[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Szukał panaInterpol.- A kto mówi, że w ogóle stąd wyjeżdżałem - uśmiechnął się.- I kto mówi, żenazywam się Kaltz?- A co ze mną pan zrobi? - wycedziłem te słowa.- Może pana zamurujemy, prawda, Gerdo?Niewiasta zaśmiała się lodowato, ale czułem, że nie traktuje słów Kaltza jak żart, awyłącznie jako propozycję nie do odrzucenia.- Zrobimy tak - rzekł wreszcie.- Uśpimy cię, Herr Daniec, i zostawimy w jakimśodludnym miejscu związanego.Jak już będziemy na lotnisku w Berlinie, zadzwonimy dokogoś w Polsce, aby cię uwolnili.Oczywiście, przedtem zabierzemy ze sobą te trzy etruskiewazy.Są niezwykle cenne.Wiesz, ile za nie płaci pewien bogaty gość z Hanoweru? Milioneuro! To były ostatnie słowa, jakie wypowiedział Kaltz.Ktoś stojący za nim, w drzwiach,przyłożył mu solidnie w łeb drewnianą deską.Postawny Niemiec padł na podłogę jak kłoda, amy ujrzeliśmy pana Kazimierza Mole i jego syna.Ojciec trzymał sztachetę, syn dzierżył wrękach widły.Gerda opanowała się i zrozumiała, że nie ma szans, chociaż jej oczy szukały wtonącym w mroku gabinecie pistoletu, który wypadł Kaltzowi z ręki.Na wszelki wypadek pierwszy go podniosłem.- To pan? - wytrzeszczył oczy Mola.- Myślałem, że złodzieje jacyś.- Bo to są złodzieje -wskazałem na leżącego nieruchomo Kaltza i na stojącą Gerdę.- Ito profesjonalni.- A co oni chcieli ukraść? Tu nic nie ma.Ruchem ręki wskazałem zamurowaną skrytkę mieszcząca w sobie trzy bezcenne wazyi zapytałem z westchnieniem ulgi:- Pan wie, ile jest warta jedna etruska waza? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •