[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Rozpatrz siÄ™, dziecko, w sercu rzekÅ‚ proboszcz marszczÄ…c brwi winszujÄ™ ci twegopowoÅ‚ania, jeÅ›li to tylko ono skÅ‚ania ciÄ™ do wzgardzenia losem aż nadto wystarczajÄ…cym.ZgórÄ… pięćdziesiÄ…t lat jestem proboszczem w Verrières; i tak, wedle wszelkiego prawdopodo-bieÅ„stwa, usunÄ… mnie.Martwi mnie to, a wszakże mam osiemset franków renty! MówiÄ™ ci to,iżbyÅ› sobie nie robiÅ‚ zÅ‚udzeÅ„ co do widoków w zawodzie kapÅ‚aÅ„skim.JeÅ›li zechcesz zabiegaćo Å‚askÄ™ tych, którzy dzierżą wÅ‚adzÄ™, zguba twoja wieczna jest pewna.Możesz zrobić los, aletrzeba by krzywdzić nÄ™dzarzy, schlebiać podprefektowi, merowi, ludziom wpÅ‚ywowym, iśćna rÄ™kÄ™ ich namiÄ™tnoÅ›ciom.PostÄ™powanie to, zwane powszechnie u m i e j Ä™ t n o Å› c i Ä… ż y ci a, może dla czÅ‚owieka Å›wieckiego nie być absolutnie sprzeczne z drogÄ… zbawienia, ale wnaszym stanie trzeba wybierać: chodzi o triumf na tym Å›wiecie albo na tamtym nie maÅ›rodka.Idz, drogie dziecko, zastanów siÄ™ i wróć za trzy dni dać mi odpowiedz.Ze smutkiemwidzÄ™ w tobie jakÄ…Å› posÄ™pnÄ… żarliwość, nie zwiastujÄ…cÄ… umiarkowania ani doskonaÅ‚ego wy-rzeczenia siÄ™ ziemskich korzyÅ›ci, które jest konieczne u ksiÄ™dza.Mam wysokie pojÄ™cie otwoich zdolnoÅ›ciach, ale pozwól sobie powiedzieć dodaÅ‚ zacny proboszcz ze Å‚zami że wstanie kapÅ‚aÅ„skim drżę o twoje zbawienie.Julian wstydziÅ‚ siÄ™ swego wzruszenia; pierwszy raz w życiu czuÅ‚, że go ktoÅ› kocha; pÅ‚akaÅ‚z rozkoszÄ… i poszedÅ‚ ukryć Å‚zy w lasach nad Verrières. Czego ja siÄ™ tak wzruszam rzekÅ‚ wreszcie czujÄ™, że daÅ‚bym życie za tego poczciwinÄ™Chélana, który mi dowiódÅ‚, że jestem tylko gÅ‚upcem.Jego przede wszystkim powinien bymoszukać, a on mnie przejrzaÅ‚.Ów tajemny żar, o którym mówi, to moje postanowienie wybi-cia siÄ™.Uważa mnie za niegodnego kapÅ‚aÅ„stwa, gdy ja sobie wyobrażaÅ‚em, że wyrzeczeniesiÄ™ tysiÄ…ca franków renty da mu najwyższe wyobrażenie o mej pobożnoÅ›ci i moim powoÅ‚aniu.29 Na przyszÅ‚ość ciÄ…gnÄ…Å‚ Julian bÄ™dÄ™ polegaÅ‚ na sobie tylko o tyle, o ile siÄ™ wypróbujÄ™.Kto by powiedziaÅ‚, że znajdÄ™ przyjemność w wylewaniu Å‚ez, że bÄ™dÄ™ kochaÅ‚ tego, kto miudowodni, że jestem dudkiem!W trzy dni potem Julian znalazÅ‚ pozór, do którego powinien siÄ™ byÅ‚ uciec od razu; pozórten byÅ‚ potwarzÄ…, ale cóż to znaczy? Po