[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy to robił, siedziałem bardzo spokojnie.Nie chciałem, \eby popełnił jakiś błąd.Wreszcie skończył i wyprostował się, cały spięty.- Gotowe - oznajmił i przeciągnął się.Uwa\nie przyjrzałem się runom.- To likwiduje działanie Pentagramu Adelbranda, prawda?- Tak.- I odwołuje czar Wiecznego Uwięzienia?- Tak! Widzisz ten hieroglif, tutaj? On zrywa więz.Chcesz, \ebym cięodwołał, czy nie?- Tylko sprawdzam.- Wślizgnąłem się do większego kręgu i zwróciłemtwarzą w stronę chłopca.Uspokoił się, przypominając sobie słowa zaklęcia, ispojrzał na mnie z powagą.- Przestań się tak głupkowato uśmiechać - powiedział. Rozpraszasz mnie.- Wybacz.- Moja twarz stała się obrazem nędzy i rozpaczy.- Tak wcale nie jest lepiej.- Wybacz, wybacz.- Dobra, przygotuj się.- Wziął głęboki oddech.- Jeszcze tylko jedno.Jeśli wkrótce zamierzasz przyzwać kogoś innego,polecam Faquarla.To pracowity d\inn.Daj mu do zrobienia coś kon-struktywnego, niech na przykład wydrenuje jezioro sitem albo policzyziarenka piasku na pla\y.Będzie w tym dobry.- Słuchaj, chcesz odejść, czy nie?358 - O tak, chcę.Bardzo.- Dobrze, więc.- Nathaniel.jeszcze ostatnia sprawa.- Co?- Słuchaj: jesteś silny jak na czarodzieja.I nie chodzi mi o to, o co myślisz,\e mi chodzi.Jak na początek, wykazujesz znacznie więcej inicjatywy ni\większość z nich, ale oni cię zniszczą, jeśli nie będziesz uwa\ał.Masz tak\esumienie, a rzecz to rzadka i łatwo ją stracić.Strze\ go.To wszystko.Och, agdybym był tobą, uwa\ałbym jeszcze na twojego nowego mistrza.Przez chwilę patrzył na mnie, jakby chciał coś powiedzieć.Potem nie-cierpliwie pokręcił głową.- Nic mi nie będzie.Nie musisz się o mnie martwić.To twoja ostatniaszansa.Za pięć minut muszę zejść na kolację.- Jestem gotów.Chłopiec płynnie i bez \adnej omyłki wypowiedział kontrzaklęcie.Poczułem, jak z ka\dą sylabą maleje cię\ar słów wią\ących mnie z Ziemią.Kiedy zbli\ał się do końca, moja postać rozszerzyła się, wyszła poza granicekręgu.W planach egzystencji otworzyły się liczne drzwi, kusząc mnie, bymnimi przeszedł.Zmieniłem się w chmurę gęstego dymu - z rykiem pomknęław górę, wypełniając pokój, który z ka\dą chwilą stawał się dla mnie corazmniej rzeczywisty.Chłopiec skończył.Zamknął usta.Ostatnia więz pękła niczym zerwanyłańcuch.Odszedłem, pozostawiając ostry zapach siarki.Tak tylko, \eby był po mniejakiś ślad [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •