[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Była w łazience.Leżała w wannie od pół godziny i czytałapodręcznik do polskiego.W telefonie facet oddychał, ale nic nie mówił. No więc? spytałam wreszcie. Czy jest Anula? znowu to samo. Owszem jest. Gzy można z nią mówić? Zaraz zobaczę.A kto mówi? Kolega. Domyślam się powiedziałam łagodnie. Ale czykolega ma jakieś imię, czy nazwisko? Kolega z klasy odpowiedział mi stanowczo. Ona już będzie wiedziała.Poszłam pod drzwi łazienki.Słychać było, jak Anula dolewagorącej wody do wanny. Telefon do ciebie! krzyknęłam. Kto mówi? Kolega. Ciocia powie, że mnie nie ma w domu. Nie będę kłamać.Wychodz z wanny, bo się osłabisz. Zaraz.Ciocia powie, że ja wyszłam i że zaraz wracam. Powiem po prostu, że się kąpiesz i żeby zadzwoniłpózniej. Za nic! wrzasnęła jak oparzona. Niech ciocia niemówi takich rzeczy! Nie rozumiem, co w tym złego. Nic, tylko takich rzeczy się nie mówi.Ja zaraz wyjdę,niech on czeka.Wróciłam do telefonu. Ona zaraz podejdzie, proszę poczekać powiedziałamkoledze. Jest w łazience dodałam taktownie, niewspominając ani słowem o kąpieli.Nastawiłam szybko koncert fortepianowy Szopena na całyregulator, bo domyśliłam się, że to pewnie ten nowy kolegaAnuli, ten prawdziwy intelektualista i meloman.Niech wie, żedom jesr kulturalny.Anula jakoś się nie zjawiła.Podniosłam słuchawkę. Halo powiedziałam. Cześć odpowiedział intelektualista. To nie Anula powiedziałam szybko. Chciałam panutylko powiedzieć, że to Rubinstein. Jak to Rubinstein? zdziwił się. Ja chciałem mówić zAnulą.Czy to dwieście jedenaście trzy. Tak, tak, zgadza się.Rubinstein gra z londyńskąfilharmonią.Odłożył słuchawkę powoli, cicho i ostrożnie.Anula w szlafroku wpadła do pokoju. Zadzwoń do niego, bo on się wyłączył powiedziałam iposzłam ściszyć Rubinsteina. Ja do niego! oburzyła się Anula. Co ciocia myśli?Dlaczego on nie czekał? Nie wiem mruknęłam może mu się nagranie niepodoba. Co ciocia mu powiedziała? zaniepokoiła się Anula. Nic, nic, że jesteś w łazience.Ani słowa o kąpieli. O rety, ciocią zawsze musi udzielać informacji.Tego sięteraz już nie robi.Nie mówi się, kto mówi, nie pyta się, ktomówi.W ogóle nie mówi się tyle.To jest przestarzałe.Ciociapowinna wiedzieć takie rzeczy. Nic złego nie powiedziałam. Ale mówiła ciocia? Mówiłam. No, właśnie.Poszłam do łazienki.Woda stała w wannie, mydło utonęło,gąbka męża byłą na podłodze, ręcznik w umywalce. Anula zawołałam słabym głosem.Rubinstein mnie zagłuszał.Poszłam do pokoju.Siedziała przy telefonie i gryzłapaznokcie.Wróciłam do łazienki.Umyłam wannę, wytarłam podłogę,powiesiłam ręcznik.Otworzyłam puszkę zielonego groszku, zmieszałam zmajonezem.Ona to bardzo lubi.Zaniosłam do pokoju.Wciążtak siedziała i nie ożywiła się.Przyszedł mąż.Ucieszył się na widok groszku.ZaproponowałAnuli, żeby przestała ogryzać paznokcie.Szopen skończył się.Było cicho i nieswojo.Telefon milczał.Zrobiło się pózno i Anula, bez dyskusji, poszła do łóżka.Zębów nie umyła, ale już nie nie powiedziałam.W kuchni, kiedyśmy usićdli do małej partii kanasty, mążzapytał jak zwykle: Co jej jest? Nic powiedziałam zrobiłam gruby nietakt, alejeszcze dokładnie nie wiem, na czym on polega.WSZYSTKIE PORY ROKUMatka Pawła zaprosiła mnie na kawę do Bider- majera. Zje pani ciastko powiedziała retorycznie. Zjem zaskoczyłam ją. A pani? Ja nie. Wątroba? Nie.Odchudzam się.Dwa kilo od świąt. Ubyło pani? Nie, przybyło. Hm. Zupełnie nowa dieta. Ciekawe. Je się trzy razy dziennie tartą marchew. I co jeszcze? Nic.Kawę można.Ale bez cukru.Zaczynam właśnie dzisiaj.Kelnerka przyniosła dwie kawy i takie duże czekoladoweciastko z kremem w środku. To przez Pawła westchnęła matka Pawła. Szedł za mną tu kiedyś na ulicy i powiada, że mnie niepoznał z tyłu.Kiedyś nie zauważyłby, gdyby mi garb wyrósł. Zmienił się stwierdziłam. Właśnie ja w tej sprawie do pani.Słucham! Kazał mi powiedzieć, że oni się przeziębią. Kto taki? Anula i ten miody człowiek.Zakrztusiłam się. Jaki młody człowiek? Ten, z którym ona chodzi. Proszę pani powiedziałam, kiedy się wykasz- lałam czy to wypada plotkować o dzieciach? To nie są plotki oburzyła się matka Pawła i to nie sądzieci. Ja wszystko wiem.To jest bardzo porządny chłopiec.Intelektualista, meloman i miłośnik poezji przedwojennej. Jak on się nazywa? zapytała matka Pawła chłodno.Bo to pewnie nie ten sam. Nie wiem, jak się nazywa powiedziałam pełnymiustami. No widzi pani.Takie rzeczy trzeba wiedzieć. Musiałabym szpiegować. Jak się ma dzieci, to trzeba szpiegować. Więc co mam robić? zdenerwowałam się. Latać zanią? Czytać listy, podsłuchiwać rozmowy telefoniczne i, conajważniejsze, przeglądać szuflady od biureczka.Onewszystkie piszą pamiętniki. Za nic. Właśnie dlatego się z panią umówiłam.Paweł powiedziałmi, że oni się na pewno przeziębią. Dlaczego mają się przeziębić? Bo oni chodzą godzinami na mrozie po Alejach i gadają. Kiedy? wyprostowałam się. Na przykład wczoraj po południu. Wczoraj po południu Anula miała kółko fotograficzne wszkole. Nic podobnego.Chodziła, i to bez szalika, po Alejach.Aten jej intelektualista w tyrolskim kapeluszu miał uszyspuchnięte i czerwone z mrozu. A Paweł skąd wie? Wyszedł się przelecieć, ale ma nauszniki.Ja muszę z nim porozmawiać. Prosił, żeby pani nic nie mówić. To po co pani opowiada? On jest bardzo inteligentny, domyślił się, że ja pani i takpowiem. To był taki miły dzieciak zamyśliłam się. Zmienił się.Rozmawia teraz ze mną.Opowiada mi różnerzeczy. Właśnie. Myje się codziennie. Ho, ho. Zęby szoruje dwa razy dziennie.Wyjadłam ostatnie.okruszyny z talerza. Wczoraj zasłał łóżko bez gadania. No tak. Przez całą niedzielę ani razu nie pokłócił się z ojcem. Tak, tak. Ojciec był tak wzruszony, że mu dał dwadzieścia złotych. Hm. Zmienia co dwa dni koszule i skarpetki.Możnazwariować z tym praniem. No, widzi pani. Czyta Balzaka. Ja sobie zamówię drugie ciastko! Proszę bardzo, proszę bardzo. No więc niech pani już powie.Jak się nazywa tenchłopiec Anuli powiedziałam. Staś.Pewnie od Stanisław
[ Pobierz całość w formacie PDF ]