wielu omawianiach wyznaÅ‚ ksiÄ™dzu, że przyczyna,której nie może odsÅ‚onić, ponieważ zaszkodziÅ‚aby osobie trzeciej, oddala go od tego małżeÅ„-stwa.ZnaczyÅ‚o to rzucić cieÅ„ na ElizÄ™.KsiÄ…dz Chélan ujrzaÅ‚ w tym postÄ™powaniu pobudkizgoÅ‚a Å›wieckie, bardzo różne od tych, które powinny by ożywiać mÅ‚odego lewitÄ™. Mój chÅ‚opcze rzekÅ‚ jeszcze raz bÄ…dz raczej zacnym, uczciwym i Å›wiatÅ‚ym rolnikiem,niżbyÅ› miaÅ‚ być ksiÄ™dzem bez powoÅ‚ania.Julian odpowiedziaÅ‚ na to bardzo wymownie, gdy chodzi o sÅ‚owa: znalazÅ‚ wyrazy, jakichby użyÅ‚ mÅ‚ody i gorliwy seminarzysta; ale jego ton, zaledwie powÅ›ciÄ…gany ogieÅ„ tryskajÄ…cy zjego oczu zaniepokoiÅ‚y ksiÄ™dza Chélan.Nie trzeba nadto zle wróżyć o przyszÅ‚oÅ›ci Juliana: posÅ‚ugiwaÅ‚ siÄ™ wzorowo jÄ™zykiemprzemyÅ›lnej obÅ‚udy.Jak na jego wiek, byÅ‚o to niezle.Co siÄ™ tyczy tonu i gestów, trzeba miećna uwadze, że wyrósÅ‚ on wÅ›ród chÅ‚opów, nie majÄ…c przed oczami pierwszorzÄ™dnych wzorów.W dalszym życiu, skoro tylko mu byÅ‚o dane zbliżyć siÄ™ do elity, cudownie opanowaÅ‚ tak ge-sty, jak sÅ‚owa.Pani de Rênal dziwiÅ‚a siÄ™, że Eliza tak maÅ‚o jest ucieszona spadkiem; dziewczyna wciążwymykaÅ‚a siÄ™ do proboszcza i wracaÅ‚a ze Å‚zami w oczach; wreszcie zwierzyÅ‚a siÄ™ pani zeswych małżeÅ„skich planów.Pani de Rênal miaÅ‚a uczucie, że jest chora; trawiÅ‚a jÄ… jakby gorÄ…czka, bezsenność, żyÅ‚a je-dynie wówczas, gdy widziaÅ‚a w pobliżu pokojówkÄ™ albo Juliana.Nie byÅ‚a zdolna myÅ›leć oniczym innym jak tylko o nich, o ich przyszÅ‚ym szczęściu.To skromne gospodarstwo, na któ-rym na wszystko miaÅ‚o starczyć pięćdziesiÄ…t ludwików renty, przedstawiaÅ‚o siÄ™ jej w czarujÄ…-cych barwach.Julian mógÅ‚by wszak zostać adwokatem w Bray, powiatowym mieÅ›cie o dwiemile od Verrières; wówczas widywaÅ‚aby go niekiedy.Pani de Rênal szczerze myÅ›laÅ‚a, że zwariuje; powiedziaÅ‚a to mężowi i w koÅ„cu rozchoro-waÅ‚a siÄ™.Tego samego dnia, gdy Eliza krÄ™ciÅ‚a siÄ™ po pokoju, zauważyÅ‚a, że dziewczyna po-pÅ‚akuje.W tej epoce nie znosiÅ‚a Elizy i wÅ‚aÅ›nie poÅ‚ajaÅ‚a jÄ… za coÅ›; przeprosiÅ‚a jÄ….Eliza roz-pÅ‚akaÅ‚a siÄ™ na dobre; prosiÅ‚a pani, aby jej pozwoliÅ‚a zwierzyć siÄ™ ze swym nieszczęściem. Mów rzekÅ‚a pani de Rênal. Otóż, proszÄ™ pani, nie chce mnie, niegodziwcy nagadali mu coÅ› o mnie i on wierzy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]