[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wskazujęswój tekst o chirurgu, który po latach znowu wsiadłna rower.- Próbka mojej twórczości.Skończyłamdziennikarstwo, redagowałam gazetę uniwersytecką.Pisałam na tematy, o których nie miałam pojęcia.Przyniosłam kilka tekstów, przeczytaj je w wolnejchwili.Nie potrafię niczego wywnioskować z minyHerba.Na zebraniach mówi, co mu ślina przyniesiena język, teraz nie odzywa się ani słowem.Zastanawiam się, czy resztki jedzenia nie utknęły mimiędzy zębami.Mam go zmusić do odpowiedzi?- Doceniam to, że chcesz pisać, Eve.- Brzmi tojak początek odmowy.- Właśnie przyjęliśmy Lacey.Mam nadzieję, że bardzo nam pomoże.- Milknie.Czeka, żebym powiedziała, że Lacey nie ma pojęcia,84 Ariella Papaże do pisania można używać papieru? Patrzę naniego.Nie zamierzam nic mówić.- Co to oznacza dla mnie? - Cholera! Pękłam.%7łeteż nie potrafię być bardziej stanowcza!- Nie wiem.Od dawna u nas pracujesz?- Od dziewięciu miesięcy.Wystarczająco długo,żeby urodzić dziecko.- Nie wiem, dlaczego topowiedziałam.Ma mnie za idiotkę.Na pewno.- Już chyba czas, żebyś dostała podwyżkę.-Podwyżkę.Wspaniale.Nie, nie, nie.Zmierdzącykompromis.Co z moim pisaniem?- Wspaniale, ale co z pisaniem? - Nie popuszczę.Nie dam się zbyć.Herb odchyla się w fotelu.Wykończy mnie tymswoim milczeniem.- Zwykle nie podejmujemy szybko takich decyzji.Praca dziennikarzy jest dla nas zbyt ważna.Jeślichcesz.jeśli czas ci.pozwoli.możesz czasamiprzychodzić na kolegia redakcyjne.Potem zobaczymy.- Wspaniale.- Och, zaprasza mnie na kolegium!Nawet pierwszy lepszy stażysta, taki na przykładBrian, musi brać w nich udział.Wszystko jedno.-Przeczytasz moje teksty?- Spróbuję.Wiesz, jakie u nas piekło.Nie mamna nic czasu.- Uśmiecha się do mnie.- Dziękuję, Herb.I dzięki za podwyżkę -przypominam mu na wypadek, gdyby zapomniał.- Nie ma za co.- Jest przekonany, że wyświadcza mi przysługę.- W każdą środę o.- Pierwszej.Wiem.- Patrzy na mnie zdumiony,jakby kolegia redakcyjne były tajemnicą państwową.- Przecież prowadzę twój grafik.- Nawet nie wie, że prowadzę jego grafik.DaszKoniec i początek 85wiarę? - Robimy z Tabitha zakupy w Blooming-dale's kilka godzin pózniej.Jak zwykle lądujemyw dziale bielizny.- To samo jest z Wielką C.O wszystkim muszęmyśleć.Nawet o tym, ile plasterków pomidora mabyć w jej kanapce.W barze się ze mnie śmieją.Podobają ci się? - Zdejmuje z wieszaka koronkowemajtki.- Niezłe, ale masz już miliard majtek.Myślałam, że chcesz kupić jakiś ciuch na wielkiewyjścia.- Masz rację.Widziałam fajny top.Przymierzęgo.Ile podwyżki ci daje?- Pewnie będę zarabiała dwadzieścia na godzinę.Po środowym kolegium zaczynam rozumieć, cooznacza określenie strata czasu".Przez pierwszągodzinę omawiamy szkodliwość wspólnych kąpielidzieci przeciwnych płci i pogodę w San Franciscow listopadzie.To ma być to supertajne spotkanie?Wreszcie przechodzimy do artykułów.Lacey zaczyna się kłócić z Garym.Jej zdaniem, użył niewłaściwych określeń.Herb przedstawia mnie i informuje, że czasamibędę brała udział w kolegiach. Czasami" - podkreśla z naciskiem.Lacey uśmiecha się ironicznie.Czuję się jak na nudnym wykładzie.Przestajęsłuchać, klaszczę w odpowiednich momentach.Poprawie trzech godzinach zebranie się kończy.Obiecuję sobie, że zacznę szukać nowej pracy.- Nie wiem, dlaczego tak mi zależało na tychkolegiach.Jak kroić? - Obieram ziemniaki.Rosierobi dzisiaj na kolację gnocchi.- Może być.Nie wymyślisz koła.86 Ariella PapaWyciągam z lodówki słoik i podtykam jej podnos.- Nie mam dolara.Włożę wieczorem jedynkę.Obiecuję.Umówiłyśmy się, że za każdym razem, kiedyprzyniesie do domu jakieś głupie powiedzenie,będzie płaciła dolca.Od momentu kiedy zaczęłapracować, słyszę: prześpij się z tym", byle doprzodu", co dwie głowy to nie jedna".Rosiejednak stara się nie zmienić w korporacyjną idiotkę.Twierdzi, że jej zajęcie jest okropne.Zaczyna o ósmej, kończy o siódmej wieczorem.Przynoszą jejśniadanie i lunch, żeby nie odrywała się od swoichksiąg rachunkowych.Codziennie robi niesamowitąkolację, a potem biegnie na siłownię.Mam nadzieję,że w końcu straci napęd.Mam wyrzuty sumienia.Pochłaniam tyle kalorii, że powinnam ćwiczyć razem z nią.Ledwie siadamy do jedzenia, dzwoni moja mama.Telefonuje co drugi dzień i ilekroć odzywa sięsekretarka, podejrzewa, że jestem w domu (czasamijestem).- Przyjedziesz do domu na Zwięto Dziękczynienia?- Rozmawiałyśmy już o tym.Oczywiście, żeprzyjadę.- Monika nie przyjeżdża.Będzie rozdawała jedzenie biedakom z tym swoim.jak mu tam?- Boże, ale z niej wolontariuszka! Jak on właściwie ma na imię?- Chuck.Co to za imię dla trzydziestoośmiolet-niego faceta? - Monika celowo wprowadziła mamęw błąd.Powinna była mnie uprzedzić, zanim sięwygadam.- Mogłabyś przemówić jej do rozumu,Eve?Koniec i początek 87- Nie jestem w stanie.Uprze się jeszcze bardziej,jeśli zacznę próbować.Po prostu zachowuj się tak,jakby cię nie obchodziło, że nie przyjeżdża.- Jak może mnie to nie obchodzić? Czy kiedykolwiek coś mnie nie obchodziło?- Zachowuj się tak, jakby cię nie obchodziło.- Roseanne też może przyjechać, jeśli nie wybiera się do domu.- Zapytam ją.- Jest w domu?- Wyszła.Oddzwonię do ciebie.- Przykładampalec do ust, daję Rosie znak, żeby milczała.- Daj mi znać szybko, muszę wiedzieć, ile jedzenia przygotować.Kocham cię, skarbie.- Ja też cię kocham, mamo.- Spędzisz z nami Zwięto Dziękczynienia? - pytam Rosie.- Mogłabym?Nie!- Tak.Udaje, że się zastanawia, chociaż znam już odpowiedz.- Dobrze.- Zostawia swoje gnocchi i pędzi dokuchni zaaferowana świętem, które wypada dopiero za dwa tygodnie.Zaczyna wertować swojeksiążki kucharskie.- Zrobię słodkie ziemniakii ciasto z dyni.Nie, twoja mama na pewno zrobiciasto z dyni.Pecan, tak, pecan.Mam nadzieję, żenikt w twojej rodzinie nie jest uczulony na orzeszki.Przygotuję bruschettę.Lubią włoskie jedzenie,prawda? I karmelizowane jarzyny.Zapiszę, powiesz mamie, co zaplanowałam.Część żarciabędę musiała ugotować na miejscu, ale to chybażaden problem? - Jest tak podniecona, że rezygnuje z siłowni.88 Ariella PapaKończę gnocchi i oglądam kreskówki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]