również i tych (a są tu, są!), którzy na widok rewolweru dostajągęsiej skórki, i okaże się, że w Colding nie ma siły, która mogłabyprzeciwstawić się szeryfowi.Jeśli nawet są tu ludzie (na pewno są!), którzychętnie pozbawiliby go władzy, to działają w rozproszeniu, bo brak imprzywództwa i jakiegokolwiek planu działania. Rozumiem  skinął głową Karol  lecz na co liczysz mówiąc, żeposiedzisz tu jeszcze dwa lata.Sam powiedziałeś, że szeryf może się nie zgodzićna sprzedaż sklepu. Liczę na to, że skończy się jego kadencja. Karol roześmiał się. O naiwniaku! Jeśli sytuacja w Colding wygląda dokładnie tak, jak mówiłeś,to Crenian zostanie wybrany na drugą kadencję i wówczas odegra się na tych,którzy odważą się wysunąć innego kandydata.Jeśli w ogóle taki się znajdzie. Ja jednak nie tracę nadziei. Skąd przybył Crenian?  zapytałem. Tego nikt nie wie, a właściwie każdy wie co innego. No, to pewnie również nie wiadomo, czym obecny szeryf dawniej sięzajmował. Zgadł pan, doktorze.On sam twierdzi, że miał farmę, lecz długotrwała suszazmusiła go do jej sprzedaży. A gdzie znajdowała się farma? Podobno w Teksasie, jeśli to nie plotka.Mnie Crenian bardziej przypominabyłego rewolwerowca niż rolnika. Bywało i tak  powiedziałem. Znam przypadki, kiedy dawnirewolwerowcy stawali się szeryfami, i to bardzo dobrymi! Opowiadano mihistorię niejakiego Henry Browna: rewolwerowca, złodzieja koni i bydła,rabusia dyliżansów.Dlaczego nagle zmienił zawód, mój informator niewiedział.Faktem jest, że w 1880 roku burmistrz miasta Caldwell w Teksasiezatrudnił Browna u miejscowego szeryfa.Po sześciu miesiącach nienagannejsłużby burmistrz oraz rada miejska awansowali go na stanowisko zastępcyszeryfa a nieco pózniej na szeryfa.Brown zaprowadził porządek w Caldwell.Skończyły się uliczne bójki, strzelanina, złodziejstwa i rabunkowe napady.Caldwell stało się postrachem dla okolicznych włóczęgów.Dodam, że Brownnader rzadko używał broni, nie pił, nie palił i nie grał w karty.Wdzięcznimieszkańcy ofiarowali mu winchester nabijany złotymi ćwiekami, z plakietką: Za cenne usługi w podzięce od obywateli Caldwell".W roku 1884 Brownożenił się, ku radości mieszkańców, bo fakt ten uznali za gwarancję, że zostaniew Caldwell na zawsze.Widzicie więc na tym przykładzie, że bandyta może stać się stróżem prawa. Pewnie, pewnie  uśmiechnął się Karol. Wszystko jest możliwe, leczwidać nie znasz, Janie, zakończenia tej historii.A ja ją znam.Otóż któregośkwietniowego dnia 1884 roku Henry Brown opuścił miasto w towarzystwieswego zastępcy.Na prerii spotkali dwu znajomych kowbojów i cała czwórkaudała się na zachód do miasteczka Medicine Lodge, odległego o pięćdziesiątpięć mil od Caldwell.Do Medicine Lodge przybyli rankiem i natychmiast pootwarciu miejscowego banku dokonali napadu.Został zastrzelony dyrektorbanku oraz kasjer.Lecz ten przed śmiercią zdołał zatrzasnąć drzwi skarbca.Strzelanina zaalarmowała mieszkańców, zmuszając rabusiów do ucieczki.Opuścili miasteczko, lecz nie znając okolicy zapuścili się w wąski kanion bezwyjścia.Wówczas się poddali.Zostali zamknięci w miejscowym areszcie.Wściekli mieszkańcy włamali się do aresztu.Brown został zastrzelony przypróbie ucieczki, jego trzech wspólników powieszono na drzewie za miastem.Taka jest prawda, Janie. To zdumiewające!  wykrzyknął Greig. Czemu ten Brown mając takdobrą posadę, wrócił do bandyckiego zawodu? Nie wiem  odparł Karol  i nikt nie wie.Być może znużyło go życiezgodne z prawem, odezwały się dawne nawyki.Tak dzieje się bardzo często idlatego ja nigdy nie ufam byłym przestępcom, nawet jeśli cieszą się uznaniemotoczenia. Uważając tak  odparłem  popełniasz wielki błąd. Czemuż to? Bo, po pierwsze, nikt nie rodzi się bandytą.A po drugie, znam wiele innychprzypadków, kiedy to dawni rewolwerowcy i rabusie stawali się uczciwymiludzmi.Ale dajmy temu spokój.Mówimy przecież o Crenianie.Kim byłprzedtem, chyba w Colding nikt tego nie wie, chociaż, chociaż.pamiętaszKarolu, co mówił nam Bates? Pamiętam, lecz były to tylko aluzje.  Lecz dające dużo do myślenia.Przecież Bates wspominał o napadzie na jegofarmę w Teksasie, a pózniej mówił, że udał się do Colding, by, jak twierdził,obejrzeć twarze wybawców.Tak określił Creniana i jego pomocników.Pamiętasz, Karolu? Na koniec powiedział nam, że te twarze nie były mu obce.Ztego wynikałoby, że obecny szeryf i jego trzej towarzysze przybyli rzeczywiściez Teksasu. Może być tak, może nie.Bo jeśli na przykład Bates spotkał Creniana dopieropodczas wędrówki do Nevady.Westchnąłem.To, co powiedział Karol, również wyglądało prawdopodobnie. W tej całej sprawie  stwierdziłem  wiele jest dla mnie tajemnic.Narzekacie na bezprawie szeryfa, a co na to burmistrz i rada miejska? Przeciechyba macie swoich radnych? Oczywiście  odparł Greig. Więc jakże to się dzieje, że tolerują postępowanie szeryfa? Po prostu boją się go albo mają w tym jakiś własny interes.Burmistrz jestprzyjacielem Creniana.Tyle tylko mogę powiedzieć. To niewiele.I nic nie wyjaśnia.Nieprzyjemna historia i bardzo będęzadowolony, gdy wreszcie stąd wyjadę.Colding nie jest sympatycznymmiasteczkiem.Przepraszam za taką opinię  zwróciłem się do Greiga  alemówię to co myślę.Zresztą i pan ma zamiar stąd wyjechać. A ja  powiedział Karol  chętnie, pobyłbym tu dłużej.Na takie oświadczenie tylko wzruszyłem ramionami. NapadWieczorem, dobrze po siódmej, przyszedł po nas Dick Greig [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •