[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A teraz parzy.Dziwne to, bo przecież slońce tu wcale nie zagląda,Sokole Oko z bardzo poważną miną zbliżył się do piwnicznych drzwi.Wpalcach trzymał żarówką od latarki elektrycznej.Oprawką żaróweczki dotknąłkłódki i żarówka zapaliła się.- Boże święty! - wrzasnęła gospodyni.- Tu jest prąd elektryczny.Nasza wieśnie jest zelektryzowana.Boże mój, skąd prąd w drzwiach piwnicy?I na jej pucołowatej twarzy uwidoczniło się takie zdumienie, że o mało nieparsknąłem śmiechem.- Matko Najświętsza! Muszę lecieć powiadomić księdza proboszcza.Cośtakiego? Prąd w drzwiach piwnicy?- Zapewne płynie tędy jakiś podziemny strumień prądu - odezwał się SokoleOko.- Czy słyszała pani o prądach błądzących?- Ludzie kochani, prądy błądzące? - przeraziła się gospodyni.- I kawalermyśli, że ten prąd aż tutaj się zabłąkał? A skąd on się wziął, proszę kawalera?- Nie wiadomo - odrzekł Sokole Oko.- Prawdopodobnie gdzieś daleko,może o dwieście kilometrów, przerwała sią linia wysokiego napiącia.Prąd zamiastpłynąć po drutach, w ziemię uciekł.I pod ziemią błądził, błądził.błądził.błądził.- opowiadał Sokole Oko przewracając oczami - i tutaj się zabłąkał.Drzwi do piwnicy są żelazne, kłódka na nich żelazna, a to są dobreprzewodniki elektryczności.Gospodyni zwróciła się ku mnie: Panie starszy, czy to wszystko prawda, comówi ten kawaler?- Nie jestem wcale starszym panem - zaperzyłem się.- O, nie chciałam pana dotknąć - sumitowała się gospodyni.- Chciałam powiedzieć: starszy wśród młodszych.Myślałam, że pan jest kierownikiem nadtymi kawalerami.- Tak jest - zgodziłem się.Ale na wszelki wypadek: zastrzegłem: - Nie znamsię na elektryczności.Ale ci chłopcy coś niecoś wiedzą o tej sprawie.Młodepokolenie bardziej jest zaznajomione ze współczesną techniką niż my, starsi.Gospodyni załamała ręce:- I nie ma żadnej rady, żeby ten prąd błądzący poszedł sobie gdzie indziej?- Owszem, jest rada - zapewnił ją Sokole Oko.- Należy piwnicęzaizołować.- Co takiego? - znowu przeraziła się gospodyni.- Z a i z o l o w a ć - powtórzył dobitnie.- A cóż to znowu takiego? Czy to drogo kosztuje? Czy długo potrwa takie za i z o l o w a n i e?Sokole Oko spojrzał w niebo, spojrzał w ziemię, rozejrzał się po jeziorze.Potem długo drapał się w głowę.-- Zrobimy to pani za darmo.Bo pani jest bardzo miła, a ksiądz proboszczbył tak dobry, że zezwolił brać jabłuszka z ogrodu.Zaizolowanle piwnicy niepotrwa długo, najwyżej jeden dzień.Musi pani dać jutro klucz od piwnicy, amy zajmiemy się izolacją.Przygotujemy odpowiedni materiał i szybkowezmiemy się do roboty.- A czy to konieczne aż wchodzić do piwnicy? - zaniepokoiła się.- No, a jakże inaczej zaizolować? - spytał Sokole Oko.- Musimy wejść dopiwnicy.Jeśli ma tam pani jakieś cenne rzeczy, to proszę je dzisiaj wynieść, choćdo nas może mieć pani pełne zaufanie, Nie lubimy konfitur.- Jakże wejdę do piwnicy, skoro kłódka parzy?- Zaraz kłódkę zaizoluję - obiecał Sokole Oko.- Nie będzie to trwałaizolacja, ale do jutra bez obawy pani może kłódkę otwierać. Sokole Oko wyjął z kieszeni szpulkę z leukoplastem.Urwał kawałek i nakrzyż przylepił go na drzwiach.Przy tym gwizdnął głośno, zapewneporozumiewając się z Ewą, która, jak domyśliłem się, tkwiła w namiocie przyakumulatorze.- Teraz już może pani otworzyć kłódkę - triumfująco powiedział SokoleOko.Gospodyni ostrożnie wysunęła rękę i koniuszkami palców dotknęła kłódki.- Rzeczywiście! - zawołała radośnie.- Nie parzy.Ani trochę.Ani odrobinę.Już z większą pewnością siebie włożyła klucz do kłódki i przekręciła go wzamku.- Cóż to za mądre i miłe chłopaki - patrzyła z wdzięcznością na Sokole Oko.- Kto by pomyślał o tych prądach błądzących.Tak, tak, musicie mi zaizolowaćpiwnicę.Powiadacie, że nie lubicie konfitur?- Nie! - oświadczyli jednocześnie Sokole Oko, Wiewiórka i Tell, - Nielubimy ani konfitur, ani powideł.Smakuje nam tylko kotlet barani i comber.- A pulpeciki z mięsa? - spytała.- To zależy jakie - ostrożnie odrzekł Wiewiórka.- W takim razie zapraszam was na kolację.Będą pulpeciki z mięsa, mojejroboty.Wam w tym namiocie pewnie chłodno i głodno, to sobie u mnie podjecie.No, jeśli to pani zrobiła pulpeciki, na pewno będą nam smakowały -przypochlebiał się Sokole Oko.W ten sposób zawarta została przyjazń ze srogą gospodynią, co jak zrenicyoka strzegła klucza do piwnicy z konfiturami.W obozie powiedziałem do chłopców i Ewy:- Nie jestem zachwycony ani waszą teorią prądów błądzących, ani niepochwalam metody elektrowstrząsów, którą zastosowaliście wobec starszejkobiety. - Ale będziemy mieli klucz od piwnicy!  z triumfem zawołała Ewa.- Tak jest, królowo prądu elektrycznego! - krzyknęli chłopcy. ROZDZIAA SIEDEMNASTYNOCNI GOZCIE W LESIE  SPOTKANIE NA DRODZE  ZWIEDZAMYPIWNIC  CO KRYJE STUDNIA?  DECYDUJCA CHWILANadszedł wieczór, a potem zapadła noc.Kolacja u gospodyni proboszcza (naktórą ja zresztą, nie poszedłem, gdyż niewiele wiedziałem o prądach błądzących)bardzo smakowała moim młodym przyjaciołom.Długo się rozwodzili nadprzedziwną właściwością pulpetów z mięsa.Wreszcie w naszym obozie zapadłacisza i tylko cichutko szemrały fale w jeziorze, a od czasu do czasu wprzybrzeżnych trzcinach gwarzyły dzikie kaczory.Przed snem poszedłem na spacer do lasu, tam gdzie zauważyłem prostokątnyzarys starych fundamentów.Nie było to daleko, ale nasz obóz oddzielała od tegomiejsca gąsta ściana drzew, zagajnik i pasmo krzewów.Dopiero w ostatniej chwilizorientowałem się, że ktoś już tam jest, ba, rozłożył się obozem.Niemal nosemdotknąłem przyczepy campingowej Petersenów.Cofnąłem się w zagajnik i ostrożnie obszedłem ruiny, kryjąc: się zadrzewami.Pomyślałem, że jest dość czasu na powitanic Karen i jej ojca, natomiastprzezorniej będzie spróbować zorientować się w ich zamysłach.Przyjechali chyba drogą z głębi lasu, omijając wieś.I to niedawno, boKozłowski właśnie kończył ustawianie swego namiotu.Kapitan siedział na pniudrzewa i wolno ćmił fajkę, a Karen - mimo nocnego mroku - chodziła po ruinach,świecąc elektryczną latarką.Rad byłem, że właśnie w tym miejscu chciała szukaćskrytki ze skarbami.Zapewne po drodze informowała się, czy w Kortumowie sąjakieś ruiny, pokazano jej resztki fundamentów w lesie.O tym, że przed księżąplebanią i ogrodem także znajdują się ruiny krzyżackich budowli, prawdopodobnie nie miała pojęcia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •