[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Calebw końcu dowie się o naszej przeszłości i mojej sieciintryg oraz kłamstw.To tylko kwestia czasu.Postanawiam maksymalnie wykorzystać każdąchwilę.Jeśli rzeczywiście mam niewiele czasu, postaramsię spędzić go z nim.Biorę telefon i dzwonię na jegonumer domowy.Nie odbiera, więc zostawiam muwiadomość.Proszę, żeby oddzwonił.Robi to jakieśdziesięć minut pózniej. Olivia? Wszystko gra? Tak, w porządku. Macham ręką z lekceważeniem,zupełnie jakby mnie widział. Przyjadę do ciebie mówię szybko. Wolę nie być sama, a ty przecieżobiecałeś mi kolację.Czekam, wstrzymując oddech.Milczy przez dłuższą chwilę.Zagryzam wargii zaciskam powieki.Niewykluczone, że spotyka się zeswoją dziewczyną. Super  mówi w końcu. Lubisz steki?  Jestem zaprzysięgłym mięsożercą. Zmieje się takgłoś no, że aż się wzdrygam. Powiedz mi, jak do ciebiedojechać.Notuję nazwy ulic, które mi podaje, po czym rzucamdługopis na bok.Znam budynek, który opisuje.Nie sposóbgo nie zauważyć, gdy przejeżdża się przez most w drodzedo szykownych kawiarni i butików ciągnących się wzdłużplaży.Ma chyba ze trzydzieści pięter i lśni jak pałacczarnoksiężnika z Krainy Oz.Staję pod budynkiem, wręczam kluczyki do mojegovolkswagena parkingowemu i wchodzę do chłodnego holu.Wita mnie portier.Najpierw przygląda się moimbutom, potem jego spojrzenie przesuwa się powoliw górę, aż wreszcie zatrzymuje się na twarzy.Jestem dotego przyzwyczajona.Widziałam taki wzrok chybaz milion razy u znajomych Caleba.Byłam z nimi, lecz niejedną z nich.Dostrzegali tylko Laboutina i Gucciego, więckiedy pokazywałam się w swoich ubraniach z sieciówek,patrzyli na mnie tak, jakbym ich śmiertelnie nudziła.Większość ich rozmów rozpoczynała się od słów:  Kiedyw zeszłym roku byłam na wakacjach we Włoszech. albo Nowa żaglówka taty..Zwykle milczałam, bo i co miałam mówić, skoronigdy nie opuszczałam Florydy, a mojego tatę było stać conajwyżej na zabawkowy jacht? Ojciec był jednym z tychgości, którzy rzucają pustymi butelkami po piwie,pomstując na tych, którym się dobrze wiedzie.Kiedy opowiedziałam o tym Calebowi, udzielił miważnej lekcji snobizmu. Patrz na nich tak, jakbyś znała ich tajemnice i uważała ich za nudziarzy.Gdy pierwszy raz spojrzałam z góry na jedną z tychbogatych dziewczyn, zapytała mnie, gdzie kupiłam buty. W internecie  odparłam. Zabawne, że nasze butywyglądają tak samo, chociaż ty zapłaciłaś za swoje tyle,ile wynosi miesięczny budżet niewielkiego państwa.Caleb zakrztusił się koktajlem z krewetek, a todziewczę już nigdy więcej się do mnie nie odezwało.Poczułam niezdrową moc.Okazało się, że nie trzeba byćbogatym ważniakiem, żeby upokarzać innych, wystarczybyć krytycznym wobec nich.Nie patrzę wprost na portiera, ale mrugam szybko,jakby mnie wkurzał.Mężczyzna się uśmiecha. Pani do kogo?  pyta, przeciągając głoski. Do Caleba Drake'a  odpowiadam. Proszę mupowiedzieć, że przyszła Olivia. Nagle słyszę szum drzwiwindy i Ricky Ricardo kiwa głową do kogoś, kto stoi zamną. Cześć  mówi Caleb, kładąc rękę na moichplecach.Drżę, czując jego dotyk.Uśmiecha się do portiera. Ten gość kantuje w pokera.W zeszłym tygodniuwyciągnął ze mnie sto dolców.Mały drań uśmiecha się promiennie.Jak to jest, że wystarczy, aby Caleb zwrócił na kogośuwagę, a już ten ktoś zamienia się w robaczkaświętojańskiego? To było najuczciwiej zarobione sto dolaróww moim życiu, proszę pana. Caleb uśmiecha się znacząco i prowadzi mnie dowindy. Bratasz się z obsługą?  pytam, gdy drzwi jużzasunęły się za nami. We wtorki gram z nimi w pokera  odpowiada,patrząc na mnie z ukosa. No co? Lubię ich.Przynajmniejsą sobą.Poza tym nie pamiętam swoich przyjaciół.Przepuszcza mnie w drzwiach windy, a potem idzieza mną.Coś mi się wydaje, że ktoś tu gapi się na mójtyłek. Pięknie tutaj  mówię.Krzywi się w odpowiedzi. Niezbyt przytulnie, prawda? Trochę za bardzow stylu maczystowsko-kawalerskim. No cóż, jesteś jednym i drugim, więc pasuje dociebie. Podejrzewam, że za te same pieniądze mógłbymkupić dom. I minivana  dodaję z uśmiechem.Ponownie się krzywi. Bo ja wiem?Zatrzymuje się przed drzwiami z numerem 749. To tutaj  mówi. Niech cię nie wystraszy sufit nawysokości pięciu i pół metra i telewizory plazmowe,robią wrażenie, ale nie trzeba się ich bać.Wchodzę za nim do mieszkania.Jest imponujące.Hol wydaje się wielkości mojejsypialni.Nie ma w nim nic oprócz ogromnego żyrandolawiszącego nad kremowymi płytkami.Przez osmozę sama robię się tu trochę bardziej szykowna.Caleb prowadzimnie do salonu.Tak jak uprzedzał, jest niesamowiciewysoki.Na wprost mam przeszkloną ścianę z widokiem naocean. A teraz przyznaj się  mówię, stając przy niej, bypodziwiać krajobraz. Mamusia pomogła ci urządzić tomieszkanie czy zatrudniłeś projektanta? Nie wiem. Wzrusza ramionami. Ale plotkigłoszą, że przez jakiś czas umawiałem się z projektantką,żeby nic nie płacić. Serio?  Wyciągam rękę i dotykam palcem okładkiogromnego atlasu. Tu jest kuchnia  mówi i prowadzi mnie dopomieszczenia pełnego stali nierdzewnej.Potem ruszakorytarzem i zatrzymuje się przed drzwiami. To mój gabinet.Zaglądam do pokoju, którego ściany zasłaniająsięgające do sufitu regały.Chce mi się krzyczećz zachwytu.Książki.Cudowne, wspaniałe książki. Wszystkie je przeczytałeś? Mam nadzieję, że nie.To by oznaczało, że przedamnezją nie miałem żadnego życia. Bo ja wiem. mówię, przypatrując się tytułom.Wydaje mi się, że podobała ci się klasyka.Na przykładWielkie nadzieje.Biorę książkę z regału i wciskam mu do rąk.Krzywisię, ale jej nie odstawia na miejsce, tylko kładzie nabiurku.Obok komputerowego monitora zauważam zdjęcie Leah w ramce.Pewnie sama je tam postawiła.Obrzucamje gniewnym spojrzeniem.To jedna z tych pozowanychfotografii, które mają wyglądać niby naturalnie.Leahpatrzy w lewo, wydymając wargi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •