[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To jest gra o władzę.Ktoś widział, co zrobiłem nie tylkodo tej chwili. - Nie będę dziedziczony, mój Panie.Twoi ludzie są lojalni tylkotobie&- Nie, nie będzie dziedziczenia.- Zgodził się twardym tonem.- Mójwróg przecenił swoje możliwości, a ja będę znał jego imię przed pełniąksiężyca.- Mój Panie.- Duncan zaryzykował.- W domku na plaży& -Raphael spojrzał na niego groznie.Duncan przełknął, widoczny ból jegoszyi przypominał o jego ostatniej karze.- Czy chcesz by Lonnie&- Nie.Sam wybiorę.- Możemy przynajmniej podjechać do prywatnego wejścia, mójPanie?.- Duncan poprosił.- Oczywiście, Duncanie.Nie jestem nierozsądny.- Nie, mój Panie.- Wyszeptał jego porucznik.Przycisnął interkom ipoinstruował kierowcę.Domek plażowy był położony w samym centrum Malibu, dwa piętrai sześć tysięcy stóp kwadratowych bogactwa z całą ścianą ze szkła stojącąnaprzeciw oceanu odległego o osiemdziesiąt stóp od frontu.Miał prywatnąpiwnicę na wino w pełni zaopatrzoną w raczej unikatowo wybierane przezwampiry napoje i wielką wyśmienitą kuchnię używaną głównie dosporządzania posiłków dla bardzo ochoczych dawców, którzy zapełnialidom przez cztery noce w tygodniu.Dom był zamknięty od poniedziałku dośrody oraz w pewne święta, co było małym żartem ze strony Lonniego.Reszta roku była ciągiem przyjęć.Piękni ludzie każdej rasy i orientacjiseksualnej byli zaproszeni, tak samo jak ci wpływowi, którzy mieli kaprysprzechadzki w cieniu.Cel tego zbiorowiska nie był nigdy omawiany,aczkolwiek każdy, kto przeszedł przez drzwi frontowe wiedział dokładnie,co działo się w sypialniach i ciemnych kątach.W domku na plaży nie było niewinnych.Raphael wysunął się z limuzyny bez słowa, wkroczył przez swojeprywatne wejście do domu.Główna sala była wielka, szeroka, otwartaprzestrzeń przypominająca nic innego jak ekskluzywny klub nocny.Oświetlenie było specjalnie bardzo oszczędne, aby dogodzić wrażliwymoczom wampirów i zakamuflować nie tylko częste przyjścia i wyjściawampirów z ludzmi do pokoi na górze, ale również dyskretne spotkania wrogach sali.Muzyka grzmiała przez głośniki wypełniając całkowiciewnętrze pulsujące w ciągłym uderzeniu przeznaczonym wzmocnieniuuczucia niebezpieczeństwa i pożądania.Raphael przeszedł gładko przez tłum, wiedzący, że jestdrapieżnikiem na polowaniu.Trzymał swoją twarz ukrytą przez ciąglezmieniające się cienie.Ludzie na jego drodze tężeli w pomieszaniu strachui żądzy, gdy przechodził, ich ciała prężyły się w jego kierunku, nawet,jeżeli ich oczy zdradzały nędzne przerażenie skamlące w ich zwierzęcychumysłach.Mógł zobaczyć swoje wampiry obserwujące go, ich mistrza,skryte, przelotne spojrzenia w ciemności bladych twarzy wypełnionychekstazą, kąpiące się w strumieniach jego potęgi i pławiące w pożądaniu istrachu ludzkich bydląt dookoła nich.Raphael przeszukał tłum nerwowym wzrokiem, jego ciało byłotwarde i gotowe, gniew oczyszczający powierzchnię żądzy tłukącej się wjego żyłach, prowadzący go do zatopienia zębów w słodkiej ciepłociekobiecej krwi, a jego fiuta w wilgoci między jej nogami.Ale tej, której byłgłodny nie było tutaj.Była mile stąd, ukryta za swoimi stalowymidrzwiami i swoim kruchym oporem.Warknął w powracającej frustracji izłapał wysoką ciemnowłosą kobietę.Była chętna jak inne, ubrana by kusić,w wysokich wyszczuplających całość obcasach, wysmuklających nogi do jędrnego tyłka wciśniętego w krótką, wąską spódnicę.Jej zmierzwionewłosy muskały nagie ramiona, a on przychylił się wciągając jej zapach.Warknięcie niepohamowanej furii zagrzmiało w jego piersi, gdy pchnął jądo korytarza, a potem na parter, do sypialni zarezerwowanej tylko do jegoużytku.Ledwie zdążył zamknąć drzwi, a już zanurzył kły w jej miękkiejszyi, jego fiut stawał się twardszy z każdym łykiem soczystej krwi,Kobieta zajęczała zachęcająco, przyciskając swoje ciało do jegoerekcji, obejmując ramionami jego plecy, by otrzeć się swoim biustem ojego pierś.Raphael zignorował jej błaganie dopóki nie napił się do pełna,dopóki krew nie wyciekała z jego ust i nie mógł już więcej przełknąć.Zaprotestowała cicho jęcząc, gdy uwolnił ją, trzymając się go, domagającsię teraz, błagając go.Rzucił ją twarzą na łóżko, podnosząc jej biodra byspotkały jego genitalia, podnosząc jej ciasną spódnicę powyżej tyłka irozrywając przykrywający ją cienki kawałek koronki.Uwalniając swojegopulsującego fiuta, pchnął żądając wejścia.Wygięła plecy, rozszerzyłaswoje nogi w zaproszeniu, dysząc z pożądania.Zamarł, spoglądając w dół na dziwkarski popis, obrzydzony nią isobą samym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •