[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz światło padało na jego ramię.To była plama.Czerwona - jakkrew.Zanim Jacks mógł się upewnić, Mark zamknął drzwi z trzaskiem.Czekał ażjego kroki ucichną i zerwał się, podchodząc do miejsca, gdzie Archanioł się wcześniejzatrzymał.Pochylił się i spojrzał tam, gdzie stał, ale nie było śladu niczego.Sprawdziłnarzutę na łóżku, gdzie Mark siedział.Nic nie było.Jacks potrząsnął głową.Było jużpózno w nocy - musiał to sobie wyobrazić.Ale nie wyobraził sobie spojrzenia Maddy, gdy powiedziała mu, że nie chcemieć z nim nic wspólnego. Rozdział 19- Ostatni dzwonek.- powiedział mężczyzna, stojący za barem, wycierająckolejny kufel.Samotna postać, która siedziała przy ladzie, skinęła głową.Kurz wisiał ciężko wciemnym pomieszczeniu.Barman podniósł szczotkę i zaczął zamiatać.Sylvester powoli zakręcił zawartością szklanki, whisky i okruchami lodu,którymi zajmował się od trzydziestu minut.Bar był ciemny, prawie pusty.To byłainstytucja w Mieście Aniołów istniejąca od dziesięcioleci, z ciemnego drewna, zciemnymi boksami i poobijanymi stołkami.Archaniołowie siedzieli w tych boksachlata wcześniej, przeprowadzali tutaj sprawy, omawiali je.Ich oprawione zdjęcia,sławnych Stróżów, którzy byli tutaj regularnie w latach czterdziestych ipięćdziesiątych, wisiały zakurzone nad barowym lustrem.Detektyw nie był tutaj przez lata.Musiał pomyśleć.Spotkanie z Markiem byłonieudane.Czy Archanioł coś ukrywa? Lub kogoś? Umysł Sylvestra usiłował skleićrazem kawałki.Mark przypomniał detektywowi o jego ośmieszeniu, wygnaniu odAniołów.Uderzył w jego czuły punkt, którego Sylvester chciał pogrzebać.Czasami, mógł przysiądz, że czuł wciąż swoje skrzydła.Widmowe kończyny.Lepiej nie rozmyślaj nad tymi rzeczami.Myśl o sprawie, a nie o dawny czasach,powiedział sobie.Zanosiło się na deszcz.Sylvester czuł go w plecach.Ciśnienie w powietrzu.Dlaczego ktoś - lub może coś - bierze na siebie sprawiedliwość za Anioły? CoGodson i Templeton zrobili, co było powodem morderstwa prócz kolejności ichgwiazd? Skąd FOL wiedziało jak rekrutować nieszczęśliwego Anioła na ich stronę?Był częścią, która brakowała. Sylvester obracał fakty w kółko i w kółko w swoich myślach.Niepokojąco jegomyśli wciąż wracały do samych Archaniołów.Może jakoś oczyszczają się z wrogów zeswoich szeregów, a jeżeli tak, czy Mark jest tego świadom? Chyba wszystkie drogiprowadzą do Rady.Im więcej o tym myślał, tym więcej zaczął kwestionować motywyMarka.Wydawał się wymigiwać, nie był zaskoczony, gdy powiedział mu, że kolejnągwiazdą jest ta jego pasierba.W głowie Detektywa wirowało, mieszało się, były ślepe zaułki.Dziesięć plików dokumentów czekało na niego na siedzeniu pasażera w jegosamochodzie.Zawierały wiadomości o zgniliznie Miasta Nieśmiertelnych.Przechyliłszklankę i pociągnął kolejny łyk.Detektyw był zamroczony, ale nie od alkoholu.Potrzebował snu.Telewizor nad barem dostroił się do kanału informacyjnego, oczywiście mówilio Aniołach.Grupa debatowała w show.W tle był napis - Anioły: Po czyjej stronie są?- Możesz pogłośnić? - spytał Sylvester, wskazując na telewizor.Barman podniósł pilota i nacisnął kilka razy przycisk, pogłaśniając.- Chceszrachunek? - spytał z nadzieją.Garstka ostatnich klientów zaczęła się zbierać.Detektyw skinął głową.Mężczyzna z bródką i okularami mówił do dwóch innych ekspertów w show.-To, co macie tutaj, jest całkowicie brakiem pomocy chociaż w części od Aniołów, Teri.Nie mamy pojęcia w jaki sposób oni pracują.Pokazują nam jedynie ocalenia w dobrejcenie.Nie mamy przejrzystości.- Ale faktem jest, że ratują życia, Will.To proste i szlachetne.Matematyka.-Teri, kobieta w garsonce, z krótko ostrzyżonymi brązowymi włosami, przerwałamężczyznie z bródką.- Przeanalizowałem to, Teri, faktem jest, że Anioły ocaliły niewielu, podczasgdy zdecydowana większość ludzi została na lodzie.- odpowiedział Will, jego oczyrobiły się coraz bardziej czerwone. - Mamy potwierdzoną wiadomość od mediów, że zabito Anioła,dowiedzieliśmy się o tym kilka minuty temu.Poza tym nie wiemy co się dokładniedzieje.Anioły zachowują się tak, jakby nic się nie stało.Sylvester usiadł prosto.Morderstwa zostały upublicznione.Anioły jednak niemogły zawsze wszystkiego utrzymywać na zawsze dla siebie.Ta cała historia była zbytwybuchowa.Nikt z garstki ludzi w barze nie wydawał się - przed wyjściem - zwracać uwagi.Przyszli tutaj niedawno, próbując uciec od nieszczęsnego Miasta Nieśmiertelnych, niezwracając uwagi na telewizor.Debata wciąż trwała.- Dobrze, dobrze, wróćmy do pytania.- Prowadzący próbował sterowaćrozmową, ale przerwała mu Teri.- Skoro mamy to zrobić: nie mogą ratować wszystkich cały czas, proste.-powiedziała.- Jest ich za mało dla ludzkości.Głośna grupa anty-Aniołów jestmniejszością w tym kraju, nieprzydatną, która nic nie zrobi.Musimy zaakceptowaćAnioły takie, jakie są, na ich warunkach.Pomyśl, ile oni żyć uratowali! Lub po prostudać amunicję ludziom nienawidzących ich, takim jak Frontowa Obrona Ludzkości,których głównym celem jest zniszczenie Aniołów w każdy możliwy sposób!Trzeci gość, mężczyzna obcięty na krótko z czerwonym krawatem, przemówił:- Skąd wiemy, że nie są w stanie ocalić wszystkich? Jakim kosztem to zrobią? I,czy znamy te istoty, które po prostu zmaterializowały się z powietrza sto lat temu?Wiedzą wszystko o nas, ale nie chcą wtajemniczyć ludzi w treningi przygotowującedo Stróżowania, poza specjalnymi organizującymi przez nich przyjęciami.Na ekranie poznał byłego pułkownika armii, Davis A.Jessup [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •