[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.O tej porze ktoś powinien być w domu.Wsiedliśmy do Rosynanta i ruszyliśmy.Korki były upiorne.KrakowskiePrzedmieście praktycznie stanęło zablokowane przez samochody i autobusy.Zakręciłem w Zwiętokrzyską i tu utknąłem na amen.Korek gigant, rzekatrąbiących aut posuwająca się do przodu w żałosnym tempie.- Właśnie wtedy, gdy nam się spieszy - westchnąłem.- Oj, nie przesadzaj - machnął ręką.- Najwyżej będziemy na miejscu godzinępózniej.Nic się nie stanie.- Wiem, ale rozpala mnie żądza czynu.Co zrobimy, jeśli się okaże, żepotomkowie tej Gryniewskiej już tam nie mieszkają?- Zapytamy, dokąd się wyprowadzili.Jeśli właściciel nie będzie wiedział,zbadamy księgi meldunkowe.Może być problem, wojna nie oszczędzała starychwarszawskich rodów, ale liczę na przysłowiowy łut szczęścia.Znowu udało nam się podjechać kawałek do przodu.Marszałkowska okazałasię prawie pusta.Zakręciłem i pognałem do przodu.Przeskoczyłem skrzyżowaniez Alejami Jerozolimskimi i z placu Konstytucji zakręciłem w Koszykową.Kilkaminut pózniej szczęście mnie opuściło.Aleja Niepodległości była zakorkowana.Przedarcie się prze nią trwało równy kwadrans.Znowu pusty odcinek, zakręciłemw bok, Filtrowa, Gmach Najwyższej Izby Kontroli i wreszcie interesująca nasuliczka, zabudowana przedwojennymi willami.W poprzek ulicy stałzaparkowany samochód.Blokował przejazd.- Może go trochę popchnąć i zmieścimy się obok na chodniku - zasugerowałszef.- Dobry pomysł.Wysiadłem i obszedłem zawalidrogę.Wbiłem dłonie w klapę bagażnika ispróbowałem pchnąć.Ani drgnął.Drań, który go tak ustawił, musiał zaciągnąćhamulec ręczny.- Hej, panie, co pan wyrabia z moim samochodem? - z furtki najbliższego domuwyskoczył jakiś mężczyzna w garniturze.- Toruję sobie przejazd - oświadczyłem ze złością.- Ustawił go pan tak, że wzasadzie powinienem zadzwonić po straż miejską.- Ja go tak ustawiłem? - zdumiał się człowiek.- Patrzę przez okno, a pan goholuje na środek ulicy!- Myli się pan.Stał na środku, a mój pracownik go spycha na pobocze -wmieszał się szef.- Wolne żarty - obruszył się człowiek w garniturze.- Sam pan zobaczy - warknąłem.- Ma zaciągnięty hamulec.Jak niby miałbymgo tu ustawić?!Człowiek spojrzał na mnie podejrzliwie.33 - Co za diabeł? - mruknął.- Dobrze wam z oczu patrzy.Pewnie głupi dowcipjakichś gnojków.Wsiadł do wozu i odpaliwszy silnik zjechał nam z drogi.Ruszyłem uliczką.- To chyba tamten dom.- wskazał dłonią szef.W tej chwil i spod furtki wystartował z piskiem opon sportowy mercedes.- Oho! - uniosłem brwi.- Za nim, gaz do dechy!Pojazd objechał kwartał domów.Kierowca w wąskich zaułkach zastawionychpojazdami rozwinął zdecydowanie niedozwoloną szybkość.Błyskawiczniewypadł na Filtrową i pomknął do przodu.- Za nim! - ponownie krzyknął szef, ale ja już zawracałem.- To dwuosobowy! Wspólnik tego palanta został w willi, licząc, że ten nasodciągnie!Minutę pózniej zatrzymałem się z piskiem hamulców pod furtką.Domwyglądał jak wymarły.Pusty, ciemno w oknach.- Lepiej niech pan zostanie w wozie - powiedziałem.- On może tam jeszczebyć.- Trenowałem judo - przypomniał.- Nie rób ze mnie zniedołężniałego starca!Furtka zabezpieczona była domofonem, ale zamek został uszkodzony.Mikroskopijny ogródek.Spojrzałem wokoło.Piętrowy dom stojący w szeregublizniaczo podobnych budynków.Po drugiej stronie ulicy identyczny szereg.Piskopon z pewnością zainteresował kogoś z sąsiadów.Czułem spojrzenia zzafiranek.- Zadzwońmy po policję - zasugerowałem.- Przynajmniej nie posądzą nas owłamanie.Drzwi domu wydawały się zamknięte na głucho, ale gdy nacisnąłem łokciemklamkę, ustąpiły.Nic dziwnego, nie miały zamków.W drewnie ziały dwiedziury.- U la la - mruknął szef, oglądając resztki zamka.Schodki i próg byłyprzyprószone srebrzystym pyłem.- Ktoś użył strzelby gładkolufowej i nabojów wypełnionych sproszkowanymołowiem - oceniłem.- Strzelba była wyposażona w tłumik, inaczej poderwalibyna nogi całą okolicę.Wyjąłem pistolet gazowy, a Pan Samochodzik z ociąganiem wydobył swój.Odbezpieczyliśmy jednocześnie.- Raz, dwa, trzy - policzyłem i pchnąłem drzwi.Po lewej stronie schodki na piętro, puste i ciche [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •