[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To był dobry plan.- Dziękuję, panienko.- Chciałabym, aby wszystkie twoje plany były takie dobre.C-3PO tylko westchnął. Kiedy wbiegali, wtaczali się i kuśtykali po rampie  Sokoła , usłyszeli huk otwierających siędrzwi kopuły Monarga.Allana niespokojnie spojrzała na R2-D2.- Możemy go utrzymać z daleka?Robot odczekał na szczycie rampy, aż Anji wejdzie do środka, po czym wysłał adresowanysygnał do komputerów  Sokoła.Rampa uniosła się i zablokowała.Zaszczebiotał coś do Threepia.- Artoo mówi, że raczej nie - powiedział C-3PO.- Najwyżej kilka minut.Mamy doczynienia z wściekłym, zdeterminowanym mechanikiem, który ma warsztat pełny narzędzi.Wdodatku ten warsztat jest najlepszy w okolicy, a jego rejestr aresztowań, dowodzący, że nie byłnigdy zatrzymany na dłużej niż jedną noc za swoje pijackie wybryki, sugeruje, że ma bardzo dobreukłady z lokalnymi władzami.- Więc co zrobimy?- Nawiążemy łączność i zagrozimy mu postępowaniem sądowym, jeśli nie porzuci swoichagresywnych zachowań, oczywiście.Allana zmierzyła go groznym spojrzeniem po czym pobiegła do kokpitu  Sokoła.- Dziadek i babcia będą wiedzieli, co robić - zdecydowała, wskoczyła na fotel pilota iobrzuciła wzrokiem niepokojąco skomplikowaną tablicę łączności.Od czasu, kiedy Han i Leiaadoptowali ją dwa lata temu, Han, z dumą zarówno dziadka, jak i właściciela, pokazywał jejwszystkie szczegóły układów sterowania statkiem.Robił to wielokrotnie, czasem nawet na krótkopozwalał jej przejąć stery i przeprowadzać proste zadania podczas lotu.Teraz też wiedziała, co robić.Uruchomiła tablicę łączności, zaczekała na potwierdzenie, żedziała i normalnie odbiera wszystkie transmisje lokalne i satelitarne.Ustawiła regulator naczęstotliwość jej dziadków i włączyła mikrofon.- Halo? Eee.tu  Sokół Millenium.Chcemy rozmawiać z Hanem i Leią.natychmiast.Odpowiedzi nie było.- Halo! Anji jest ranna!- Proszę nie zapomnieć powiedzieć  odbiór , panienko.- Odbiór! Proszę, odezwijcie się! On zaraz po nas przyjdzie.Odpowiedzi nie było.Nad brzegiem Jeziora Czerwonych Skrzeli, DathomiraBen znów owinął się płaszczem, ale tym razem dla ochrony przed zimnem, a nie po to, żebysię przebrać.Przez całe życie słyszał pobłażliwe, ale bardzo krytyczne uwagi swojego ojca na tematwszelkich narad i zebrań.Twierdził, że to strata czasu i forum do wygłaszania skarg, a nierozwiązywania problemów.To spotkanie było idealną ilustracją jego słów.Dowódcy obu klanów, Deszczowych Liści iStrzaskanych Kolumn, a także  doradcy spoza planety, siedzieli wokół ogniska rozpalonego nabrzegu jeziora i rozmawiali.Głos - zaznaczony sękatą laską z czaszką na końcu, trzymaną w dłoni -miała kobieta z Deszczowych Liści, siwowłosa i tak chuda, że prawie wynędzniała.Laskawskazywała, że ten, kto ją dzierży jest jedyna osobą, poza przywódcami klanów, która ma prawoprzemawiać w tym momencie.- Jak widać, nazwa Zerwane Aańcuchy niczym nie różni się od Strzaskanych Kolumn.Uwzględnia jedynie plemię mężczyzn i ignoruje Deszczowe Liście.To idiotyczny pomysł.Wielu z zebranych, zwłaszcza mężczyzni, podnieśli krzyk w proteście, ale Kaminne iTasander gestem nakazali im spokój, wskazując na laskę mówcy.Ci, którzy wnosili sprzeciw,podnieśli ręce, a kobieta niechętnie oddała laskę czarnobrodemu mężczyznie ze StrzaskanychKolumn.Mężczyzna wstał. - Nie istnieje taka nazwa, która spodobałaby się wszystkim.Musimy zadecydować inarzucić wszystkim naszą decyzję.Nie możemy się martwić o zadowolenie każdego członka klanu.Proponuję Zardzewiałe Kajdany.Kolejna fala niezadowolonych głosów, kolejne ręce w górze.Ben westchnął.Wolałby, aby Sha Bez Plemienia była tu z nimi.Z wszystkich ludzi na tymzgromadzeniu ona miała prawdopodobnie najlepsze rozeznanie w zwyczajach klanowych i niekierowała się lojalnością wobec żadnego z plemion.Nie widział jej jednak od kilku godzin.Kwestia, jaką nazwę nadać zjednoczonemu klanowi, nie wydawała się sprawąnajważniejszą, ale odkąd Ben dołączył do zebranych, zdążył się już dowiedzieć, że zjednoczenie poprostu nie może nastąpić, dopóki nazwa nie zostanie wybrana.A już sposób, w jaki obie strony sięspierały, udając, że starają się sobie nawzajem pomóc, był po prostu zbrodnią.Ben zapatrzył się w ogień.Płomienie były wyższe od Carracka.Zmarszczył brwi.Może to,co się tu odbywa, to rzeczywiście zbrodnia i tak należy ją potraktować.Motyw, środki, okazja - takie elementy prowadzą do odkrycia, kto popełnił zbrodnię.Skorojuż dowiesz się, jaki był powód, aby ją popełnić, kto miał odpowiednie środki i możliwość -odpowiedz zwykle jest blisko.Przy tej  zbrodni środki i okazja nie miały znaczenia.Za to motywacja - owszem.Jakipowód miały oba klany, aby popierać jedynie takie nazwy, które określały każdy z nich oddzielnie?Ben podejrzewał, że chodzi głównie o brak wyobrazni z ich strony - ale także niezrozumienie, coprzedstawiają nazwy klanów.Zamyślił się.Wokół wrzała zawzięta dyskusja.Wreszcie w rzadkiej chwili ciszy, kiedyczłonkowie obu klanów spoglądali na siebie wściekle, Ben podniósł rękę.Olianne, która właśnie skończyła mówić, skrzywiła się gniewnie, ale przekazała mu laskę.Wstał.Niektórzy wydawali się zaskoczeni, że zamierza zabrać głos.Ojciec był tylkorozbawiony.- Czy można uznać - zwrócił się do kobiet - że nazwa Deszczowe Liście w jakiś sposóbokreśla wasze miejsce w świecie? %7łyjecie w lasach, pod otwartym niebem, więc chcecie przywołaćpamięć o naturze, prawda?Popatrzył kolejno na wszystkie członkinie Deszczowych Liści.Firen Nuln skinęła głową, choć dosyć niepewnie.- Nazwa jest stara, więc nie wiemy, co właściwie myśleli członkowie klanu, kiedy jąwybierali.Ale tak się na ogół uważa.Ben zwrócił się do Tasandera.- A teraz Strzaskane Kolumny.Chyba mniej więcej rozumiem sens tej nazwy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •