[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miałam własną łazienkę z deszczownicą, podgrzewaną podłogą, podgrzewanym wieszakiem naręczniki i płaskim telewizorem.Użyłam nawet funkcji Face Time, żeby wujek Jo mógł wszystkozobaczyć.Tak, jak się tego spodziewałam, zachłysnął się z wrażenia.Chwilę pózniej wujek Jo,ciocia i ich dwa psy gapili się na ekran iPhone a, kiedy pokazywałam im panoramiczne ujęciałazienki.To straszne, ale obfotografowałam czyjąś łazienkę jak jakiś podglądacz Mogę się tam wprowadzić? zapytał wujek Jo.Ciocia San trzepnęła go w pierś, na cozachichotał i jeszcze raz powtórzył pytanie.Psy szczekały.Tęskniłam za nimi.Zanim sięzorientowałam, zaczęłam się rozklejać.Co ja sobie myślałam przez te ostatnie dwa lata?Siedziałam zamknięta w swoim pokoju, gdy rodzina, którą miałam przez cały czas, czekała nazewnątrz. Wszystko w porządku? spytał wujek Jo, kiedy wyłączyłam Face Time i przyłożyłamtelefon do ucha. Tak westchnęłam. Po prostu jestem wam bardzo wdzięczna.Kocham was. My ciebie też, dzieciaku.A teraz kończ tę rozmowę i zrób mnóstwo zdjęć, żebym miałco przeżywać. Umowa stoi roześmiałam się, zakończyłam rozmowę i zaczęłam krążyć po ogromnejsypialni.Miała taras z widokiem na zatokę Puget Sound.Była większa niż pięć pokoi w moimrodzinnym domu.Stało w niej wielkie, wyściełane łóżko.Jestem prawie pewna, że gdybympstryknęła palcami, uruchomiłabym iPoda.Ktoś zapukał do drzwi i nie czekając na moją odpowiedz, wszedł do pokoju. Dobrze, że się nie przebierałam zażartowałam, widząc, że to Wes. A niech to. Rozciągnął usta w uśmiechu. Miałem nadzieję, że cię zaskoczę. Niezle to sobie wymyśliłeś. Też tak myślałem.Podszedł do okna.Spojrzałam na wodę.Widok był uroczy i jak na Zwięto Dziękczynienia wcale nie byłozimno.Wes usiadł na jednym z leżaków i poklepał się w kolano.Pokręciłam głową.Uśmiechnął się.To wystarczyło.Jeden uśmiech i byłam gotowa zrobić wszystko, o comnie poprosił.Nie potrafiłam się oprzeć jego chłopięcej magii.Z ciężkim westchnieniem wiecie, żeby pokazać, jak bardzo jestem niezadowolona z tego, że mną manipuluje usiadłammu na kolanach i oparłam o jego pierś. Dziękuję szepnął mi do ucha, po kilku minutach, które spędziliśmy w absolutnejciszy. Za to, że ze mną przyjechałaś. To raczej ja powinnam podziękować tobie. Splotłam palce z jego palcami. I dziękuję za to, że przez ten weekend i potem przez dwa tygodnie będziesz moim chłopakiem.Czułam, jak się naprężył. O co chodzi? Powiedziałeś: potem dwa tygodnie, prawda? Dzgnęłam go łokciem. To miała być taka nagroda pocieszenia, tak? Nie. Odwrócił mnie ku sobie. %7ładna nagroda pocieszenia ani udawane randki.Pragnę cię& Jego dłoń delikatnie pieściła moją twarz, palce skubały moją skórę i cofały się,jakby kontakt z nią był dla nich nie do wytrzymania. Bardzo cię lubię. W takim razie& możemy negocjować te dwa tygodnie? zażartowałam.Spojrzał mi w oczy, jakby czegoś w nich szukał. Powiem ci coś& głos mu się łamał. Dam ci tyle czasu, ile mi zostało. Tyle, ile ci zostało? Przyjrzałam mu się, próbując zrozumieć, dlaczego powiedział cośtakiego. Mówisz, jakby nie zostało ci go zbyt wiele.Jego wzrok przeniknął przeze mnie, jakbym była duchem, twarz mu pobladła, a oczyzaszkliły się od łez. Jasne rzuciłam pospiesznie. Tyle czasu, ile ci zostało. Naprawdę? Odwrócił głowę i spojrzał na ocean. Obiecujesz? Obiecuję. To dobrze. Znowu się uśmiechnął i pocałował mnie w policzek. W takim raziechodzmy na kolację.Założę się, że ojciec jest głodny, a ty masz za sobą długi dzień.Wieczoremmożemy obejrzeć jakiś film. Brzmi niezle. Zeskoczyłam mu z kolan, ale nie puściłam jego ręki; z jakiegoś powoduwydało mi się to ważne.Czułam, że muszę dotykać go tak często, jak tylko to możliwe.Brzminiedorzecznie? Miałam wrażenie, że powinnam być przy nim, jakby lada chwila miał sięrozpłynąć w powietrzu.Odegnałam od siebie tę myśl i przysięgłam sobie, że nie będę do niejwracać.Lubiłam go, a on lubił mnie, i oficjalnie mieliśmy dla siebie cały ten weekend,a potem dwa świąteczne tygodnie.Wiedziałam, że wszystko toczy się w zawrotnym tempie, alenaprawdę go lubiłam i wiedziałam, że i tak to zdecydowanie za mało czasu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]