[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. W takim razie, kiedy znów ciÄ™ zobaczÄ™? W przyszÅ‚ym tygodniu.W czwartek jadÄ™ do Paryża, bo umówiony na lunch zministremhandlu.Wrócili do Château David, aby zabrać stamtÄ…d Doris i walizki Esther.KiedyskrÄ™cili w drogÄ™dojazdowÄ…, niespodziewanie zobaczyli srebrnego packarda Guillaume azaparkowanego przeddomem. Dzisiaj mamy chyba zjazd rodzinny  zauważyÅ‚a Esther.Sacha nie odpowiedziaÅ‚, nie uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ nawet.WysiadÅ‚ z samochodu, otworzyÅ‚drzwiprzed Esther, po czym ruszyÅ‚ naprzód wielkimi krokami i z zawziÄ™tym wyrazemtwarzy.Guillaume z rÄ™kami w kieszeniach i papierosem w ustach czekaÅ‚ w bibliotece,gapiÄ…c siÄ™ wokno. O, Sacha!  zawoÅ‚aÅ‚. Madame Hatte powiedziaÅ‚a, że niedÅ‚ugo wrócisz.O, jesti twojaurocza narzeczona! Jak siÄ™ pani ma, mam selle! Czy temu staremu piernikowi udaÅ‚osiÄ™ chociażpaniÄ… zabawić? Obawiam siÄ™, że życie w Château David jest raczej ponure.MówisiÄ™ tu tylko owspaniaÅ‚ych tradycjach produkcji wina i zastanawia, czy szampana powinno siÄ™oczyszczaćtechnikÄ… ? la volee, czy d la glace.Esther przyjęła Å‚askawie jego uÅ›cisk dÅ‚onii pocaÅ‚unki. PrawdÄ™ powiedziawszy, bawiÄ™ siÄ™ tu tak dobrze jak nigdy  odrzekÅ‚a.Guillaume chwyciÅ‚ SachÄ™ za Å‚okieć. No, no! A wiÄ™c panna Flecker zdoÅ‚aÅ‚a ciÄ™ trochÄ™ ożywić.Sacha odpowiedziaÅ‚:  MuszÄ™ odwiezć Esther do Paryża.ByÅ‚bym wdziÄ™czny, gdybyÅ› mógÅ‚ przejść dorzeczy.Guillaume rozgniótÅ‚ papierosa. Może w cztery oczy. W porzÄ…dku  odparÅ‚ Sacha i zwróciÅ‚ siÄ™ do Esther:  Zechcesz nas zostawić,kochanie?Tylko na pięć minut.Esther poszÅ‚a na górÄ™ upewnić siÄ™, czy Doris zapakowaÅ‚a wszystkie jej kosmetyki.ZatrzymaÅ‚asiÄ™ na moment w sypialni, przypominajÄ…c sobie, jak Sacha kochaÅ‚ siÄ™ z niÄ…ostatniej nocy.StaÅ‚aprzy łóżku, trzymajÄ…c rÄ™kÄ™ na rzezbionym sÅ‚upku baldachimu i uÅ›miechaÅ‚a siÄ™ dosiebie.Nigdynie wyobrażaÅ‚a sobie, ze mogÅ‚aby kogokolwiek kochać tak mocno.Na samÄ… myÅ›l otym czuÅ‚adreszcze przebiegajÄ…ce wzdÅ‚uż krÄ™gosÅ‚upa.W ogrodzie jeden z pracowników spokojnie grabiÅ‚ liÅ›cie na trawniku.W oddalipaliÅ‚o siÄ™ognisko.Rok 1937 dobiegaÅ‚ koÅ„ca, a w przyszÅ‚ym Esther miaÅ‚a wyjść za mąż.Wtedy wÅ‚aÅ›nie usÅ‚yszaÅ‚a krzyki w bibliotece.Sacha i Guillaume kłócili siÄ™ zesobÄ… gÅ‚oÅ›no pofrancusku, ale rzucane gniewnie sÅ‚owa byÅ‚y zbyt znieksztaÅ‚cone, aby Esther mogÅ‚azrozumieć, oco chodzi.Kłótnia trwaÅ‚a przez kilka minut.Potem Esther usÅ‚yszaÅ‚a, jakzatrzasnęły siÄ™ drzwibiblioteki, a kiedy wyjrzaÅ‚a z półpiÄ™tra przez balustradÄ™, zdążyÅ‚a akuratzobaczyć wybiegajÄ…cegoz domu Guillaume a.ZeszÅ‚a powoli po schodach.Sacha byÅ‚ w bibliotece.GwaÅ‚townym ruchem zapalaÅ‚papierosa.Esther podeszÅ‚a do niego, dotknęła jego pleców i zapytaÅ‚a: CoÅ› jest nie w porzÄ…dku, prawda? Co siÄ™ staÅ‚o?Sacha wypuÅ›ciÅ‚ dym i zirytowany potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…. Sacha, kochanie, jeÅ›li nie powiesz mi, co siÄ™ tutaj dzieje, jak mogÄ™ ci pomóc?Sacha, za półroku mamy siÄ™ pobrać! Och, to tylko Guillaume.Zawsze taki sam  odrzekÅ‚ Sacha. Ma kÅ‚opoty,ponieważprzyjÄ…Å‚ zbyt wiele zamówieÅ„ na markowego szampana brut i chce, żebym mu sprzedaÅ‚dwadzieÅ›cia pięć tysiÄ™cy butelek mojego szampana niemarkowego, którego mógÅ‚bypotemrozprowadzić jako swój wÅ‚asny wyrób. A ty oczywiÅ›cie odmówiÅ‚eÅ›.Sacha podniósÅ‚ z biurka plik papierów, po czym cisnÄ…Å‚ go na bok. ObchodzÄ… go tylko zyski! Nie dba o dobre imiÄ™ przemysÅ‚u winiarskiego, nie dbanawet owÅ‚asnÄ… reputacjÄ™.Byle tylko mógÅ‚ zarabiać pieniÄ…dze!Esther przytuliÅ‚a go. Uspokój siÄ™, kochanie.Nie denerwuj siÄ™.DaÅ‚eÅ› mu ostrÄ… odprawÄ™ i tylko to siÄ™liczy.  ChciaÅ‚bym, żeby tak byÅ‚o  odparÅ‚. Co chcesz przez to powiedzieć? MówiÄ™, że jestem zmuszony dać mu to, czego chce. Musisz? Co ty mówisz? To co sÅ‚yszysz.MuszÄ™. Ale dlaczego?Sacha zdjÄ…Å‚ okulary i poÅ‚ożyÅ‚ je wolnym ruchem na suszce. Na niektórych z nas spoczywajÄ… obowiÄ…zki, które trzeba speÅ‚nić, na niektórychwinywymagajÄ…ce zadośćuczynienia. Sacha, na litość boskÄ…, mów!  bÅ‚agaÅ‚a Esther. Włóż pÅ‚aszcz  odpowiedziaÅ‚. Pójdziemy do ogrodu.Tamm ci powiem.Ogród byÅ‚zawsze ulubionym miejscem Camille.TrzymajÄ…c siÄ™ za rÄ™ce, szli przez pagórkowate trawniki oÅ›wietlone pomaraÅ„czowym,pazdziernikowym sÅ‚oÅ„cem.Powietrze robiÅ‚o siÄ™ już chÅ‚odne, a dym z palonychliÅ›ci unosiÅ‚ siÄ™miÄ™dzy gaÅ‚Ä™ziami srebrnych brzóz [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •