[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Gdyby to gryfy, z którymi siÄ™ tak przyjaznisz, zniknęły, też byÅ› tak mówiÅ‚? warknęła. Tak.Gdyby ich gniazdo znajdowaÅ‚o siÄ™ poza granicami.A poza tym, jeÅ›liTreyvan i Hedona nie potrafiÄ… sobie z czymÅ› poradzić, bardzo wÄ…tpiÄ™, czy mymoglibyÅ›my im pomóc.Ale obiecam ci tyle, że jeÅ›li ty i Kyrr znajdziecie tegodrapieżcÄ™, postaramy siÄ™ ocalić jego ofiary.59 Jutrzence odpowiedz najwyrazniej nie przypadÅ‚a do gustu, lecz wiedziaÅ‚a, żenie może liczyć na wiÄ™cej. CoÅ› jeszcze?  spytaÅ‚ Mroczny Wiatr, tÅ‚umiÄ…c ziewniÄ™cie.Niebo za oknembyÅ‚o purpurowe, a jeÅ›li jego goÅ›cie chcieli dotrzeć do swoich ekele przed zmro-kiem, musieli siÄ™ poÅ›pieszyć. MuszÄ™ ruszyć na patrol przed wschodem sÅ‚oÅ„cai pogadać z Bursztynowym Zwitem o cholernej Radzie.Czeka mnie krótka noc. MyÅ›lÄ™, że omówiliÅ›my wszystko  stwierdziÅ‚ Zimowy Blask. SpotkamsiÄ™ z resztÄ… i powiem im, co ustaliliÅ›my.PodniósÅ‚ siÄ™ i ruszyÅ‚ w kierunku schodów, a Chmura Burzowa podążyÅ‚ za nim,ale obróciÅ‚ siÄ™ jeszcze i mrugnÄ…Å‚ porozumiewawczo.Jutrzenka patrzyÅ‚a przez okno na czarne gaÅ‚Ä™zie. NaprawdÄ™ jesteÅ› aż tak zmÄ™czony? Nie, jeÅ›li chcesz zostać przez jakiÅ› czas. UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ do niej. Nie zabraÅ‚eÅ› swojego pióra  powiedziaÅ‚a i zanim uÅ›wiadomiÅ‚ sobie, żesiÄ™ ruszyÅ‚a, trzymaÅ‚ jÄ… w ramionach. A ja na pewno nie chcÄ™ zabrać mojego.OczywiÅ›cie, że zostanÄ™.Jej zapach zawróciÅ‚ mu w gÅ‚owie, a miÄ™kkie usta sprawiÅ‚y, że krew zaczęławrzeć w żyÅ‚ach.ZatraciÅ‚ siÄ™ w niej, dwa umysÅ‚y zÅ‚Ä…czone w jedno; jej dÅ‚oniepieÅ›ciÅ‚y jego kark, aon zanurzyÅ‚ twarz w jej wÅ‚osach.Na szczęście oboje przypomnieli sobie o drabince. Idz zamknąć drzwi.JeÅ›li dobrze pamiÄ™tam, zachód sÅ‚oÅ„ca szczególniepiÄ™knie widać z twojej sypialni.Odepchnęła go; ruszyÅ‚ na dół i podciÄ…gnÄ…Å‚ drabinkÄ™, a potem przygasiÅ‚ lampy.Do sypialni pobiegÅ‚ przeskakujÄ…c po dwa stopnie.CzekaÅ‚a na niego, odziana tylkow rozpuszczone wÅ‚osy, zwiniÄ™ta w kÅ‚Ä™bek jak kot.UÅ›miechnęła siÄ™, wyciÄ…gnęłarÄ™kÄ™ i przestali zawracać sobie gÅ‚owÄ™ zachodem sÅ‚oÅ„ca.Nadchodzi brat, szybko  zaraportowaÅ‚ Vree zdziwiony. Bardzo szybko.Alarm przerwaÅ‚ najnudniejszy patrol w jego życiu, polegajÄ…cy na przemie-rzaniu wyschniÄ™tego strumienia.ZciÅ›lej, strumieÅ„ pÅ‚ynÄ…Å‚ tu jeszcze tydzieÅ„ temu;najwyrazniej kradziono nie tylko linie energetyczne.Mroczny Wiatr za bardzo siÄ™ tym nie przejÄ…Å‚, bo strumieÅ„ mógÅ‚ wyschnąćz setek powodów, wÅ‚Ä…czajÄ…c w to niewinne bobry, ale byÅ‚a to kolejna rzecz, którÄ…należaÅ‚o zbadać.Wtedy wÅ‚aÅ›nie zaalarmowaÅ‚ go Vree; zanim zdążyÅ‚ zapytać, conależy rozumieć przez  szybko , usÅ‚yszaÅ‚ tÄ™tent kopyt i na brzegu byÅ‚ego stru-mienia pojawiÅ‚ siÄ™ mÅ‚ody dyheli.PiÄ™kne, podobne do antylopy zwierzÄ™ ciężkodyszaÅ‚o, a boki miaÅ‚o pokryte potem.Z jego grzbietu zsunęła siÄ™ Jutrzenka i dy-heli podniósÅ‚ trójrogÄ… gÅ‚owÄ™, patrzÄ…c Mrocznemu Wiatrowi prosto w oczy.Nie mogÄ™ biec, pomóż moim braciom  przekazaÅ‚ myÅ›l zwiadowcy, a potemzwaliÅ‚ siÄ™ ciężko na trawÄ™.60  Co. zaczÄ…Å‚, kierujÄ…c siÄ™ w stronÄ™ Jutrzenki. Zaraz za granicÄ… jest stado mÅ‚odych dyheli  wyrzuciÅ‚a z siebie.MówiÅ‚atak szybko, że ledwo mógÅ‚ jÄ… zrozumieć. SÄ… uwiÄ™zione w kotlinie i nie mogÄ…wyjść.Nie wiem, co je tam wpÄ™dziÅ‚o, może chciaÅ‚y siÄ™ tam schronić na noc, leczwpadÅ‚y w puÅ‚apkÄ™, szalejÄ… ze strachu. Hejże. NakryÅ‚ dÅ‚oniÄ… jej usta, żeby powstrzymać bezÅ‚adny potok słów. Powolutku.Co je tam trzyma? To przypomina mgÅ‚Ä™ i zamyka wyjÅ›cie, ale jest niebieskie i wszystko, cow nie wejdzie, nie wychodzi.Musimy je stamtÄ…d wydostać! PowiedziaÅ‚aÅ›, za granicÄ…? Skinęła gÅ‚owÄ…, patrzÄ…c mu bÅ‚agalnie w oczy.Ja. zaczÄ…Å‚. Nie powinienem.To może być podstÄ™p, żeby nas stÄ…d wyciÄ…gnąći wciÄ…gnąć w zasadzkÄ™. Dobrze, ashke.RzucÄ™ na to okiem, ale nie mogÄ™ niczego obiecać.Dotarcie na miejsce zajęło im trochÄ™ czasu, nawet na grzbietach dwóch dyhelize stad k Sheyna i kiedy siÄ™ tam pojawili, sytuacja siÄ™ pogorszyÅ‚a.MgÅ‚a zapÄ™dzi-Å‚a wszystkie dyheli w róg kotliny, gdzie tÅ‚oczyÅ‚y siÄ™ ogarniÄ™te, panikÄ….UsÅ‚yszaÅ‚ich desperackie okrzyki, zanim dotarÅ‚ do krawÄ™dzi kotliny.Kiedy spojrzaÅ‚ w dół,zaÅ‚amaÅ‚ siÄ™.Zciany byÅ‚y zbyt strome, żeby wydostać zwierzÄ™ta, nawet gdyby niebyÅ‚y tak przerażone.MgÅ‚Ä™ na pewno stworzyÅ‚ mag, tyle widziaÅ‚, ale jego samego tu nie byÅ‚o, a oninie mieli nikogo, kto mógÅ‚by stawić czoÅ‚a zagrożeniu.Nawet wezwanie wiatru niezdaÅ‚oby siÄ™ na wiele.KÅ‚Ä™biÅ‚a siÄ™ pod nim, ohydna, niebiesko-sina i zbyt gÄ™sta, że-by dojrzeć, co siÄ™ w niej kryje.Dwa razy widziaÅ‚, jak kozioÅ‚ki wbiegaÅ‚y w chmurÄ™,próbujÄ…c dotrzeć do otwartej przestrzeni; nie wybiegÅ‚y po drugiej stronie. Musimy coÅ› zrobić!  jÄ™knęła Jutrzenka.OdetchnÄ…Å‚ i przekazaÅ‚ jej zÅ‚ewieÅ›ci. Nic siÄ™ nie da zrobić. ZamknÄ…Å‚ swój umysÅ‚ na strach i rozpacz pÅ‚ynÄ…cez doÅ‚u; dyheli nie byÅ‚y w stanie nawet myÅ›leć. Może w nocy spadnie deszczi je ocali. Nie!  krzyknęła  Nie, nie możemy ich zostawić! Jestem strażnikiem,jestem za nie odpowiedzialna, nie zostawiÄ™ ich! Jutrzenko  potrzÄ…snÄ…Å‚ niÄ…  nie możemy nic zrobić, nie rozumiesz? SÄ…zbyt spanikowane, żeby je stamtÄ…d wyciÄ…gnąć, nawet gdybyÅ›my mieli ludzi! A janie odwoÅ‚am zwiadowców z patroli, bo wystarczy, że przerwaÅ‚em swój.Nie ro-zumiesz.To może być podstÄ™p, by utorować drogÄ™ czemuÅ› innemu, co wejdzieprzez niestrzeżonÄ… granicÄ™. Ty tchórzu!  parsknęła. Nawet nie spróbujesz! Nie obchodzi ciÄ™, czyumrÄ…, nikt i nic ciÄ™ nie obchodzi, tylko ty! Nawet nie użyjesz magii, żeby je ocalić!Mroczny Wiatr powstrzymaÅ‚ gniew tylko dlatego, iż przypomniaÅ‚ sobie, jak61 mÅ‚oda jest Jutrzenka. Ma tylko siedemnaÅ›cie lat.Od maÅ‚ego wychowywano jÄ… nastrażnika, nie umie przegrywać.Kiedy kamieÅ„-serce siÄ™ rozpadÅ‚, byÅ‚a już zwia-dowcÄ….Nie myÅ›li tak. Kiedy jednak jej sÅ‚owa raniÅ‚y go coraz bardziej, niewytrzymaÅ‚ i jednym szybkim klapsem mentalnym powstrzymaÅ‚ jÄ….UmilkÅ‚a, za-skoczona, a on skrzyżowaÅ‚ ramiona na piersi i patrzyÅ‚ na niÄ… tak dÅ‚ugo, aż spuÅ›ciÅ‚aoczy. JesteÅ› strażnikiem, tak? PrzysiÄ™gaÅ‚aÅ› mnie sÅ‚uchać, podporzÄ…dkowywać siÄ™moim decyzjom.Nagle zmieniÅ‚aÅ› siÄ™ w dziecko, które zabiera swoje zabawkii idzie do domu, czy co?  Jutrzenka poczerwieniaÅ‚a, zbladÅ‚a i znów poczer-wieniaÅ‚a. JeÅ›li nie, to proponujÄ™, żebyÅ› wróciÅ‚a na patrol.JeÅ›li potrafisz siÄ™kontrolować, zostawiÄ™ ciÄ™ w tym sektorze, jeÅ›li nie, przeniosÄ™ gdzie indziej.Zro-zumiano? Tak, Starszy. Jej gÅ‚os byÅ‚ matowy. Zwietnie. ROZDZIAA SIÓDMYELSPETH Elspeth? Czego?  burknęła, nie podnoszÄ…c gÅ‚owy znad książki.WÅ‚aÅ›ciwie od-powiedziaÅ‚a tylko po to, by Skif wiedziaÅ‚, że go usÅ‚yszaÅ‚a.CzytaÅ‚a wÅ‚aÅ›nie opischwil poprzedzajÄ…cych ostatniÄ… bitwÄ™ Vanyela, sporzÄ…dzony przez kogoÅ›, kto naj-widoczniej tam byÅ‚.Wtedy zauważyliÅ›my, że dolina zostaÅ‚a poszerzona, a jej dno wygÅ‚adzono, mo-gÅ‚a pomieÅ›cić czterech ludzi jadÄ…cych obok siebie.Vanyel powiedziaÅ‚, że dokona-no tego przy użyciu magii.Nie wiedziaÅ‚em, co o tym myÅ›leć [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •