[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oboje ubóstwiali stare czarnekryminały.Zgadzali się co do tego, że Morderca we mnie był najlepszą lekturą na współczesnymrynku.Pani Wielka Zła Wilkowa nagle otworzyła oczy i wyprostowała się na krześle.Uporczywie próbowała sobie przypomnieć, które z nich pierwsze wymieniło ten tytuł.Nagle stało się to ważne, znacznie ważniejsze niż wspomnienie cykania świerszczy, alenie potrafiła początkowo przypomnieć sobie, kto co powiedział.Zaskoczyło ją to.Myślała, żecała ich pierwsza rozmowa zapisała się jej w pamięci.Zastanawiała się, czy dobę wcześniejbyłaby w stanie wyrecytować wszystko, co do siebie powiedzieli tamtego wieczoru, słowo posłowie, zdanie po zdaniu, jak aktor odtwarzający słynny szekspirowski monolog.W ręku trzymała ołówek, złamała go na pół.Przez sekundę patrzyła na rozłupaneblizniacze kawałki żółtego drewna i grafitu.Potem wróciła do swojego zadania, chociażniewypowiedzianie ją zasmucało.Wielki Zły Wilk myślał: nic nie sprzyja skupieniu umysłu bardziej niż śmierć.Stosowało się to zarówno do dziewięćdziesięciopięcioletniego pensjonariusza domustarców, który dożywał swoich dni, jak i do pielęgniarek pilnujących maleńkich wcześniaków naoddziale intensywnej opieki pediatrycznej.Nastolatek, który za dużo wypił, trzezwiał w ułamkusekundy, kiedy na mokrej szosie tracił kontrolę nad samochodem ojca i migał mu przed oczamigruby pień na chwilę przed uderzeniem.To samo dotyczyło zamyślonego żołnierza, który chowałsię za zakurzoną ścianę, gdy ogień z automatów przeszywał wokół niego powietrze.Wyobrażał sobie, że Kapturki Numer 1, Dwa i Trzy uzyskują ten sam stan podwyższonejświadomości.Napisał: Istnieje dziwna symbioza między zabójcą a przyszłą ofiarą.Razemprzechodzimy przez ten sam test, z takimi samymi odpowiedziami i takimi samymi pytaniami.Różnica polega na tym, że jedno z nas staje się potem silniejsze.Tego drugiego w ogóle nie ma.W wielu prymitywnych kulturach wojownicy wierzą, że wchłaniają siłę i zdolności wroga,którego zabili.Można to osiągnąć, pożerając serce wroga, albo jak Dawid, który pokonałniezdarę Goliata, ograniczyć się do odcięcia głowy nieszczęsnego durnia.Współczesny zabójca jest jak wojownik w dawnych czasach.Każdy sukces go umacnia.Nie musi zjadać czyjegoś mózgu ani serca albo robić sobie sandwicza z genitaliów zabitego.Osiąga ten sam efekt bez obiadu.Wilk wstał zza biurka, odsunął fotel i wyprowadził cios w powietrze, jak bokser walczącyz cieniem.Nachylił się i wyjął stos wydruków z pudła, w którym je trzymał.Pomachał nimi,jakby kciukiem mógł dokładnie zmierzyć liczbę stron.Był przekonany, że jego ostatnierozdziały, opisujące szczególny sposób, w jaki terroryzował każdego z Kapturków, przykująuwagę czytelników.Instynktownie wiedział, że jego fascynacja będzie podzielana przez każdegoczytającego te strony.Rozumiał, że obsesja czytelnika na jego tle odzwierciedli jego obsesjęwobec każdego z Kapturków.Będą chcieli wiedzieć, jak Kapturki zginęły, równie mocno, jak ja chcę je zabić.Będąchcieli stać tuż obok mnie, doświadczać chwili w sposób dokładnie taki sam, jak ja.Morderstwo uczyni go bogatym.Na wiele sposobów, pomyślał.Czuł, jak wzbiera w nimenergia.Gdyby na dworze nie było paskudnie i mokro, pewnie wygrzebałby stare buty dobiegania, dresy i pobiegł na jogging.Wiele lat minęło, odkąd naprawdę ćwiczył, ale teraz poczułtaką potrzebę.Roześmiał się na głos. Nie o to ci chodzi  powiedział. Chodzi ci o bliskość, pomyślał.Był blisko tak wielkiego wyczynu.Przez chwilę nie czułsię już stary.Nie czuł się już ignorowany.Czuł nieokiełznaną siłę.Wielki Zły Wilk popatrzył na zegarek.%7łona wkrótce wróci do domu.Rutyna kolacji, poniej rutyna telewizji, a wreszcie rutyna łóżka.Szybko skalkulował to w głowie.Czasu w sam razna krótką przejażdżkę, pomyślał.Ale kogo powinienem odwiedzić? Kapturek Numer 3 nie byładobrym wyborem; nie chciał przypadkiem przejechać obok żony, wracającej do domu ze szkoły.Chciałaby się dowiedzieć, dlaczego jechał w niewłaściwym kierunku pod koniec dnia.KapturekNumer 1 była prawdopodobnie nadal w swoim gabinecie i przyjmowała pacjentów.Przez kilkadni w tygodniu pracowała do pózna, to był jeden z tych dni.Jest cholernie oddana sprawie, mimoże wkrótce ma umrzeć.Nie chciał włóczyć się przed budynkiem przychodni, żeby na nią zerknąć,kiedy będzie szła do samochodu.Wilk się uśmiechnął.Więc to będzie Kapturek Numer 2.Wiedział, że właśnie ona miałanajmniej powodów, żeby wyjeżdżać.Była przywiązana do domu niedającymi się opanowaćuczuciami.Biedna dziewczyna, pomyślał.Pewnie czeka na śmierć bardziej niż pozostałe.Wiedziała, że czas wyjść z biura, dzień pracy szybko zbliżał się ku końcowi, ale paniWielka Zła Wilkowa się ociągała.Dowiedziała się wiele i niewiele.Zebrała fakty, które daływięcej pytań.Pełna była wątpliwości i niejasności, a żołądek kurczył się jej od niepewności.Myślała: Gdybym choć w jednej sprawie miała pewność, mogłabym na tym budować.Chciała tylko zrozumieć, zwyczajnie i spokojnie: On jest zabójcą.A może.On nie jest zabójcą.Jest tylko pisarzem, który podkrada szczegóły z życia.Jak każdy pisarz.Podniosła wzrok na zegar na ścianie, jakby czas mógł dać jakiś solidny fundament.Potemwyciągnęła rękę i podniosła słuchawkę.Wcześniej zapisała nazwisko znalezione w artykule iskojarzyła je z telefonem, który bez trudu znalazła w Internecie.Palce tylko trochę jej drżały,kiedy wykręcała numer. Biuro detektywistyczne  odezwał się rześki głos. Tak? Dobry wieczór.Chciałabym porozmawiać z detektywem Martinem Youngiem szybko odpowiedziała pani Wielka Zła Wilkowa. Czy to pilne? Nie.Dotyczy jednej z jego spraw. Ma pani dla niego jakieś informacje? Zgadza się.Potwierdzenie było kłamstwem.To ona potrzebowała informacji. Detektyw Young powinien tu być za jakieś pół godziny.Jest na nocnej zmianie w tymtygodniu.Chce pani, żeby oddzwonił? Czy ma bezpośrednie połączenie? Dam pani ten numer.Poczekałbym co najmniej czterdzieści pięć minut.Pani Wielka Zła Wilkowa zapisała numer i zaczęła czekać.Nadal patrzyła na zegar.Zawsze uważała, że jeśli ktoś patrzy na wskazówkę sekundowąkrążącą po cyferblacie, czas płynie dłużej i wolniej.Ku jej zaskoczeniu okazało się że jest wręczprzeciwnie.Wyobraznię miała pełną pokrętnych myśli i denerwujących scen.Minutyprzeskakiwały, w końcu uznała, że znów może spróbować zadzwonić do detektywa Younga.Wykręciła jego numer.Odpowiedział inny, szorstki głos: Tu Martin Young. Dobry wieczór  powiedziała pani Wielka Zła Wilkowa. Nazywam się Jones skłamała. Jestem nauczycielką w prywatnej szkole w Nowej Anglii. To było nie tak wielkie kłamstwo. Czym mogę służyć?Pani Wielka Zła Wilkowa nabrała tchu i zaczęła opowiadać to, co sobie wymyśliła.Uznała, że to racjonalny fałsz, który policjant gładko przełknie. W ostatniej klasie mamy uczennicę, która napisała pracę z wiedzy o społeczeństwie natemat zbrodni, jaka parę lat temu została popełniona w jej rodzinnym mieście.Wymienione jesttam pańskie nazwisko.Chciałam się tylko upewnić, czy uczennica dokładnie przedstawiłasprawę, zanim wystawię jej stopień. Co to była za praca?  zapytał detektyw. Hm&  mówiła dalej pani Wielka Zła Wilkowa  zadane było, żeby napisać o zbrodni. Wygląda na cokolwiek dziwny temat.Pani Wielka Zła Wilkowa udała, że się śmieje [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •