[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przekaż mamie, że musiałemuciekać, ale zajrzę następnym razem - powiedział, klepiąc mnie zuśmiechem po kolanie, jakbyśmy właśnie żegnali się po wspólnejwycieczce do zoo albo wesołego miasteczka.Od razu pobiegłam na górę do łazienki i się zamknęłam.Nikrnie zapytał, czy coś się stało lub czy dobrze się bawiłam.Napełniłam wannę wodą, ściągnęłam ubranie i weszłam do niej.Szorowałam całe ciało prawie do krwi.Chciałam zmyć z siebiejego zapach i wypłukać do ostatniej kropli tę obrzydliwą maz,którą we mnie zostawił.Nie zeszłam nawet na podwieczorek.Poszłam prosto do łóżka.Modliłam się do Boga, żeby ochronił mnie przed wujkiem, apotem szlochałam w poduszkę, aż w końcu wyczerpanazasnęłam.Czułam się najbardziej osamotnioną dziewczynką naświecie.Nikt się o mnie nie troszczył.Nikt się mną nieinteresował.Z czasem wyprawy na łódkę stały się rytuałem.Bill uzgodnił zmamą, że będzie mnie odbierał ze szkoły w dni, kiedy nie miałampróby chóru albo spotkania Girls' Brigade, więc byłam bez-pieczna jedynie we wtorki i w piątki.- Ona nosi ze sobą do szkoły tyle książek, a ja mam samochód.To dla mnie żaden kłopot - przekonywał mamę.W drodze do domu zjeżdżał do lasu, mówiąc, że musimy siępobawić.Oznaczało to wpychanie tej jego  miłosnej zabawki"we mnie, zmuszanie mnie do trzymania jej w ustach albo wrękach.Spóznialiśmy się przez to do domu, ale Bill zawszeznajdował jakąś wymówkę - sprawy do załatwienia, coś do odebrania pod drodze albo tankowanie samochodu.Mama itak nigdy nie interesowała się tym, gdzie byliśmy.Spędzaliśmy na łódce większość weekendów, a wtedy jegochore  zabawy" trwały dłużej.Mówił mi, że  zabawka" bardzosię złości, kiedy nie jest dobrze traktowana.To oznaczało dotyka-nie, dopóki nie zesztywniała, oraz branie jej do ust.Nigdy na nią nie patrzyłam.Nigdy nie patrzyłam na niego.Zcałych sił starałam się znalezć w swoim umyśle miejsce, do któ-rego mogłabym uciec, aby zapomnieć o tym czymś, co znalazłosię w moich dłoniach, ustach lub między nogami.Próbowałamwymazać z pamięci obraz jego uśmiechniętej, spoconej twarzy idotyk jego wydatnych ust, którymi ślinił moją twarz i szyję.Gdy weekendowe wyjazdy z wujkiem Billem srały się tradycją,udało mu się przekonać mamę, żebym nie nocowała u Claire wnocy z piątku na sobotę, bo rano musimy wyruszać w drogę.Męczył mnie tam cały dzień.W końcu przestało to na mnie robićwrażenie.Nie miałam już sił na przejmowanie się jakąkolwieksferą swojego życia.Byłam wyprana z emocji.Czasem kupowałjakieś jedzenie na piknik albo zatrzymywał się po rybę z fryt-kami, ale nigdy nic nie jadłam.Byłam zbyt przerażona i spięta.Za bardzo brzydziła mnie jego obecność.Nigdy nie nocowaliśmyna barce, ale przetrzymywał mnie tam od rana do wieczora.Tobyły długie, straszliwe godziny, podczas których zaznałam wielebólu.%7łycie stało się dla mnie nie do zniesienia.Brakowało mi ulotnych chwil".Od jednego koszmarnego spotkania z Billemdo drugiego działałam jak automat.Z Claire widywałam się tylko na spotkaniach Girls' Brigade,podczas których i tak byłyśmy na tyle zajęte, że nie pozostawało zbyt dużo czasu, żeby porozmawiać.Poza tym od razu musia-łam wracać do domu, więc żegnałyśmy się już na przystanku.Gdy skończyłyśmy trzynaście lat, obydwie zrezygnowałyśmy zczłonkowstwa, bo miałyśmy coraz więcej nauki.A w moim życiubyło coraz mniej nadziei na to, że się coś zmieni.Miałamwrażenie, że wraz z nią odszedł też Bóg.Moja egzystencja stałasię grą pozorów.Bolesną i przerażającą.Czułam się tak, jakby odebrano mi wszystko, co kiedykolwiekmiałam.%7łyłam w kłamstwie, udawałam przed wszystkimi,ponieważ prawda była zbyt okrutna, żeby ją ujawnić.Nieumiałam nawet płakać.Zaczęłam machinalnie wykonywaćcodzienne czynności.Rano szłam do szkoły, siedziałam na zaję-ciach, a potem mijałam szkolną bramę i wsiadałam do czarnegoaustina.Już nawet nie myślałam o znajdywaniu wymówki, żebydłużej zostać w szkole.Poza tym wozny i tak zamykał terenszkoły o szesnastej trzydzieści.Moje koleżanki często mówiły, że mam dobrze, bo ktoś pomnie przyjeżdża i nie muszę wracać w deszczu do domu.Wtamtych czasach niewielu rodziców miało samochody.Myślałamwtedy: Jak mało o mnie wiecie".Bill nigdy nie wysiadał, żeby sięze mną przywitać.Czekał, aż wsiadłam, a potem ruszał ijechaliśmy do lasu.Kiedy patrzę na to wszystko z perspektywy czasu, nie wiem,jak udało mi się przetrwać ten okres.Właśnie,  przetrwać", bo ja trwałam", a nie  żyłam".Nie mogłam się nikomu zwierzyć.Wwieku trzynastu lat czułam się jak żywy trup.Coraz bardziej zamykałam się w sobie.Moje koleżankisłuchały Etaisa Presleya, a mnie bardziej podobały się nostalgiczne ballady, takie jak  Walkin After Midnight" PatsyCline czy Why? Why?" Carla Smitha [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •