[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyraznie zgłodniała, a cogorsza, poczuła się osamotniona.Przypuszczała, że to sprawa innegoprzebiegu dnia, który zazwyczaj ściśle wypełniały zajęcia zawodowe, atakże fakt, że w domu towarzyszył jej Bogie.Po namyśle doszła downiosku, że uczucie osamotnienia wiąże się z poczuciem braku, akonkretnie braku obecności Seana, chociaż rozstała się z nim zaledwieczterdzieści minut temu.Zdecydowana nie pozwalać sobie dłużej na takie myśli, zajęła sięubieraniem - włożyła dżinsy i bluzę.Usiadła w nogach łóżka i poczuła,że trudy ostatnich godzin i waga dokonanych odkryć zaczynają jąprzytłaczać.Nie mogła tak po prostu siedzieć i nic nie robić.Poniedziałkowy telefon Alfiego i jego następstwa wprowadziłyzamieszanie w jej dotychczasowym życiu, które przecież lubiła.Zdobyła ciekawą, satysfakcjonującą pracę, którą wykonywała wprzyjaznym otoczeniu zebranego przez Eddiego zespołu, miałasławnego, a zarazem bardzo przyzwoitego szefa, obcowała ze znanymiludzmi.Była dumna ze swoich kontaktów, a znajomi spoza studiaczęsto jej zazdrościli, bo ubierała aktorów, takich jak Oliver Marshall, ispędzała wiele czasu na planie filmowym.Winiła Bogiego za to, żerzadko przyprowadzała mężczyzn do domu, ale nie była to jegowyłączna wina.Nie znała mężczyzny, z którym miałaby ochotęspędzić choćby jedną noc, o związaniu się na dłużej i trwalej niewspominając.Wstała.Nie była pewna, co ani dlaczego właściwie robi, w każdymrazie wyszła na korytarz, przeszła na drugą stronę i zapukała do drzwipokoju Seana.- Moment! - zawołał.Chwilę pózniej uchylił drzwi i wysunął głowę.- Przepraszam, pochłonął mnie komputer.- Nie ma sprawy - odparła, nie ruszając się z miejsca.Zapach mydłasączył się na korytarz.Widocznie Sean zdał sobie sprawę z tego, że Madison nie zamierzałaodejść, bo lekko się nachmurzył.- Zaraz będę gotowy.- Mogę poczekać u ciebie? - spytała.Zawahał się, jednak otworzyłdrzwi na oścież.- Przepraszam, nie jestem całkiem przyzwoicie ubrany.- Jak dla mnie wystarczająco przyzwoicie.- Proszę, wejdz.Potrzebuję kilku minut, żeby coś na siebie włożyć.Włączniku znajdziesz coś do picia z bąbelkami albo z procentami, dowyboru.Wyminęła go i skierowała się do drzwi prowadzących do łącznika.Były zamknięte, więc odwróciła się do Seana.Zdjął ze schludnegostosika czystą zmianę bielizny i wybierał się do łazienki, ale po drodzeprzystanął i zmierzył ją badawczym spojrzeniem.- Madison, wszystko w porządku?- Nie wiem - przyznała.Uśmiechnął się, jakby zrozumiał sytuację.Madison wiedziała jednak,że to tylko złudzenie.- Katakumby mają w sobie coś złowieszczego, nawet jeśli wcześniejspędziło się godzinę w kostnicy.Musisz okropnie się czuć.Bardzo zato przepraszam.Nie przyszło mi do głowy, że będziemy musielimartwić się o twoje bezpieczeństwo.- Akceptuję wszystko, co się zdarzyło - odparła Madison.-Odkryliśmy, jak popełniono morderstwo, rozwiązaliśmy zagadkęzamkniętego pokoju.Jak powiedziałeś, teraz trzeba ustalić, kto byłsprawcą.Skinął głową.- Kto i dlaczego.- Znów się nachmurzył.- Dlaczego tak na mniepatrzysz? Doskwiera ci głód? Zjemy coś po drodze do kina.- Tak, obiad byłby mile widziany, ale.- Ale?- Myślałam o tym, żebyśmy.spędzili trochę czasu razem.Nie wtowarzystwie duchów, nie w katakumbach i nie na cmentarzu.Przesłał jej półuśmiech i przekrzywił głowę.- Niewiele brakuje, abym uwierzył, że przyszłaś tu z propozycją,Madison.Wzięła głęboki oddech i z nadzieją, że wygląda jak kobieta dobrzeznająca życie, powiedziała:- Bo przyszłam.11Madison postanowiła być ze sobą uczciwa i nie zamierzała cofnąć sięani schować za tłumaczeniem, że tylko żartowała, jak również uciecgłęboko zażenowana.Zdobyła się na tęskny uśmiech.Wprawdzie niebyła pewna swoich planów, dopóki ich nie nazwała, ale niespodziewała się odrzucenia.Nie uważała, że każdy mężczyznapowinien natychmiast przystać na jej propozycję seksu, ale byłaprzekonana, że między nią a Seanem iskrzy.- Wczoraj raczej dość wyraznie dałaś mi do zrozumienia, że niechcesz spędzić nocy w moim pokoju - przypomniał.- Wiem - przyznała.- Nie chciałam być tutaj dlatego, że muszę, boboję się być sama.Naturalnie, lepiej się czuję, będąc z tobą wtedy, gdysię niepokoję, ale.Och, nie potrafię tego wyjaśnić.Zaskoczyło ją, gdy wreszcie do niej podszedł.Przesunął dłońmi po jejramionach, a ona nagle dojmująco świadoma bliskości, zapisywała wpamięci jego wzrost, muskulaturę, wilgotną obnażoną pierś i ręcznikzawiązany w pasie.Doznania, które niezmiennie budziły się w niej nawidok Seana - pulsowanie w skroniach, poczucie gorąca - terazwybuchły ze zdwojoną siłą.- Wierz mi, nie mam nic przeciwko temu.Byłbym skończonymkłamcą, gdybym powiedział, że o tym nie myślałem - wyznał Sean.Dzwięk jego głosu zdawał się ją otaczać, każde gardłowo brzmiącesłowo rozbudzało tęsknotę.- To chyba niedobry czas i miejsce - powiedziała cicho.- Wręcz przeciwnie.Tyler dołączył do grupy Niedawno zadzwoniłemdo Eddiego i umówiłem się z nim, że pokaże film, ale w kinie mamy sięspotkać dopiero za dwie i pół godziny.Gdy patrzył na nią, zielone oczy mu lśniły.- Ojej! Przepraszam.nawet o to nie spytałam, jesteś z kimś?- Nie.A ty?Pokręciła przecząco głową.- Przynajmniej jestem ubrany, a właściwie rozebrany, stosownie dookazji - zauważył kpiąco.- Ja też mogę - szepnęła.- Madison, nie jestem.przygotowany Mówię o odpowiedzialnościza seks.- Ale ja jestem przygotowana - odparła.Uśmiechnął się szerzej, a onadodała:- W moim życiu naprawdę nikogo nie ma.Myślę, że nawet żywiłampewne nadzieje.Cicho się zaśmiał.Zaskoczyło go, że jej głos może zabrzmieć takprowokująco.Przyciągnął Madison do siebie.- Wiesz, że funkcjonujemy w dwóch różnych światach.- Różnych, a jednak takich samych.W jego spojrzeniu skrzyły się rozbawienie i czułość, ale wciążmajaczyło w nim wahanie.- Zależy mi na tobie, Madison.- Czy byłoby lepiej, gdyby nie zależało?- Tak.- Możemy potraktować to niezobowiązująco i dostosować się doczasu, który nam pozostał.- Możemy.Najwyrazniej Sean toczył ze sobą walkę, a Madison zastanawiała się,czy martwi się o nią, o siebie, czy o nich obojga.Jednak delikatnie ująłjej podbródek i przybliżył twarz.Musnął jej wargi prawieniewyczuwalnie, jakby chciał jej dać szansę wycofania się w ostatniejchwili.Z pewnością nie miał pojęcia, jak bardzo Madison pragnęła byćwłaśnie w tym miejscu.Najchętniej zatrzymałaby ten momentbliskości i cieszyła się nim jużzawsze.Ciało Seana było opalone, gładkie i sprężyste, ukryta siłaramion pociągała, a dotyk warg wywoływał wrażenia, jakich niespodziewałaby się w najpiękniejszych snach.Te wargi stawały się jednak coraz bardziej zaborcze i namiętne,prawie parzyły, gdy Sean poznawał jej usta coraz głębiej.Upajała jąrozkosz jego dotyku, cieszyła gra mięśni, a wyczuwalna silna erekcjarozbudzała jej wyobraznię.Miał rację, że jest rozebrany stosownie dookazji.Przesunął dłońmi po jej plecach, a ona strzepnęła z nóg sandałki, poczym razem zdjęli jej bawełnianą bluzę.Poczuła palce Seana zapaskiem spodni.Nigdy nie wydawało jej się, by można było zdjąćdżinsy z gracją, a jednak zsunęły jej się z nóg bez najmniejszego trudu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]