[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widzisz, domyślam się, że wynajęłaśjuż salę w Carmel Inn na tańce, prawda? Ale zamiast tańców,moglibyśmy wyprawić Heather uroczystość żałobną.Wiesz, sądzę, że to by jej odpowiadało.Ton głosu Kelly nie wyrażał żadnych uczuć.183- Nawet jej nie znałaś.- Cóż, to prawda.Ale wydaje mi się, że wiem, jakiego typuosobą była.I sądzę, że uroczystość żałobna w Carmel Inn to jestdokładnie to, czego by sobie życzyła.Kelly milczała przez minutę.Cóż, owszem, przyszło mi dogłowy, że może nie podobająjej się moje sugestie.Jestem w końcu wiceprzewodniczącą.A nie sądzę, żeby dało jej się zdjąć mnie ze stanowiska, chyba że wyrzucono by mnie ze szkoły.- Kelly? - Ponieważ nie odpowiedziała, ciągnęłam: - Słuchaj,Kelly, nie przejmuj się tym teraz.Porozmawiamy.Aha, a co dotego party w sobotę.Mam nadzieję, że nie będziesz miała nicprzeciwko temu, że zaprosiłam Cee Cee i Adama.Wiesz, todziwne, ale oni twierdzą, że nie zostali zaproszeni.Ale w takmałej klasie jak nasza, to naprawdę nie w porządku nie zaprosić wszystkich, rozumiesz, o co mi chodzi? Ludzie, których się nie zaprasza, mogą pomyśleć, że się ich nie lubi.Jestem pewna,że w wypadku Cee Cee i Adama po prostu zapomniałaś, prawda?- Czy ty jesteś chora na głowę?Nie zniżyłam się do odpowiedzi.- Do zobaczenia jutro - rzuciłam jedynie.Parę minut później telefon zadzwonił jeszcze raz.Odebra­łam, gdyż jak się wydawało, jestem rozchwytywana.Nie pomyliłam się.Dzwonił ojciec Dominik.- Susannah - odezwał się swoim przyjemnie głębokim głosem - mam nadzieję, że nie masz mi za złe, że cię niepokoję w domu.Dzwonię, żeby ci pogratulować wygranej w wyborach.- Proszę się nie martwić, ojcze Dominiku.Nikt nie słuchana drugiej linii.To tylko ja.- Co ty sobie wyobrażasz? - powiedział zupełnie innym tonem.- Przyrzekłaś mi! Przyrzekłaś, że nie pójdziesz do szkoły sama!184- Przepraszam, ale groziła, że skrzywdzi Dawida, więc.- Nie obchodzi mnie to, choćby groziła twojej matce, młoda damo.Następnym razem masz na mnie czekać.Rozumiesz?Nigdy więcej nie wolno ci próbować czegoś tak ryzykownegojak egzorcyzmy bez żadnej pomocy!- Cóż, dobrze.Miałam jednak nadzieję, że nie będzie następnego razu.- Nie będzie następnego razu? Jesteś niemądra! Jesteśmymediatorami, pamiętaj o tym.Dopóki istnieją duchy, będzie dlanas następny raz, młoda damo, i radzę o tym nie zapominać.Jakbym naprawdę mogła zapomnieć.Wystarczyło rozejrzećsię po pokoju w dowolnej porze dnia i oto pojawiała się mojachusteczka z zawiązanym rogiem, czyli zamordowany kowboj.Nie widziałam jednak potrzeby informowania o tym ojcaDominika.Powiedziałam tylko:- Przykro mi z powodu dachu.Biedne ptaki.- Pal sześć moje ptaki.Nic ci się nie stało i tylko to się liczy.Kiedy wyjdę ze szpitala, usiądziemy sobie razem, Susannah,i odbędziemy długą pogawędkę na temat właściwych technikmediacji.Nie podoba mi się ten twój obyczaj wkraczania nascenę i nokautowania nieszczęsnych dusz, kiedy się tego najmniej spodziewają.Roześmiałam się.- Dobrze.Przypuszczam, że dokuczają księdzu żebra?Odpowiedział łagodniejszym tonem:- Owszem, trochę.Skąd wiesz?- Bo jest ksiądz taki miły.- Przepraszam.- Po głosie poznałam, że mówił poważnie.-Ja.tak, rzeczywiście odczuwam bóle w żebrach.Och, Susannah.Słyszałaś nowiny?- Które? To, że wybrano mnie na wiceprzewodniczącą klasy,czy to, że rozwaliłam szkołę wczoraj w nocy?185- Nic z tego.U Louisa Stevensona zwolniło się jedno miejsce dla Bryce'a.Przeniesie się tam, jak tylko będzie w stanie chodzić.- Ale.- To żałosne, wiem, ale poczułam się skonsternowana.- Ale Heather odeszła.Nie musi się przenosić.- Heather mogła odejść - powiedział łagodnym tonem ojciec Dominik - ale jej pamięć trwa wśród tych, których.dotknęłajej śmierć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •