[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak bardzo brakowaÅ‚o mu tego poczucia ostatecznej jednoÅ›ci, żeczasami po prostu nie byÅ‚ w stanie normalnie funkcjonować.Od dzieciÅ„stwa widziaÅ‚ swojÄ… duszÄ™ jako srebrny kielichmszalny.KiedyÅ› kielich ten byÅ‚ wypeÅ‚niony Duchem ZwiÄ™tym,bÅ‚yszczaÅ‚ jak Å›wieżo wypolerowane srebro i tylko kilka plamekciemnoÅ›ci psuÅ‚o jego lÅ›niÄ…cÄ… powierzchniÄ™.Ale z upÅ‚ywem lat brud i Å›niedz nawarstwiaÅ‚y siÄ™, aż srebrozmatowiaÅ‚o i utraciÅ‚o blask.Czy to jego dusza czerniaÅ‚a odÅ›wiatowego życia, które zmuszony byÅ‚ prowadzić, życia peÅ‚negointryg, kompromisów i przemocy? Czy też winna byÅ‚a jakaÅ›skaza jego charakteru, ujawniajÄ…ca siÄ™ w miarÄ™ upÅ‚ywu czasu?UklÄ…kÅ‚ przed balustradÄ… i próbowaÅ‚ siÄ™ modlić, proszÄ…co mÄ…drość i wytrwaÅ‚ość w cierpliwym staraniu siÄ™ o wzglÄ™dyMeriel.Ale pożądanie zbyt go drÄ™czyÅ‚o, by osiÄ…gnÄ…Å‚ spokój.Pochwili otworzyÅ‚ oczy i spojrzaÅ‚ na posÄ…g NajÅ›wiÄ™tszej MariiPanny.Jej jasny obraz zawsze go uspokajaÅ‚.ZaczÄ…Å‚ szeptać zdrowaÅ›ki, lecz dzisiaj sÅ‚owa byÅ‚y puste,wyprane ze znaczenia.Im bardziej próbowaÅ‚ skoncentrowaćsiÄ™ na posÄ…gu, tym mocniej rysowaÅ‚a mu siÄ™ twarz Meriel, z jejsÅ‚odyczÄ… i uczciwoÅ›ciÄ…, z jej rozpaczÄ…, kiedy próbowaÅ‚ siÄ™ z niÄ…kochać.Nawet gdy znów zamknÄ…Å‚ oczy, jej peÅ‚na wyrzutu twarz nieznikaÅ‚a.Ciężko dyszÄ…c, daremnie próbowaÅ‚ odpÄ™dzić ten obraz.ZnaÅ‚ surowych starych mnichów, uważajÄ…cych, że to diabeÅ‚zsyÅ‚a kobiety; ci powiedzieliby, że szatan wysÅ‚aÅ‚ Meriel pojego duszÄ™.Lecz Adrian dobrze wiedziaÅ‚, że zÅ‚o tkwi w nim,a nie w tej dziewczynie.Choć z upÅ‚ywem lat jego modÅ‚om zaczęło brakować żarliwoÅ›ci, to po raz pierwszy w ogóle nie byÅ‚ w stanie siÄ™ modlić.W rozpaczy uniósÅ‚ wzrok nad posÄ…g Marii, ponad zÅ‚oty krucyfikswiszÄ…cy na Å›cianie.JaÅ›niaÅ‚ tam, niczym klejnot, witraż w ksztaÅ‚-cie goÅ‚Ä…bka, bÄ™dÄ…cego uosobieniem Ducha ZwiÄ™tego.Gdy Adrian wpatrywaÅ‚ siÄ™ w goÅ‚Ä…bka, bezlitosny wewnÄ™trznygÅ‚os nakazaÅ‚ mu: Uwolnij jÄ….MARY JO PUTNEY128TowarzyszyÅ‚ tym sÅ‚owom przerazliwy chłód, rozchodzÄ…cysiÄ™ po caÅ‚ym ciele i mrożący duszÄ™.ZacisnÄ…Å‚ spazmatycznielodowate dÅ‚onie, gdy stanÄ…Å‚ twarzÄ… w twarz z przerażajÄ…cÄ…prawdÄ…, którÄ… usiÅ‚owaÅ‚ ukryć przed samym sobÄ….Niezależnieod wÅ‚adzy czy uprawnieÅ„, od tego, jak bardzo zależaÅ‚o muna Meriel, czy od twierdzeÅ„, że wiÄ™zi dziewczynÄ™, by jÄ…chronić, to, co robiÅ‚, byÅ‚o po prostu zÅ‚e.ByÅ‚o grzechem,postÄ™pkiem samolubnym i odrażajÄ…cym, krzywdÄ… uczynionÄ…niewinnej, i to z najniższych pobudek.Nic dziwnego, że ostatnio nie miaÅ‚ czasu" udać siÄ™ dospowiedzi; jak mógÅ‚by spowiadać siÄ™ z takiej nikczemnoÅ›ci?Niech Bóg ma go w swej opiece.Nie tylko nie byÅ‚ w stanieprzyznać siÄ™ do grzechu, nie potrafiÅ‚ też nawet teraz odczuwaćprawdziwych wyrzutów sumienia i chÄ™ci odkupienia grzechów,aby uzyskać ich odpuszczenie.WiedziaÅ‚ z caÅ‚Ä… pewnoÅ›ciÄ…, tak jakby zostaÅ‚o mu to powiedziane, że jeÅ›li uwolni Meriel, bÄ™dzie mógÅ‚ znów siÄ™ modlić.Wypuszczenie jej nie sprawi, że dusza jego bÄ™dzie lÅ›niÅ‚aczystoÅ›ciÄ… jak za mÅ‚odu, ale przynajmniej miÄ™dzy nim a NajÅ›wiÄ™tszÄ… MariÄ… PannÄ… nie bÄ™dzie pojawiać siÄ™ udrÄ™czona twarz.MógÅ‚by siÄ™ wyspowiadać i znów przyjąć komuniÄ™.OddychaÅ‚ gwaÅ‚townie, z coraz wiÄ™kszym trudem.ZaciskaÅ‚dÅ‚onie tak mocno, że krew pÅ‚ynęła spod paznokci.Uwolnij jÄ….Taka prosta czynność, coÅ› co byÅ‚o sÅ‚uszne i co należaÅ‚o zrobić.Lecz nie mógÅ‚, niech Bóg mu wybaczy, nawet dla ratowaniaswojej duszy nie mógÅ‚ pozwolić Meriel odejść.Sir Vincent de Laon nigdy przedtem nie byÅ‚ w domu %7Å‚ydai zachowywaÅ‚ siÄ™ z dużą ostrożnoÅ›ciÄ…, nie bardzo wiedzÄ…c,czego siÄ™ spodziewać.W koÅ„cu stwierdziÅ‚, że dom Benjaminal'Eveske'a niewiele różni siÄ™ od siedzib innych bogatychkupców poza tym, że zbudowany byÅ‚ z kamienia, a nie z drewna.Czyżby dla ochrony?Benjamin l'Eveske okazaÅ‚ siÄ™ czÅ‚owiekiem w dość zaawan-WRÓG I KOCHANEK129sowanym wieku, z wielkim haczykowatym nosem i bujnÄ…ciemnÄ… brodÄ… przeplatanÄ… siwymi pasemkami.Chociaż czasami pożyczaÅ‚ pieniÄ…dze, jego głównym zajÄ™ciem byÅ‚ handel.Bystre czarne oczy Å›wiadczyÅ‚y o tym, że umie siÄ™ ostrotargować.Chociaż zamierzaÅ‚ przypochlebić siÄ™ %7Å‚ydowi, sir Vincentnie potrafiÅ‚ zmusić siÄ™ do ukÅ‚onu; w koÅ„cu byÅ‚ chrzeÅ›cijaninemi rycerzem.Ale zamierzaÅ‚ uczynić użytek ze wszystkich swoichumiejÄ™tnoÅ›ci, być uprzejmym i przekonywajÄ…cym, gdyż niewierny mógÅ‚ siÄ™ przyczynić do zwiÄ™kszenia wÅ‚adzy i bogactwaGuya z Burgundii, a tym samym i jego pozycji.Po wstÄ™pnych ceremoniach powitalnych i padaniu winaBenjamin l'Eveske powiedziaÅ‚:- Jak rozumiem, zasiÄ™galiÅ›cie o mnie informacji w gminieżydowskiej?Sir Vincent potaknÄ…Å‚.- Tak, sÅ‚yszaÅ‚em, że rozważacie przeniesienie dziaÅ‚alnoÅ›cii przeprowadzkÄ™ wraz z rodzinÄ… do miasta na prowincji i chciaÅ‚em siÄ™ dowiedzieć o was czegoÅ› wiÄ™cej.Z twarzy żydowskiego kupca nie można byÅ‚o nic wyczytać.- MyÅ›laÅ‚em o przeprowadzce - mruknÄ…Å‚.- Ale tylko myÅ›laÅ‚em.Nic ponadto.- Mój pan, lord Adrian, hrabia Shropshire, chce sprawić,by jego miasto Shrewsbury rozkwitÅ‚o.Ludzie tacy jak wy,zasobni kupcy i bankierzy, sÄ… tam mile widziani.- A jakież to korzyÅ›ci uzyskam, przenoszÄ…c siÄ™ do Shrewsbury, a nie do Lincoln czy Yorku?- Shrewsbury rozwija siÄ™, bÄ™dzie czerpać korzyÅ›ci z handluwalijskÄ… weÅ‚nÄ….- Francuz przerwaÅ‚ na chwilÄ™, by skosztowaćwyÅ›mienitego wina.- Nie ma tam jeszcze spoÅ‚ecznoÅ›ci żydowskiej, wiÄ™c możliwoÅ›ci dla was sÄ… wiÄ™ksze.Poza tym wyi wasza rodzina bÄ™dziecie pod osobistÄ… opiekÄ… hrabiego.LordAdrian zapewni wam nawet eskortÄ™ na czas podróży z Londynudo Shrewsbury, jeÅ›li postanowicie siÄ™ tam udać.Spojrzenie czarnych oczu byÅ‚o peÅ‚ne ironii.MARY JO PUTNEY130- Mój lud jest pod opiekÄ… króla.W jaki sposób opiekahrabiego zwiÄ™kszy nasze bezpieczeÅ„stwo?Sir Vincent wzruszyÅ‚ ramionami.- MotÅ‚och londyÅ„ski jest najniebezpieczniejszy w caÅ‚ejAnglii.Gdy zaczynajÄ… siÄ™ rozruchy wÅ›ród nierobów, pijakówi czeladzi, nawet królewska gwardia nie zawsze może zaprowadzić spokój.Król zaÅ› ma wiÄ™ksze zmartwienia niż ochrona%7Å‚ydów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]