[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dopiero gdy za-częły się reklamy, spojrzała na Nicka.Usiadł w starym, wygodnym fotelu. Zostałem przeniesiony na Maltę. Och, zatem jakaś odmiana. Matka znów patrzyła z zainteresowaniem w ekran.Malta jest w Meksyku?  spytała po chwili. Nie, mamo.To wyspa na południe od Sycylii, niedaleko Włoch. Znasz włoski? Nie.Na Malcie mówi się po angielsku.To była kiedyś brytyjska kolonia  wytłuma-czył. Ach, tak.Czy to nie tam był właśnie młody Prescott?  spytała, spoglądając naekran. Tak, to właśnie tam  odpowiedział grzecznie, choć był zły na nią, że nie pamiętaimienia jego najlepszego przyjaciela, z którym często rozmawiała.Po chwili zwróciła się w jego stronę. Cholernie szkoda, że tak wcześnie zmarł.Młody.Taki młody. powiedziała zełzami w oczach, spoglądając na pamiątkową fotografię Cody'ego.Stał w swoim szkolnymmundurku i uśmiechał się.Obok zdjęcia w ramce leżała karta z wyrazami współczucia nadesła-na przez zakład pogrzebowy tego pamiętnego dnia.Widniał na niej napis: masz przyjaciela wChrystusie. Czyż to nie jest tak, że niewinni umierają młodo?. szepnęła zbolałym gło-sem.RL 2.LondynJesteś pewien, że Shadoe nie powiedziała twojej siostrze, kto jest ojcem jej dziecka? Jestem pewien, że Janna nie wie.Warren Atherton przez cały czas spoglądał na półmisek z przystawkami i ani razu niezerknął na Shadoe Hunnicutt.Wybrał z przekąsek kawałek pasztetu wieprzowego i ślimakaprzybranego kawiorem. Z kim przyszła dziś Shadoe?  spytał złośliwie znajomy Warrena, trącając go poro-zumiewawczo łokciem.Nie czekając na odpowiedz, odszedł.Warren wzruszył lekceważąco ramionami.Przyjęcie, na które został zaproszony wraz zinnymi licznymi osobistościami, odbywało się w starym, zabytkowym ratuszu Guildhall podhasłem  Ratujmy lasy tropikalne".Na honorowym miejscu stała podświetlona złota statuetkamistycznego bożka Goga.Witrażowe okna w tle odbijały smugę światła i rzucały rozproszonejak przez pryzmat kolorowe barwy na stojącego opodal Warrena.Swoje błękitne, błyszcząceoczy odziedziczył po ojcu; to samo miało stać się z licznymi tytułami, których nie potrafił za-pamiętać, a które miał przejąć oficjalnie dopiero po jego śmierci.Królowa Elżbieta I osobiścieprzyznając jego ojcu tytuł lorda Lyforthu nadała mu przydomek  Atherton Blue" (czyli  Błę-kitny Atherton").To określenie było równie trafne w stosunku do Warrena.Warren starał się nie zerkać na Shadoe, mając na względzie swoją pozycję i tytuły.Było too tyle trudne, że jej osoba, a raczej uroda, przyciągała pełne zachwytu spojrzenia mężczyzn.Suknia  czarna, krótka, z mocno wykrojonymi plecami, ściśle przylegała do jej imponującegociała.Skąpe odzienie podkreślało zgrabną figurę.Niepotrzebna była wielka wyobraznia, by do-strzec zalety jej urody.Warren dobrze o tym wiedział.Widział tę piękną rudą kobietę w jeszczebardziej skąpym stroju. Lordzie Lyforth, proszę przekazać moje uszanowanie pańskiemu ojcu  powiedziałznany Warrenowi gość. Oczywiście, uczynię to  odparł grzecznie, dobrze wiedząc, że nie spotka się z ojcemw najbliższym czasie.Czterysta lat tradycji nauczyło go wielu zasad, musiał nawet zaakceptować te, z którymisię nie zgadzał.Nagle ktoś zawołał:RL  Panie i panowie, bardzo mi przykro przerywać tę uroczystość, ale muszą państwo na-tychmiast opuścić ten gmach.Proszę się udać do najbliższego wyjścia  powiedział jeden zpolicjantów, którzy zupełnie nieoczekiwanie zjawili się na przyjęciu.Warren, jak i pozostaligoście, szedł szybkim krokiem w kierunku drzwi wyjściowych.Jedna z idących obok kobietszepnęła do swego męża: To może IRA.Boże, chyba by się nie odważyli. Sądzisz, kochanie, że ten stary ratusz jest dla nich święty?  odparł jej małżonek.To retoryczne pytanie pozostało bez odpowiedzi.IRA wysadziła Carlton Club  siedzi-bę konserwatystów, dokonała zamachu na Iana Gowa, członka tej partii  zginął na skutekwybuchu bomby w samochodzie pułapce.Strzelali na Downing Street 10 do obradującychczłonków rządu.Ratusz nie był więc dla nich z pewnością miejscem świętym.Bogata historia ratusza Guildhall sięgała aż czasów średniowiecznych lordów-burmistrzów, których władza niekiedy przewyższała władzę samych monarchów.Wieki temuobowiązywała zasada, że król mógł wjechać do miasta tylko za pozwoleniem lorda-burmistrza.Nawet dziś, ale już w ramach podtrzymania tradycji, królowa zwracała się z zapytaniem o zgo-dę na wjazd do miasta.Tłum przestraszonych gości wybiegł na wybrukowany kamieniami plac przed ratuszem.Zgodnie z poleceniem policjantów wszyscy przeszli na drugą stronę ulicy.Wśród nich także iWarren.Gdy wreszcie przystanął, otarł się niechcący o nagie ramię Shadoe Hunnicutt [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •