[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Rr-ruu u-u b-b-burr - wymamrotała Wuluwka.Chwilę potem pociemniały od temperatury dziób statku zrzutowego wpadł do ko- - Nie przejmuj się.- Jaina odpięła samopowtarzalny miotacz - Jesteśmy w końcumory.Jego generatory tarcz, przeciążone, eksplodowały przy pierwszej próbie pokona- Jedi, no nie?nia ciasnego szybu, który Mollomowie pod nim wykopali.Przez otwór zaczął się wle- Wuluwka zadudniła z powątpiewaniem.wać deszcz, a przednie działa statku nie przerywały ognia.Napełniły komorę ogniem, Jaina wyskoczyła z ukrycia i zaczęła odpowiadać ogniem przez szerokość polanki.kolorowymi błyskami i parą, wybijając w ścianach i podłodze dziury wielkości banthy.Drugi statek zrzutowy - ten, po którym wspięła się na górę - jeszcze nie eksplodował iJaina wykonała dłonią szeroki gest - użyła Mocy, by cisnąć ciężka masę mokrej Joojowie wyroili się z otworu, zalewając strefę lądowania.Rekkerowie też przybyli;ziemi na działa.Wbiła błoto w dysze emiterów i ugniotła je mocno wokół cewek.wyskakiwali z dziury tuzinami, dudniąc z zachwytu i strzelając peletami z karabinkówChwilę pózniej broń eksplodowała; wieżyczka uniosła się w górę, pozostawiając pię- rozpryskowych na wszystkie strony.ciometrową wyrwę w górnej części korpusu.Chissowie jednak już otrząsnęli się z szoku i dali znać o swojej obecności.PrawieKillikowie ruszyli naprzód gęstą falą.Maleńcy Joojowie zalali ściany i sklepienie, połowa z wyskakujących Rekkerów spadła z powrotem do otworu, ciągnąc za sobąpotężni Rekkerowie wskakiwać na statek.Rekkerowie grzmieli gardzielami w dzikiej smugi wnętrzności; niektórzy byli bez głów, które znikły w promieniu masera.Wielu zradości, nurkując w dziurę pozostałą po wieżyczce.Już kilka sekund po wejściu pierw- tych, którzy dotarli do dżungli, zostało tam w kawałkach lub jako mokre plamy.szych owadów cały pancerz statku drżał od stłumionych świstów i głuchych stuków.Jaina robiła, co mogła, aby ich osłaniać, ale żołnierze Chissów mieli na sobieJaina zaklikała z aprobatą i sięgnęła Mocą, aby sprawdzić, czy wyczuje na pokła- zmiennobarwne zbroje o fraktalnych wzorach, które czyniły ich prawie niewidzialnych.dzie obecność Jaggeda Fela.Byli teraz wrogami, ale nie chciała, by zginął.Jako zręcz- Sięgnęła w Moc i wyczuła około setki nieprzyjacielskich żołnierzy rozrzuconych pony taktyk i wysokiej rangi oficer Chissów, byłby wielkim atutem dla Kolonii -jeśli terenie.Wszyscy byli zdezorientowani, przestraszeni, ale - jak to Chissowie - bardzooczywiście udałoby się go schwytać i sprowadzić do gniazda.zdecydowani.Postanowiła polegać bardziej na Mocy niż na oczach w poszukiwaniuA gdyby tak stał się Dwumyślnym, rozmarzyła się, o ileż Poranny Werbel byłby.celu.Od razu zobaczyła, jak promień z jej broni trafia w coś, co wzięła początkowo za- R u u buruub! - wykrzyknęła nagle Wuluw.Mała Killiczka odwróciła się i pędem gałąz mogo - dopóki ta gałąz nie wypuściła rusznicy chanie i nie upadła, trzymając sięruszyła z powrotem w głąb tunelu.- Bur! za zranione ramię.- Nie! - Jaina złapała ją za ramię.- Tędy! Nagle ziemia się zatrzęsła.Ogon najbliższego ze statków desantowych eksplodo-Jeśli Chissowie uzbrajali właśnie mechanizm samozniszczenia statku desantowe- wał kulą odłamków i pomarańczowych płomieni, a Moc zadrżała od cierpienia maso-go, podziemie byłoby ostatnim miejscem, gdzie chciałaby się znalezć w chwili nadej- wej śmierci.ścia fali uderzeniowej.Ciągnąc za sobą Wuluwkę, Jaina skokiem wspomaganym Mocą Jaina opadła znów za drzewo.Odwróciła się, aby ściągnąć na dół Wuluwkę, aleznalazła się na pancerzu statku, po czym skoczyła jeszcze raz, przebywając kilka me- zamiast niej zobaczyła tylko odłamek rozżarzonej do białości durastali, wbity w zalanytrów dzielących ją od powierzchni.krwią pień mogo za miejscem, gdzie stała Killiczka.Znalazła się pośrodku strefy lądowania Chissów, na polance pokrytej błotem i po- Jaina widziała w swoim życiu - i spowodowała - tyle ofiar w walce, że uważała siępiołem, której granice wyznaczały obalone przez eksplozję drzewa mogo.O sto metrów za niewrażliwą na burzę emocji, jaka po tym następowała.Strata małej, przerażonejdalej strefa lądowania gwałtownie przechodziła w dżunglę szkieletów, kłębowisko pni i Wuluwki przypomniała jej jednak wszystko - strach, gniew, poczucie winy, rozpacz igałęzi, pozbawione liści przez defoliatory rozpylane przez Chissów.W dali, ledwie samotność, i spalający duszę gniew, który nosiła tuż pod skórą od śmierci Anakina,widoczny przez strugi deszczu i nagie drzewa, wznosił się ogon drugiego statku, który Chewbacki i wielu innych.wpadł do takiej samej dziury jak ta, z której wyszła.Teraz skoczyła, gotowa rozstrzelać setkę Chissów, by najezdzcy zapłacili zaOddział Chissów otworzył ogień z rusznic charric.Wuluw próbowała zanurkować śmierć Wuluwki i wielu innych, ale jeśli nie liczyć okrzyku bojowego, który zamarł jejz powrotem pod ziemię, ale Jaina pociągnęła ją w przeciwnym kierunku.na ustach, wokół zapadła nagle nienaturalna cisza.Ze statku pozostał jedynie słup czar-- Mówiłam, żeby tędy! - warknęła i ruszyła przez polankę, biegnąc zakosami i nego dymu unoszący się z otworu i kilka odłamków rozgrzanego do białości metalu,wlokąc za sobą Wuluwkę.- To bezpieczniejsze! które utkwiły w powalonych drzewach mogo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]